18 maja minęła kolejna rocznica śmierci lidera postpunkowej grupy Joy Division. To doskonała okazja, aby przypomnieć to, czego dokonał w swoim krótkim życiu prorok nowej fali.
24 lata i dwa albumy studyjne nagrane za życia. To dosyć skromny dorobek jak na człowieka, który wniósł ogromny wkład w rozwój muzyki, odchodząc od sztywnych punkowych ram w jakich kształtowały się jego muzyczne upodobania. Muzyczna zadziorność, energetyczny dźwięk gitar, szczypta elektorniki, melancholijne teksty i depresyjny klimat - to wyróżniało muzykę Joy Division. Grupy, która była jednym z prekursorów nowej fali. To właśnie jej twórczość była nowym ożywczym impulsem na brytyjskiej scenie muzycznej. Dokonania Curtisa i spółki stanowiły źródło inspiracji dla takich sław jak The Cure czy Depeche Mode. Mimo, że grupa w ciągu zaledwie 4 latach działalności nagrała jedynie dwa albumy studyjne: "Unknown Pleasures" (1979) i "Closer" (1980) (można jeszcze doliczyć krążki wydane po śmierci lidera, jak choćby "Still" z 1981), pozostaje jedną z najbardziej kultowych kapel w dziejach muzyki.
Znaczny wpływ na kształtowanie się legendy Joy Division miała przedwczesna samobójcza śmierć Curtisa. Jego życie , a raczej to, co działo się w jego głowie, pokrywało się z treścią piosenek. Ian nie potrafił sobie radzić z otaczającą go rzeczywistością i własnym zdrowiem (muzyk cierpiał na epilepsję - przyp. red.). Źle się czuł w samotności, źle się czuł w rodzinie, źle się czuł poza nią. Odczuwał przerażającą pustkę. Nieustanna gonitwa myśli, poczucie strachu i nieuleczalnej beznadziei sprawiło, że pewnego majowego dnia odebrał sobie życie. Podobno wcześniej obejrzał "Stroszka" Wernera Herzoga i przesłuchał płyty Iggy'ego Popa "The Idiot".
Historię jego życia opowiada film Antona Corbijna (reżysera teledysków i fotografa, współpracującego m.in. z Depeche Mode) "Control" z 2007 r. Występująca w nim czerń i biel to nie tylko artystyczny kaprys filmowca, gustującego właśnie w tych kolorach, ale doskonałe oddanie tego, co tkwiło w głowie Curtisa od samego początku. Ten mrok dawał mu natchnienie do tworzenia wspaniałej muzyki, ale również prowadził do przygnębienia, zadawania bólu najbliższym (Curtis opuścił żonę i dziecko - przyp. red.), a ostatecznie samobójczej śmierci.
Na jego grobie widnieje napis: "Love Will Tear Us Apart". Niestety miłość na dobre podzieliła go z życiem.
Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/248130-33-rocznica-smierci-iana-curtisa-top-5-piosenek-joy-division
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.