Czego słucha papież Franciszek? Jakie filmy lubi najbardziej? Czy lubi tańczyć argentyńskie klasyki? Tylko u nas fragment bardzo ciekawego fragmentu wywiadu z papieżem, którego ten udzielił jeszcze jako kardynał Jorge Mario Bergoglio.
(...)
Jakby się Ksiądz Kardynał przedstawił grupie osób, które go nie znają?
-Jestem Jorge Bergoglio, ksiądz. Lubię być księdzem.
Ulubione miejsce na świecie?
-Buenos Aires.
Ważna dla Księdza osoba?
-Moja babcia.
Jak Ksiądz Kardynał dowiaduje się o tym, co dzieje się na świecie?
-Czytam dzienniki. Radio włączam po to, by posłuchać muzyki klasycznej.
A Internet?
-Być może zrobię tak, jak jeden z moich poprzedników, kardynał Aramburu, który zaczął z niego korzystać, kiedy odszedł na emeryturę, czyli po skończeniu 75. roku życia.
Jeździ Ksiądz często metrem. Czy to Księdza ulubiony środek transportu?
-Jeżdżę nim prawie zawsze, ale ze względu na prędkość. Najbardziej lubię autobus, bo widzę wtedy ulicę.
Miał Ksiądz kiedyś dziewczynę
-Tak. Należała do naszej wspólnej paczki przyjaciół, z którymi chodziłem tańczyć.
Dlaczego tamten związek się rozpadł?
-Odkryłem powołanie do kapłaństwa.
Ma Ksiądz w rodzinie kogoś, kto też wybrał życie konsekrowane?
-Tak, syn mojej siostry Marty. Jest jezuitą, tak jak ja.
Ma Ksiądz Kardynał jakieś hobby?
-W młodości kolekcjonowałem znaczki. Teraz dużo czytam, bo bardzo to lubię, oraz słucham muzyki.
Ulubiony utwór literacki?
-Uwielbiam poezje Hölderlina oraz wiele dzieł literatury włoskiej.
Na przykład?
-I promessi sposi przeczytałem chyba ze cztery razy. Tyle samo Boską komedię. Porusza mnie też Dostojewski i Marechal.
A Borges? Miał z nim Ksiądz Kardynał do czynienia.
-O nim nawet nie muszę wspominać. Borges miał tę genialną cechę, że potrafił mówić o czymkolwiek bez odgrywania kogoś wielkiego. Był bardzo mądrą, głęboką osobą. Kiedy myślę o postawie Borgesa wobec życia, przychodzi mi do głowy obraz człowieka, który układa różne przedmioty na swoich miejscach, porządkuje książki na półkach, jak bibliotekarz, którym zresztą Borges był.
Borges był agnostykiem…
-… agnostykiem, który codziennie wieczorem odmawiał Ojcze nasz, bo obiecał to swojej matce, i miał katolicki pogrzeb.
Ulubiony utwór muzyczny?
-Jednym z moich ulubionych utworów jest Leonora, uwertura nr 3 Beethovena w interpretacji Furtwänglera. Moim zdaniem to najlepszy dyrygent niektórych symfonii tego kompozytora, a także utworów Wagnera.
Lubi Ksiądz tango?
-Bardzo lubię. Tango to coś, co wypływa z mojego wnętrza. Wydaje mi się, że orientuję się dość dobrze w obu okresach rozwoju tanga. Z pierwszego okresu najbardziej lubię orkiestrę D’Arienzo, a spośród solistów: Carlosa Gardela, Julia Sosę i Adę Falcón, która potem wstąpiła do zakonu. Azucenie Maizani udzielałem sakramentu namaszczenia chorych. Znałem ją, bo byliśmy sąsiadami. Kiedy dowiedziałem się, że jest w szpitalu, poszedłem ją odwiedzić. Pamiętam, że spotkałem tam Virginię Luque i Hugona Del Carrila. Z drugiego okresu podziwiam szczególnie Astora Piazzolę i Amelitę Baltar, która najlepiej śpiewa do jego kompozycji.
Umie Ksiądz tańczyć tango?
-Owszem. Tańczyłem jako młody chłopak, choć wolałem milongi.
Ulubiony obraz?
-Białe ukrzyżowanie Marca Chagalla.
Jakiego rodzaju filmy Ksiądz lubi?
-Oczywiście filmy z Titą Merello oraz włoski neorealizm, w który wprowadzili mnie i moje rodzeństwo rodzice. Nie pozwolili nam przeoczyć ani jednego obrazu z Anną Magnani i Aldem Fabrizi, które – tak samo jak w przypadku oper – nam objaśniali. Wskazywali dwa czy trzy aspekty, które pomagały nam się zorientować. Chodziliśmy do kina w naszej dzielnicy, gdzie puszczali trzy filmy za jednym razem.
Jaki film wywarł na Księdzu szczególne wrażenie?
-Bardzo mnie poruszyła Uczta Babette, którą widziałem niedawno, i wiele filmów argentyńskich. Pamiętam role sióstr Legrand, Mirthy i Silvii, w filmie Claro de Luna. Miałem wtedy osiem lub dziewięć lat. Jednym z najwybitniejszych argentyńskich filmów jest Los Isleros w reżyserii Lucasa Demare, prawdziwe arcydzieło. Kilka lat temu dobrze się też bawiłem przy komedii Esperando la Carroza. Ale teraz już nie chodzę do kina.
Ulubiona dyscyplina sportowa?
-Jako chłopak trenowałem koszykówkę, ale lubiłem też mecze piłki nożnej. Całą rodziną, łącznie z mamą, która towarzyszyła nam do 1946 roku, chodziliśmy na mecze San Lorenzo, uwielbianego przez nas klubu. Moi rodzice pochodzili z dzielnicy Almagro, gdzie klub miał siedzibę.
Ma Ksiądz jakieś szczególne wspomnienie związane z futbolem?
-Pamiętam błyskotliwy sukces, jaki odniósł ten klub we wspomnianym 1946 roku; ten sławny gol Pontoniego, który zasługiwał niemal na Nobla. To były inne czasy. Najgorsze zwroty, jakie padały wtedy pod adresem sędziego, to: „co za typ”, „a to łajdak”, „sprzedawczyk”. Nie to co dzisiejsze epitety.
Jakimi językami obcymi Ksiądz Kardynał się posługuje?
Mówię łamanym włoskim [w rzeczywistości przekonaliśmy się, że włoski zna perfekcyjnie]. Jeśli chodzi o inne języki, to ze względu na brak praktyki powinieniem raczej powiedzieć: „posługiwałem się”. Po francusku mówiłem płynnie. Po niemiecku też jakoś sobie radziłem. Najwięcej trudu sprawiał mi zawsze angielski, zwłaszcza fonetyka, bo mam kiepski słuch. Rozumiem też oczywiście język piemocki – to dźwięki mojego dzieciństwa.
Kiedy i gdzie wyjechał Ksiądz po raz pierwszy za granicę?
-W 1970 roku wyjechałem do Kolumbii. Potem odwiedziłem nowicjaty w Ameryce Łacińskiej. W Meksyku pierwszy raz w życiu widziałem osiedla strzeżone, które w tamtym czasie nie istniały jeszcze w Argentynie. Wielkie wrażenie wywarło na mnie oddzielenie się pewnej grupy ludzi od reszty społeczeństwa.
Kiedy Ksiądz pojechał po raz pierwszy do Europy?
-Było to 4 września 1970 roku. Najpierw pojechałem do Madrytu, a potem odwiedziłem pozostałe nowicjaty w Europie. W ramach kolejnej podróży na tamten kontynent udałem się do Irlandii, żeby ćwiczyć angielski. Pamiętam, że jechałem tam w dzień Bożego Narodzenia 1980 roku. Obok mnie siedziało małżeństwo starszych Żydów, którzy wybierali się do Jerozolimy. Przesympatyczni. Kiedy po kolacji ogłoszono, że z okazji świąt podadzą nam lody, mężczyna wyraził żal, iż nie może się nimi poczęstować, bo przed chwilą jadł mięso. Jak wiadomo, żydzi nie mieszają mięsa z mlekiem, które jest głównym składnikiem lodów. Jednakże chwilę później mężczyzna spojrzał na mnie porozumiewawczo i krzyknął: „Ale przecież dziś, ojcze, jest Boże Narodzenie!”, i poprosił o lody. Miałem wtedy ochotę dać mu buziaka...
Jak wyglądało spotkanie Księdza Kardynała z rodziną we Włoszech? Co Ksiądz czuł, poznając region, z którego pochodzili jego przodkowie?
-Cóż mogę powiedzieć? Że czułem się jak w domu, mówiąc po piemoncku. Poznałem brata mojego dziadka, wujków, kuzynów. Najstarsza z moich kuzynek ma 78 lat. Kiedy jadę ją odwiedzić, mam wrażenie, jakbym zawsze tam mieszkał. Pomagam jej w zajęciach domowych, nakrywam do stołu... Ale mimo wszystko generalnie unikam podróży.
A to dlaczego?
-Bo jestem casalingo, co po włosku znaczy „domator”. Kocham mój kraj. Kocham Buenos Aires.
Jak Ksiądz patrzył na Argentynę z zewnątrz, podczas swych podróży?
-Z wielką nostalgią. Po pewnym czasie zawsze już chciałem wracać. Pamiętam, że we Frankfurcie, gdzie pisałem doktorat, po południu chodziłem na spacery aż do cmentarza. Stamtąd było widać lotnisko. Pewnego razu spotkałem tam jednego z kolegów, który zapytał, co robię. Odparłem: „Pozdrawiam samoloty... pozdrawiam samoloty, które lecą do Argentyny...”.
Co dla Księdza wiąże się ze szczególnym poświęceniem w codziennym życiu?
-Wiele rzeczy. Na przykład czuwanie na modlitwie po północy.
No właśnie. A ile godzin na dobę Ksiądz śpi?
-To zależy. Z reguły około pięciu. Chodzę spać wcześnie, a budzę się bez budzika o 4.00 rano. Za to robię sobie czterdziestominutową siestę w ciągu dnia.
Co Ksiądz uważa za największą cnotę?
-No cóż, miłość, dawanie miejsca drugiemu, i to z perspektywy łagodności. Ach, jak mnie pociąga łagodność! Stale modlę się do Boga, by dał mi serce łagodne.
A który z grzechów jest zdaniem Księdza najgorszy?
-Jeśli miłość uważam za największą cnotę, to zgodnie z zasadami logiki powinienem powiedzieć, że najgorszym z grzechów jest nienawiść. Jednak to, co najbardziej mnie odrzuca, to pycha, zbytnia pewność siebie. Kiedy ja miałem takie chwile, w których byłem zbyt pewny siebie, wtedy czułem w środku wielki wstyd i prosiłem Boga o wybaczenie. Nikt nie jest wolny od popadania w takie grzechy.
Co ratowałby Ksiądz w pierwszym rzędzie, gdyby wybuchł pożar?
-Brewiarz i kalendarz. Bardzo bym żałował, gdybym je stracił. W kalendarzu notuję wszystkie zobowiązania, adresy, telefony. Jestem też bardzo przywiązany do brewiarza; to pierwsza rzecz, jaką otwieram rano, i ostatnia, jaką zamykam przed snem. Gdy wybieram się w podróż, muszę zabierać oba tomy; wożę je w podręcznej torbie. Między kartkami trzymam testament mojej babci, jej listy i wiersz Rassa nostrana Nina Costy, o którym kiedyś wspominałem.
Czy któryś z listów od babci szczególnie zapisał się Księdzu w pamięci?
-Jest taki jeden list, który ma dla mnie ogromną wartość, a który napisała w 1967 roku, w połowie po włosku, w połowie po hiszpańsku, z okazji moich święceń. Na wypadek, gdyby do tego czasu umarła, postanowiła napisać go wcześniej, aby dotarł do mnie w dniu święceń razem z przygotowanym również wcześniej prezentem. Na szczęście wówczas jeszcze żyła i mogła mi sama wręczyć obie rzeczy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248241-tylko-u-nas-fragment-wywiadu-z-papiezem-franciszkiem-o-tango-muzyce-filmie-i
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.