RAY WILSON pogoń za tęczą NASZA RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Ray Wilson to niezwykle twórczy artysta, pełen pomysłów na muzykę, jak i na siebie. „Chasing Rainbows” przynosi syntezę jego dotychczasowych wizji. Płyta podana jest atrakcyjnie i przekonująco.

Płyta „Calling All Stations” zespołu Genesis zawsze już będzie punktem odniesienia w twórczości Raya Wilsona. Nie za sprawą nazwy Genesis, nie za sprawą Tony Banksa, czy Mike’a Rutheforda, nawet nie za sprawą kompozycji „There Must Be Some Other Way”, którą Wilson napisał wspólnie z Banksem i Ruthefordem, a za sprawą utworu „Not About Us”. Kompozycja szczególna przede wszystkim dla dalszego rozwoju Wilsona - słuchając nowej płyty „Chasing Rainbows” bardzo wyraźnie słuchać tę analogię.

_Genesis - Not About Us_

Wspomniana wcześniej „There Must Be Some Other Way” charakteryzuje pompatyczny i podniosły styl Genesis - tę kompozycję mógłby z powodzeniem zaśpiewać od razu Phil Collins, jednak „Nit About Us” już nie. Tak aranżacyjnie, instrumentalnie, jak wokalnie zdominowana jest przez Wilsona - to mocne świadectwo wpływu jaki wywarł na zespół Genesis. Choć od wydania płyty Genesis minęło 16 lat, to wydaje się, że teraz Ray Wilson powraca do tamtego momentu, ale wzbogacony o doświadczenia, których mu wtedy brakowało. Może to śmiała i pewnie nieuprawniona teza, jednak wszystkie dotychczasowe solowe płyty szkockiego muzyka były pewnego rodzaju walką ze sobą - udaną, ale próbą twórczą, przekonywaniem do stylistycznej drogi, którą chce kroczyć. Był to czas wykreowania swojego brzmienia, wokalnej swobody i gitarowego feelingu - wszak przed Genesis Wilson nie grał na gitarze akustycznej. Ne pewno sprowadzenie siebie z funkcji estradowej gwiazdy, do roli prawie barda było kwestią nie tylko muzyczną, ale i życiową. Zaczynając prawie od początku muzyczną przygodę, rozpoczął stały proces odradzania się. W konsekwencji zaprowadziło go to do związania się z Polską - mieszka w Poznaniu i ma za żonę Polkę.

_Ray Wilson - Propaganda Man_

Do tej pory wydawało się, że to „Propaganda Man” (2008) jest tym najbardziej zaangażowany tekstowo i muzycznie krążkiem w dorobku artysty. „Chasing Rainbows” jest jednak krokiem naprzód, a co jest potwierdzeniem i zaletą? Oprócz tekstowego zaangażowania, Wilson ujawnił lekkość tekstu i melodii, bez strachu, że może to zburzyć nastrój płyty. Wręcz przeciwnie, jest przez to bardziej życiowa. Wilson zrobił to płynnie, pomimo rozbudowanego instrumentarium, które podane jest zadziwiająco płynnie. Z pewnością to też zaleta aranżowania kompozycji - obok siebie współgrają tak akustyczne, elektryczne i orkiestrowe partie.

Olbrzymią zaleta Wilsona są teksty - wielokrotnie podkreślał w wywiadach swoje spostrzeżenia dotyczące tego co wokół niego. Nie jest to próżnia, ani tylko kolejny instrument. Wilson prezentuje konkretne brzmienie głosu, charakterystyczne i rozpoznawalne, z przemyślaną liryką. Nie jest artystą koncertującym się na sobie, na własnych emocjach. Ma konkretną ocenę nie tylko spraw w skali globalnej ( jak ogólnoświatowy kryzys i jego konsekwencje, bieda i społeczne jej oddziaływanie, patrzenie indywidualnie na człowieka, a nie jako masę), ale także w skali tylko polskiego podwórka. Najbardziej go dotyka alkoholizm Polaków, który przypomina mu alkoholowe upodobania Szkotów. Na spostrzeżeniach i ocenach nie kończy, artysta jest założycielem działającej w Poznaniu Fundacji Raya Wilsona, która wspiera i aktywizuje osoby z marginalizowanych warstw społecznych.

_Ray Wilson - She’s A Queen_

Wilson po zakończeniu grania w zespole Genesis nie miał problemu ze znalezieniem wydawcy na swoje solowe i zespołowe projekty. Wytwórnie InsideOut, czy SPV to firmy specjalizujące się i mające doświadczenie w promocji artystów z prog czy art rocka, a do takich był automatycznie zaliczony Wilson po przygodzie z Genesis. Dla nich też nagrywał. Jednak mocne związanie się z Polską, udane radiowe, klubowe i plenerowe koncerty zaowocowały fonograficznym mariażem z polską sceną muzyczną. Potwierdzeniem i dopełnieniem jest związanie się z Agencją Fonograficzną Polskiego Radia, która płytę „Chasing Rainbows” wydaje. Dochodzi do tego międzynarodowy skład ( z polskimi muzykami), który płytę rejestrował. Chciałoby się w tym kontekście humorystycznie powiedzieć - Szkot, nie Szkot, ale Roy Wilson polskim artystą już jest. Czy to realne? Patrząc chociażby na Johna Portera, Walijczyka co prawda, wydaje się, że bardzo realne. Wilson zgromadził w kraju na Wisłą bardzo oddane grono fanów.

_Ray Wilson - Easier that way_

Płyta „Chasing Rainbows” przynosi sporo niespodzianek, nie tylko muzycznych. Okładka płyty jest dosyć tajemnicza, jednak wbrew pozorom nie odstaje od muzyki zawartej na płycie, tylko ją uzupełnia. To fotograficzny komentarz do muzyki Wilsona i jego samego. Pokazują to też zdjęcia we wkładce do płyty. Odpowiedzialny jest za nie fan Wilsona, wcześniej Genesis, fotograf Christian Baltusch. Umiejętnie uchwyca artystę, jako bardzo namacalnego, rzeczywistego, na wyciągnięcie ręki. Ray Wislon to muzyk, który zaraz po koncercie gotów jest usiąść ze słuchaczem i oddać się rozmowie - jego muzyka jest blisko fana, on osobiście również. Jest w podróży, w pogoni za tęczą, zagrał w jednym pubie, zaraz spotkamy go w kolejnym. O tej drodze i pogoni śpiewa zresztą w kompozycji „Follow The Lie” - przewrotnej zresztą trochę. Z jej tekstu zaczerpnięty został zresztą tytuł płyty „Chasing Rainbows”.

Wracając do okładki, to jest to zdjęcie zrobione w 2007 roku w ramach spotkania fanów Genesis w Irish Pub The Wild Geese w Brunszwiku, gdzie Wilson zagrał solowy koncert. Czyż nie jest to ukrytą, ale analogią do wspomnianego na początku „Not About Us”? Może to tylko dociekliwość, ale Wilson nie ucieka od Genesis, wręcz przeciwnie, dzięki projektowi Genesis Classic mamy na nowej płycie rewelacyjnie zagrane partie smyczkowe. Brzmieniowo płyta jest oryginalna, inspiracje na pewno nie są obecnie nadużywane, jeżeli występują szczątkowo u innych artystów. Na pewno Ray Wilson zbliżony jest w inspiracjach do RPWL - razem zresztą występowali na scenie. Wspólna muza to Pink Floyd, ale z okresu od „Dark Side Of The Moon”. Partie saksofonu momentami odnoszą się do tej płyty, ale nie tylko. Gra Marcina Kajpera jest olbrzymim atutem płyty - saxofon pojawia się tam gdzie powinien, czy może to też być zasługą wpływu Christophe Negre, który na płycie „Open The Door” Rogera Hodgsona pokazał swoją klasę? Duch Supertramp też krąży wokół, choć nie jako bezpośrednia inspiracja, ale na pewno dobry patron.

_A preview of the new Ray Wilson album, Chasing Rainbows_

Oprócz Pink Floyd, Wilson wpisuje się też w estetykę Marillion ze Steve Hogarthem oraz melancholię Rea Garveya znanego z Reamonn. Blisko jest też ze swoją muzycznością zespół Saybia. Nawet John Wetton wygląda gdzieś zza tęczy. Nie jest to jednak zarzutem - ukazuje, jakie pozytywne ekspresje towarzyszą Rayowi.Kompozycje, które są motorem płyty to „take It Slow” ( saxofon łączący Hodsona i Pink Floyd) , ” Easier That Way” ( piano i klimat Hogartha), „She Don’t Feel So Loved” ( wyśmienite chórki, w tym świetnie płynąca wokaliza Wilsona) i „I See It All” ( bass i gitara wprowadzają klimat indie, z klasycznym klawiszem, daje akcent w klimacie Editors).

Bardzo dobrze brzmią też utwory, które z jednej strony są jak wyznanie miłości, przepełnione swobodą, z drugiej mają za zadanie budowanie napięcia. Do pierwszych zalicza się ” „Shouting In My Sleep” (idealny do odsłuchania w gondoli na kanale w Wenecji), „She’s a Queen” (lekki fusion bez zobowiązań) i „Whatever Happened” ( jedyny w pełni autorski utwór Wilsona na płycie, choć z mandoliną i smykami, to w stylu radosnego The Eagles).

_Ray Wilson „Chasing Rainbows” Official EPK_

Do budujących napięcie na pewno komponują się „Wait For Better Days” (niezłe klawiszowe intro), „The Life Of Someone” ( początek wręcz jak Stare Dobre Małżeństwo, które śpiewaną poezją wchodzi w melancholię Editors - całość okraszona idealnym organowym tłem) i „No Dreams Are Made Of This” ( napięcie rośnie i rośnie, wokalnie również - gdzieś Joe Cocker na pewno się tam skrada). Na koniec zostawiam miejsce dla „Rhianne” ( wokalnie wiedzie prym Ali Ferguson, a Wilson pojawia się na koniec i ciągnie się z kompozycją po horyzont z zachodzącym słońcem). To niezwykle ciepły utwór.

Ray Wilson jest bardzo twórczym i aktywnym muzykiem, niedawno miała premierę płyta DVD z koncertem z okazji 20 - lecia działalności muzycznej. Teraz pędzi w pościgu z tęczą, czym pokazuje, że jeszcze nie spoczął na laurach i ciągle poszukuje. Pewne, że warto mu w tym bardzo kibicować.

Grzegorz Kasjaniuk

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych