„Z czegoś trzeba przecież żyć, jeśli Spielberg nie dzwoni. I chyba już nie zadzwoni.” PIOTROWSKA ostro o MUSZE

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Prezentujemy kolejny fragment książki „Bomba czy alfabet polskiego szołbiznesu” Karoliny Korwin- Piotrowskiej. Autorka z kilkoma celebrytami w najmniejszym stopniu się nie patyczkuje. Dosyć znacząco oberwała Ania Mucha, która była już obiektem westchnień loży szyderców wNas.pl.

Nigdzie nie jest powiedziane, że ze zdolnych dzieci aktorów wyrastają zdolni aktorzy dorośli. Doświadczenie i historia pokazują, że jest wręcz przeciwnie. Mucha nieustannie opowiada, że grała u Wajdy i Spielberga, co według niej jest dowodem na to, jak bardzo jest utalentowana. Owszem, grała, ale to było dawno, była wtedy dzieckiem. Teraz jest dorosłą kobietą i powinna przestać wierzyć w bajki, które sama wymyśla, i spojrzeć na świat realistycznie. Wiem, że to wymaga pewnego wysiłku, ale wypadałoby dorosnąć. Przecież ona nie jest głupia, to jedna z inteligentniejszych polskich celebrytek. Nie aktorek – celebrytek. Wystarczy zobaczyć jej straszny występ w „Młodych wilkach 1/2” czy w koszmarnym filmie „Och, Karol 2”, żeby przekonać się, że aktorstwo było jej przeznaczone w dzieciństwie, ale teraz lepiej niech się zajmie robieniem szumu wokół siebie zamiast graniem. W robieniu szumu jest mistrzynią świata. Powinna wykładać ten przedmiot na uniwersytecie.

Celebrytką jest idealną. Nikt tak jak ona nie potrafi zarabiać pieniędzy na swojej popularności i na nienawiści ludzi do jej osoby jednocześnie. Ją się albo kocha, albo się jej nienawidzi. Nic pośrodku. Kiedyś pozowała na skandalistkę, prowadziła programy w radiu, w telewizji, wychodziło to nawet nieźle, bo Mucha wypowiada się z łatwością i wówczas zwykle mówiła na temat.

Potem została dziewczyną Kuby Wojewódzkiego (→ Wojewódzki Kuba) i zobaczyliśmy Muchę, jakiej nie znaliśmy. Podobno upodabniamy się do osoby, z którą jesteśmy. Tak było tutaj. Na szczęście Mucha nie przeobraziła się w starzejącego się lowelasa, poszła w dowcip i intelekt. Obie te rzeczy bardzo jej się wyostrzyły. Uwierzyła wzorem swego chłopaka, że jest nieomylna, zajebista i bezkarna. Wszystko fajnie, ale to on nosił, przynajmniej teoretycznie, spodnie i to, co jemu uszłoby na sucho, jej nie uchodziło. Wystarczy przypomnieć jej słynny występ w charakterze prowadzącej Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Obraziła wszystkich, bo pomyliła Gdynię z Oscarami i nie zauważyła, że z niej taki Jay Leno jak z Kuby Wojewódzkiego – Brad Pitt. Pozory mylą i nawet największe chorobliwe samozadowolenie i mentalny onanizm mają swoje granice. Poleciała z hukiem, a potem jeszcze opowiadała, że dekolt na plecach jej słynnej sukienki był hołdem złożonym Kalinie Jędrusik. Jak tonąć, to z wdziękiem. Słonia chyba.

Wkrótce w tajemniczych okolicznościach rozstała się z Wojewódzkim. Plotkom na ten temat nie było końca i krążą one do dzisiaj. Byli ciekawą parą. Barwną. Ona wtedy nie latała w szpanerskich louboutinach, tylko w trampkach. Była sympatyczna, zabawna, była sobą. Na pewno to ona na tym związku, na medialnym rozgłosie zyskała maksymalnie. To była dla niej trampolina do stania się tym, kim jest teraz. Gdyby nie Wojewódzki, nadal byłaby jedynie zabawną, aspirującą do bycia sławną aktorko-celebrytko-dziennikarką. Po tym, jak się rozstali, Kuba zaprosił Muchę do swojego programu. Tam upokorzył ją na oczach wszystkich. Dziewczyna się popłakała… To był jeden z takich momentów, które telewizja kocha, czyste emocje, ale ja poczułam potworny niesmak. Wobec niego – bo ją zaprosił i upokorzył. Wobec niej – że w imię nie wiem czego, bo chyba nie dawnego uczucia, dała sobie to zrobić, brnęła w to. Było to dla mnie niezrozumiałe.

Potem rozmawiałam z nią w „Plejadzie”. Jedyne, co kazała wyciąć z wywiadu, dotyczyło właśnie tego występu u Kuby i jej oceny tego wydarzenia. U mnie też się popłakała. Wstydziła się tych łez. A mnie było przykro. Że była tak długo z kimś, kto bawił się tym, że publicznie ją poniżył. Wtedy straciłam do Wojewódzkiego szacunek. Tak się bowiem nie robi. Nigdy, nikomu, za żadne pieniądze. Dzisiaj Mucha to znienawidzona, ale wzbudzająca ciekawość matka-Polka-celebrytka. W dziedzinie tak zwanego keszowania popularności, czyli zarabiania na byciu znanym – niedościgła w Polsce mistrzyni. Nawet z przewijania dziecka na stacji benzynowej robi narodową sprawę. I jeśli w tym wypadku działa jednak spontanicznie, to przez parę dobrych lat przyzwyczaiła odbiorców, że zarabia nieustannie i na wszystkim, więc obruszanie się, że ktoś nie docenił jej zaangażowania, jest nie na miejscu. Ludzie już wiedzą, że Mucha zarabia na każdym kroku. Na każdym spacerze, kiedy je, kicha i idzie na imprezę.

Z czegoś trzeba przecież żyć, jeśli Spielberg nie dzwoni. I chyba już nie zadzwoni.

tytuł
tytuł

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych