ZAREMBA w tygodniku SIECI: Angielskie pogwarki czyli świetny DOWNTON ABBEY

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Głupio chwalić coś, co chwalą wszyscy. A brytyjski serial „Downton Abbey” według scenariusza Juliana Fellowesa został obsypany takim gradem nagród, że chciałoby się poszukać dziury w całym. I nie ma.

Mam dwie natury. Uwielbiam gnać z kinem akcji. I nie nudzę się przy nieśpiesznych pogwarkach o domu, dzieciach i porach roku, jeśli kryje się za nimi jeszcze to COŚ. Anglicy umieli mi fundować takie pogwarki od zawsze. Rozpisywać opowieści o ludziach na sceny i scenki, ćwierć- i półnutki, na wiele lat zanim Amerykanie nauczyli się ambitnych literackich seriali.

Mimo wszystko „Downton Abbey” pokazywany w TVP1 w poniedziałkowe wieczory to fenomen. Przemysłowa produkcja, która tak świetnie udaje rękodzieło, że szukałem pisarza, którego w ten sposób zaadaptowano. A temat niby wyeksploatowany: świat brytyjskiej arystokracji ziemskiej mieszkającej na wsi i świat ich służby. Góra i dół. Państwo i lokaje.

Pamiętacie znakomite „Okruchy dnia” Jamesa Ivory’ego, gdzie główny lokaj Anthony Hopkins do końca nie wyznał miłości przełożonej pokojówek Emmie Thompson. Albo dużo bardziej satyryczne ujęcie w „Gosford Parku” Roberta Altmana, gdzie mogliśmy oglądać dwie hierarchie przeglądające się w sobie jak w lustrze: pańską i lokajską. To ostatnie skojarzenie będzie bardziej jeszcze uprawnione, bo Fellowes to jeden z scenarzystów filmu Altmana. Ta sama jest też Maggie Smith, urodzona po to, aby grać stare brytyjskie damy.

Na tle „Gosford Parku” serial „Downton Abbey” to spokojna historyczna epopeja, preferująca wyrozumiałość ponad złośliwość. Tym mocniej powraca dzięki niej pytanie: jaki to był świat? Nieprzekraczalnych różnic, absurdalnych rytuałów? Swoistej harmonii? W majątku Downton Abbey państwo naprawdę czują się odpowiedzialni za służbę, a służba naprawdę jest lojalna – nie tylko z musu. Ale są i cienie wzajemnych relacji. Uwypuklone przez społeczne zmiany: niosą je I wojna światowa i równościowe idee. Nie znajdziemy jednej odpowiedzi. Możemy popaść w tanią satyrę albo w kicz opowiastki o dobrych arystokratach.

„Downton Abbey” te mielizny omija, choć w paru miejscach nawet przesładza. Crawleyowie są może zbyt nieprzeciętną rodziną dziedziców. Jednak warto powtórzyć coś, co pisałem przy okazji powrotu filmu „Titanic”. Stary świat, jak bardzo byłby archaiczny i miejscami niesprawiedliwy, pielęgnował takie cnoty jak uczciwość, honor czy obowiązek. Jedni w nie wierzyli, drudzy udawali. Ale ludzie się przynajmniej starali. Dziś się dowiadują, że to ich ułomności są ich siłą.

Piotr Zaremba

Tekst pochodzi z tygodnika "Sieci"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych