Już dziś królowa R&B wystąpi na Stadionie Narodowym z jedynym koncertem w Polsce. W „Rzeczpospolitej” pojawił się bardzo ciekawy tekst Jacka Cieślaka, który pozwala spojrzeć na mega gwiazdę z trochę innej strony.
Autor zauważa, że Beyoncé to obecnie największa gwiazda r'n'b, która kontynuuje tradycje takich gwiazd jak Aretha Franklin czy Whitney Houston. Na Stadionie Narodowym zaprezentuje premierowy materiał z piątego solowego albumu, nad którym pracowała z innymi megagwiazdami – mężem Jay-Z, Timbalandem i Justinem Timberlakiem.
O Beyoncé wiedzą już nawet ci, którzy nie interesują się muzyką. Na początku roku przypadł jej w udziale zaszczyt wykonania amerykańskiego hymnu podczas uroczystej inauguracji drugiej kadencji prezydenta Baracka Obamy. W lutym uświetniła wielki finał rozgrywek futbolowych Super Bowl. Dla niej to gigantyczna reklama, choć i tak nie może narzekać na brak popularności. Z rodziną Obamy przyjaźni się prywatnie, jednak w świecie show-biznesu rozgłos przyniosło jej – poza karierą muzyczną – małżeństwo z raperem i producentem Jay-Z. W przeciwieństwie do innych gwiazd oboje nie uczynili ze swojego związku i prywatności produktu na sprzedaż. Chronią intymność jak mało kto w ich środowisku. Na YouTube można obejrzeć wiele wywiadów, w których para w perfekcyjny sposób unika odpowiedzi na pytania dotyczące ich życia rodzinnego.
czytamy w tekście. Cieślik przypomina, że artystka jest obiektem wszelkich możliwych plotek na jej temat. Autor powołuje się na pokazywany kilka dni temu dokument HBO „Beyoncé: Życie to tylko sen", w którym piosenkarka podzieliła się kilkoma spostrzeżeniami życiowymi.
Odniosłam komercyjny sukces. Ale to mi nie wystarczyło. Trudno jest sprostać wymaganiom publiczności. Przerażające, bo przestajemy stopniowo być sobą. Nie chciałam śpiewać o tym samym przez 10 kolejnych lat. Chciałam się rozwijać. Mówić, że czasem sama siebie nienawidzę, jeśli tak właśnie się czuję. Uznałam też, że czas pomyśleć o przyszłości. Za cel postawiłam sobie niezależność.
mówiła artystka. Cieślik zauważa natomiast, że Beyoncé nie wpisuje się w model życia lansowany przez feministki. Ostatnio znalazła się w centrum ich krytyki za to, że zrobiła karierę pod własnym nazwiskiem, tymczasem najnowsze tournee odbędzie się pod tytułem „Mrs Carter Tour". Carter to nazwisko Jay-Z. Publicysta „Rz” zauważa, że Beyoncé nie chce otwartej konfrontacji z dzisiejszymi sufrażystkami, stosuje dyplomację i kobiece wybiegi. Jako przykład podaje inny jej cytat z wywiadu dla „Vogue’a”.
Czuję się feministką nowego typu.Wierzę w sens równouprawnienia, ale nie chcę się ograniczać. Dlaczego miałabym się skazywać na jeden typ postaw i zachowań? Dlaczego mam się szufladkować? Jestem kobietą i kocham kobiece życie. Pewne sytuacje trzeba zmienić, ale inne zaakceptować. Czuję się panią Carter, bo jestem panią Carter. Nie poczułabym się w pełni kobietą, gdybym nie zamieszkała z ukochanym mężczyzną. To jest fundament mojego życia i kobiecości. Będąc żoną – jestem pewniejsza siebie, bardziej śmiała, pozbawiona lęków, ponieważ znajduję bardzo konkretne oparcie w małżonku. A kiedy patrzę na nasze dziecko, lepiej rozpoznaję cel życia. Od kiedy mamy córeczkę, kocham męża mocniej niż kiedykolwiek. Mocniej niż kochałam kogokolwiek. Dopiero gdy zostałam matką, w pełni zrozumiałam, co to znaczy być kobietą.
Autor tekstu zauważa, że również ciąża nie zdewastowała jej ciała ani kariery. Para nie kontestowała w lewicowy sposób instytucji małżeństwa.
Nie ma wątpliwości, że Beyoncé i Jay-Z, małżonkowie od 2008 r., to para reprezentująca pierwsze pokolenie Afroamerykanów, którzy pod rządami Baracka Obamy czują się pełnoprawnymi obywatelami USA, a każda ich decyzja współtworzy przyszłość nowej amerykańskiej dynastii. Grają tę rolę w klasyczny, tradycyjny sposób. Nie kontestowali małżeńskich rytuałów, a Jay-Z wystąpił na ślubnym kobiercu w smokingu.
pisze Cieślak. Publicysta pisze też o wielkim dramacie jaki dotknął artystkę, o którym opowiedziała niedawno w programie Oprah Winfrey.
Zanim urodziłam córeczkę Blu Ivy (Niebieski Bluszcz), poroniłam. To była najgorsza rzecz, jaka zdarzyła mi się kiedykolwiek, ale musiałam przez to przejść. Życie pokazuje, że wszystko ma sens. Cierpienie wiele nas uczy. Poznałam siebie, musiałam być silniejsza, zbliżyłam się też do męża. Byliśmy sobie potrzebni. Poczucie niezależności bierze się również z tego, że lepiej poznajemy siebie w dramatycznych chwilach.
Cały tekst w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248180-za-co-feministki-nie-lubia-beyonce-arcyciekawy-tekst-w-rz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.