DEAD CAN DANCE: była to najlepsza i najbardziej satysfakcjonująca trasa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot: Jay Brooks
Fot: Jay Brooks

In Concert” to tytuł nowego albumu koncertowego Dead Can Dance. Materiał został zarejestrowany podczas ostatniej trasy koncertowej formacji promującej pierwszy od 16 lat studyjny krążek „Anastasis”. Zespół zagrał kilkadziesiąt koncertów na czterech kontynentach, grając w Europie zawitał do Polski.

deadcandance
deadcandance

Płyta „Anastasis” była spełnieniem marzeń fanów Dead Can Dance. Nagrana po latach rozłąki duetu Lisy Gerrard i Brendana Perry była nie tylko urzeczywistnieniem oczekiwań, ale przede wszystkim artystycznym rarytasem. Stylistyczny monolit, wypełniony spójnym tworzywem, intrygującym i kapitalnie zaaranżowanym. Poprzednia płyta studyjna „Spiritchaser” z 1996 roku, oryginalna i ciekawa, nie była spójna. Słychać było dualizm twórczy, jakby materiał dzielił się na dwie płaszczyzny - jedną Lisy, drugą Brendana. jak spotykali się wokalnie w nagraniach, było czuć, że Lisa jest na sawannie, a Brendan w murach średniowiecznego zamku.

_Dead Can Dance - Song of the Star_

Problem tkwił w tym, że oboje zaczęli komponować oddzielnie, nagrywali tylko razem, pomysły nie były konsultowane ze sobą. Zaczęło się to od produkowania płyty „Into the Labyrinth” z 1993 roku. Wtedy Brendan Perry ustąpił Gerrard i zaakceptował jej etniczne pomysły, jednocześnie redukując swoje inspiracje muzyką średniowiecza. Naturalne, że zaczęło to prowadzić do różnicy zdań, która zaczęła się uwidaczniać w postaci solowych płyt Lisy. Nie urzekały już jej tylko gotyckie (z epoki) harmonie, proste, wzniosłe i piękne. Potrzebowała burzy, uderzała niesamowitym głosem kontestując, śpiewając pod prąd w akompaniamencie arytmicznie brzmiących instrumentów. Jej kontralt był tu niesamowita bronią. Była to prosta droga do zachłyśnięcia się samą melodią, z pominięciem znaczenia komunikatywności głosu i tekstu. Dobrze się stało, że znalazła ujście w muzyce filmowej ( min. „Gladiator”) i elektronicznej z Klausem Schulze.

_Lisa Gerrard & Klaus Schulze - Liquid Coincidence 5_

Nic dziwnego, że „Anastasis” jest najlepszą płytą od czasu „Aion” z 1990 roku. Bardzo długo kazali czekać na efekt, będący esencją tego co w Dead Can Dance było magnetyzujące najbardziej - muzycznej refleksji, balansującej pomiędzy niebem, a ziemią. Choć może to być muzyczną herezją, ale wydaje się z perspektywy czasu, że „Anastasis” jest płytą najbardziej dojrzałą w całym dorobku zespołu i najlepiej wyprodukowaną. Nie oznacza to jednak, że takie płyty, jak „Dead Can Dance”, „Spleen And Ideal”, czy „The Serpent’s Egg” należy poddać krytyce - bez nich nie byłoby legendy Dead Can Dance, a muzyka straciłaby bardzo wiele.

_Dead Can Dance - Severance_

Wydawany właśnie album „The Concert” jest drugą płytą koncertową w dorobku Dead Can Dance. Definiuje najpełniej twórczość grupy. Mogłoby to być idealne zwieńczenie działalności Dead Can Dance. Postawienie kropki nad i. Poprzedni album koncertowy „Toward The Within” z 1993 roku, był przystankiem, wzięciem oddechu, zrobieniem zbiorowego zdjęcia do albumu, który ma jeszcze sporo kart do zapełnienia. Studyjny „Anastasis” pokazuje jak konieczną była droga solowej kariery duetu.

_Dead Can Dance - Children Of The Sun_

Musieli się rozjechać w różne bieguny, by móc zatoczyć koło i ponownie się spotkać - bogaci o niezbędne doświadczenie. Tylko, że Gerrard potrzeba było 10. płyt studyjnych (z filmową), a Brendanowi wystarczyły dwie ( choć dzieliło je 11 lat). Najbardziej wpływowe doświadczenie dla Lisy, to „Farscape” z 2008 roku ( nagrany z Klausem Schulze), a dla Brendana Perry druga płyta „Ark” z 2010. Wszystkie lata, tak Dead Can Dance, jak solowe duetu, scalał jednak jeden element - stały, w pewnym momencie odsunięty w cień, jednak cały czas obecny, a od kilku lat mocno ożywiony. Twórczy duch Tima Buckleya i jego „Song to the Siren” - przejmujący i melancholijny w wykonaniu solowym artystów, jak samego Dead Can Dance. Niesamowicie brzmiący w wykonaniu This Mortal Coil - projektu wytwórni 4AD powiązanego z grupą Lisy i Brendana.

_Brendan Perry - Song to the Siren (Live on KEXP)_

Obecnie grane przez Dead Can Dance koncerty wydają się najlepszymi w ich karierze, co podsumowuje płyta ‘The Concert”, jak i sami muzycy. Brendan Perry tak komentuje dotychczasowe koncerty:

Bez wahania mogę powiedzieć, że była to najlepsza i najbardziej satysfakcjonująca trasa, jaką kiedykolwiek zagraliśmy.

Album „In Concert” jest dostępny w kilku formatach: 90 – minutowy występ ukazał się na 3 płytach vinylowych, dwóch płytach CD oraz w formie cyfrowej.

Dead Can Dance w czerwcu 2013 odwiedzi ponownie Polskę i zagra trzy koncerty: 11 czerwca we Wrocławiu, 12 czerwca w Sopocie oraz 14 czerwca w Zabrzu.

Grzegorz Kasjaniuk

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych