HEMINGWAY I GELLHORN Obnażony z mitu geniusz w mitycznym świecie lewicy RECENZJA DVD

Ten film jest nierówny jak polskie drogi. Z jednej strony mamy ciekawą próbę obalenia mitu Hemingwaya- twardziela, który kulom się nie kłaniał. Z drugiej film grzęźnie w lewackiej propagandzie dotyczącej wojny domowej w Hiszpanii. Mimo wszystko warto go obejrzeć. To kawałek ciekawe zrealizowanego kina i podróż w świat genialnego pisarza.

Był człowiekiem, którego zabiła własna sztuka, a jego życie jest lekcją, której powinni nauczyć się wszyscy intelektualiści: sztuka to jeszcze nie wszystko.

-pisał o Erneście Hemingway Paul Johnson w słynnej książce „Intelektualiści”. Film HBO „Hemingway i Gellhorn” o burzliwym małżeństwie pisarza z jedną z najwybitniejszych korespondentek wojennych, w pewnym stopniu można dopasować do myśli autora. Film reżysera „Nieznośnej lekkości bytu” Philipa Kaufmana został przez wielu krytyków mocno zmasakrowany. Pisano więc, że jest nudny, przepełniony patetycznymi dialogami i tanim moralizatorstwem. Choć mam wiele zastrzeżeń do obrazu twórcy „Zatrutego pióra” o Markizie de Sadzie, to akurat tych opinii kompletnie nie podzielam. Dwu i pół godzinna epopeja o losach Hemingwaya nie tylko przenosi nas w świat zawadiackiego pisarza, ale również w ciekawy sposób nakreśla jego cechy charakteru, które odbiegają od wizerunku skrajnie męskiego twardziela wyjętego żywcem z filmów z Bogardem.

Filmowy Ernest Hemingway (świetny Clive Owen) nie jest ani mitycznym idealistą z „Miłości i wojny”, ani przerysowanym oszołomem z allenowskiego „O północy w Paryżu”. Wydaje się, że kaufmanowski Hemingway jest najbliższy kontrowersyjnemu pisarzowi. W filmie HBO jest on zakochanym w sobie, zazdrosnym o sukces najbliższych, zapijaczonym facetem, który ma problem by udźwignąć własny geniusz. Jego relacja z późniejszą gwiazdą dziennikarstwa wojennego Marthą Gellhorn ( Nicole Kidman) obnaża wszystkie fatalne charakterologiczne przypadłości pisarza. Kufmanowi udało się ciekawie nakreślić osobowość autora „Komu bije dzwon” i w kilku smakowitych scenach dał nam wejść w specyficzny świat jednego z najgenialniejszych pisarzy XX wieku. Kaufman interesująco pokazuje też karykaturalną wręcz potrzebę Ernesta udowodnienia innym swoje męskości. Scena awantury z krytykiem literackim, w której obaj dowodzą w furii kto ma bardziej owłosioną klatę piersiową idealnie koresponduje z analizą Hemingwaya jakiej dokonał m.in. przywołany wyżej Johnson.

Gellhorn została natomiast z jednej strony ukazana jako odważna, bezkompromisowa korespondentka wojenna, ale również osoba krucha i świadoma ile zawdzięcza małżeństwu z pisarzem. Mimo, że można podzielić pewne uwagi krytyków na temat czasami zbyt sztucznej maniery Kidman, to nie można odmówić jej prób zniuansowania swojej postaci. A przecież legendarna dziennikarka może być porównywana do samej Oriany Fallaci. To powoduje, że wcielenie się w kogoś zawsze grozi sparodiowaniem postaci. Kidman tego z pewnością uniknęła, choć nie mamy do czynienia z jej najlepszą rolą życia.

Mój problem z „Hemingway i Gellhorn” pojawia się gdzie indziej. Epicka opowieść w dużym stopniu jest poświęcona wojnie domowej w Hiszpanii, podczas której rozpoczął się namiętny romans bohaterów. Kaufman nie sili się specjalnie na wyważenie racji jak zrobił to Roland Joffe w świetnym „Gdy obudzą się demony”. Dostajemy więc przesłodzoną opowieść o dzielnych „republikanach”, którzy walczą z paskudnym niczym Faun generałem Franco. Mimo tego, że twórcy filmu pokazują sowieckich generałów ( zaskakujący epizod Roberta Duvalla w roli sowieckiego żołnierza), którzy stoją za romantycznymi wojownikami z czerwienią w sercu, ich wizja wojny domowej ma tyle wspólnego z prawdą, ile słynne zdjęcia „zabijanego” przez faszystów żołnierza, które zrobił Robert Capa (jego postać pojawia się w filmie). Mityczni niemal jak Che Guevarra z żenującej agitki Stevena Soderbergha wojownicy z Brygad Międzynarodowych mkną więc w kilku scenach na koniach niczym Indianie w poprawnych politycznie westernach lat 70-tych by dać łupnia faszystom, na których w co drugiej scenie żacha się wściekła na cały świat Gellhorn. W Hiszpanii widzianej oczami Kaufana nie ma zbrodni komunistów. Nie ma prześladowania duchowieństwa i nie ma w końcu nawet cienia wątpliwości, że to generał Franco wraz z samolotami Hitlera jest agresorem, który spowodował, ze „brat strzela do brata”. Jest za to odważny niczym Wallace z „Braveheart” Hemingway, który ( pewnie nagrzany rumem) biegnie z karabinem na „czarne koszule”.

Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na odejście od utartego w Hollywood schematu pokazywania tragicznego okresu z historii Hiszpanii. Zwracam na to uwagę, że bo w kilku momentach wydaje się, że Kaufman miał ochotę na lekką polemikę z oficjalną propagandą lewicy. W filmie ciekawie jest pokazana postawę Johna Dos Passosa ( David Strathaim), który widząc m.in. hipokryzję Hemingweya i działania komunistów w Hiszpanii porzucił prosocjalistyczne zapatrywania i w późniejszym okresie życia sprzyjał prawicy. Twórcy filmu nie starają się go zdyskredytować i pokazać jako zwiedzonego przez zło byłego idealistę. Dos Passos jest moralnym zwycięzcą w konflikcie z Hemingwayem i poniekąd jego słowa o pisarzu w końcu są podzielone przez Gellhorn. Mimo tego jednego epizodu warto po seansie „Hemingway i Gellhorn” sięgnąć po książki Pio Moi by przekonać się co naprawdę stało się w Hiszpanii, gdy obudziły się demony.

A one nigdy nie opuściły Ernesta, co widać w przejmującym epilogu filmu, pokazującym porażkę życiową libertyna, który nie był w stanie godnie znieść jesieni życia. Taki właśnie był z niego twardziel. I chyba fakt jego uczciwego pokazania jest największą siłą filmu Philipa Kaufmana, który warto zobaczyć. Swoją wersję opowieści o Hemingwayu szykuje Andy Garcia. Ernesta Hemingwaya zagra Brytyjczyk Anthony Hopkins. Zobaczymy czy okaże się lepszy niż jego krajan Clive Owen. Jedno jest pewne- antykomunista Garcia nie będzie już tak pobłażliwy dla Ernesta.

Łukasz Adamski

„Hemingway i Gellhorn”, USA 2012, reż. Philip Kaufman. Wyst: Clive Owen, Nicole Kidman, Robert Duvall, David Stratheim. Dystr. Galapagos

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych