OSTATNI ŚWIADEK to rzecz wybitna. Czegoś takiego jeszcze nie czytaliście RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Marcin Ogdowski dotąd był znany przede wszystkim jako bloger i korespondent wojenny. To on właśnie, na swoim blogu ZAfganistanu.pl pokazywał ten „inny” Afganistan – oderwany od suchych medialnych relacji i tabloidowego strumienia uproszczeń. Niedawno pisałem o realizmie przekazu z powieści „IX zmiany”, teraz muszę cofnąć te słowa. „IX zmiana” to powieść sensacyjna, tymczasem „Ostatni Świadek” to dramat – coś jakby literacki, polski odpowiednik „Ludzi Honoru”.

To co pisze Ogdowski jest aż gorące od emocji – autor spędził wszak sporo czasu w Afganistanie, wśród naszych żołnierzy. Realizm poraża – od pierwszych stron mamy wrażenie, jakbyśmy obcowali z żywymi ludźmi. Bo chyba tak jest – poza rytualną notatką na początku, iż wszystkie postacie i wydarzenia są fikcyjne, to czujemy, że każda z tych opisanych osób, „osób dramatu”, mogła istnieć w rzeczywistości – kroczy gdzieś, oddycha, jest. Dla mnie kluczowy wydaje się tutaj także język. Wychłostałem „Imperium” za językową drętwotę, tutaj obsypię Ogdowskiego kwiatami – nie jest to sienkiewiczowska polszczyzna, nie mamy tu żadnej finezji, językowych ozdobników, pomysłowych metafor. Mamy natomiast narracyjny strumień, który wciąga od pierwszych zdań. A to tylko potwierdza wrażenie autentyzmu – Ogdowski korzysta z języka niczym z broni. Zdania są lekkie, naturalne. Ani razu nie miałem wrażenia językowej drętwoty, ani razu nie natrafiłem na grubo ciosane, pisane na siłę zdania. Nie ma też sztucznie tworzonego napięcia, nawet przy fragmentach opisujących zagrożenie życia naszych żołnierzy.

To ważne – naszych. Ogdowski nie pisze o kosmitach. Jego postacie nie są sztuczne. To ludzie z krwi i kości. Pisze o nich naturalnie – żołnierze są różni, tak jak różni są ludzie. Zdarzają się jednostki szlachetne, zdarzają się szuje, zdarzają się wariaci. Ale nie tylko o wojsku Ogdowski pisze – w powieści przeplata się też świat dziennikarstwa i polityki, i przyznam, że oto obraz, który powinien poznać każdy, kto interesuje się „sprawą afgańską”. Politycy to cyniczne szujki – myślący o swoim partykularnym interesie, często umiejscowionym między nogami. Znam świat polityki – z racji pracy dziennikarskiej i relacji towarzyskich, i przyznam, że Ogdowski kreśli obraz prawdziwy. Część postaci, odnoszę wrażenie, miałem okazję poznać osobiście, na czele z opisanym rzecznikiem prasowym MONu. Ale i sam muszę posypać głowę popiołem – środowisko dziennikarskie także opisane jest do bólu prawdziwie. Pogoń za sensacją, „tematem”, przy braku jakiejkolwiek wiedzy własnej – tak – to powszechne w tym fachu.

Fabuła – nie chcę zbyt wiele zdradzać, tak jak i nie chce tego czynić wydawca. Napiszę więc tylko, że fabuła oparta jest na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w wiosce Nangar Khel w Afganistanie. W powieści Ogdowskiego jest to wioska Nabud Khel – to tam dochodzi do tragedii, ale i tam ma miejsce medialna manipulacja, która zrujnuje życie naszych żołnierzy. Nie ma tu fragmentów sensacyjnych, jest układanka, którą składamy w swoich głowach (i sercach) do ostatniej strony.

To powieść wstrząsająca, gorąca od emocji, prawdziwa. To dramat, kreślony przed naszymi oczami przez Ogdowskiego – fresk tragedii i cierpienia. Autor w słowie wstępnym przytacza słowa babci, mówiące, iż „na wojnie wszyscy są ofiarami”. To słuszne słowa.

Arkady Saulski

tytuł
tytuł

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych