STRASZNY FILM 5 jest tak wielkim dnem, że chce się zawyć: Leslie wróć! RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Poziom tego dzieła przypomina konferencje prasowe Ruchu Palikota. Człowiek wie, że ma do czynienie z obciachem do sześcianu, ale ma jednocześnie nadzieję na odrobinę zabawy. W zamian dostaje klops z fast foodowego baru żywiącego mózg. Upadek Charliego Sheena nie powinien być mierzony strasznymi filmami a nie jego alko-narko-seks skandalami.

„Straszny film” sprzed 13 lat sięgał po najlepsze wzorce absurdalnego kina Davida Zuckera z nieśmiertelnym Leslie Nielsenem w głównej roli. Czarnoskórzy bracia Wayans, którzy zrealizowali jeden z inteligentniejszych sitcomów ostatnich lat „On, ona i dzieciaki” zrealizowali prześmiewczą, przekraczającą granice poprawności politycznej parodię znanych horrorów lat 90-tych. Do dziś sceny ośmieszające mordercę z „Krzyku” czy Wyans w roli dzieciaka z „Szóstego zmysłu” powodują niechęć przełączania kanału. Druga część filmu zgodnie z prawami sequela nie tyle balansowała na granicy dobrego smaku, ile ją zdewastowała jak Chuck Norris swoich wrogów. Bracia Wyans zachowali swój specyficzny styl, i potrafili rozśmieszyć ostatniego ponuraka.

Nawet trzecia odsłona parodii kina grozy zrealizowana przez legendę takiego rodzaju kina, twórcę „Czy leci z nami pilot?” Davida Zuckera, z Leslie Nielsenem, Pamelą Anderson i Charlie Sheenem na pokładzie trzymała się linii wytyczonej przez braci.

Autor „Nagiej Broni” dał się jeszcze skusić na realizację czwartej części, która nie dorównywała w żadnym stopniu trylogii zapoczątkowanej przez Wyansów. Wydawało się, że niewypał tego filmu ( choć miał on w sobie kilka zabawnych gagów z „tajemnicy Brokeback Mountain” czy „Osady”) skończy apetyt producentów na kolejne filmy. Nic bardziej mylnego. Parafrazując profesora z „Szczęśliwego Nowego Jorku” można powiedzieć, że dla dolara producenci z Hollywood będą kompromitować się na sześć zmian.

Piąta część „Strasznego filmu” nie jest sygnowana ani nazwiskiem Wyans, ani nawet Zuckera. Film reżyseruje autor całkiem przyzwoitego obrazu „Drużba” Malcolm D. Lee. Czarnoskóry Amerykanin ni w ząb nie rozumie niestety dowcipu Wyansów. Ba, on nie rozumie żadnego dowcipu. No może bawiłby się nieźle na „Kacu Wawa”. Nie wiem nawet jak ocenić jego film. Wiele mówiące słowo „dno” wydaje się być odpowiednie. Ten film zupełnie nie śmieszy. Poziom tego dzieła przypomina konferencje prasowe Ruchu Palikota. Człowiek wie, że ma do czynienie z obciachem do sześcianu, ale ma nadzieję na odrobinę zabawy. W zamian dostaje klops z fast foodowego baru żywiącego mózg. Nawet z pozoru zabawna autoparodia Charliego Sheena i Lindsay Lohan nie ma w sobie ani krzty błysku.

„Straszny film 5” to klasyczny produkt producentów wyjętych żywcem z „Barton Finka”. Tu już nie chodzi nawet o próbę rozśmieszenia bezmózgiej masy na sali kinowej. Producenci nie dbają nawet o to. Jeden z recenzentów zauważył, że odwołania do „Martwego zła”, który miał premierę tydzień przed „Strasznym filmem 5” dowodzi, iż twórcy albo wyśmiewali oni film Raimiego sprzed ćwierć wieku lat, albo oparli swoją parodię o trailer nowej wersji horroru. Skoro „parodia” Lee sięga do „Paranormal Activity”, to trudno wierzyć, że chodzi o film z lat 80-tych.

To jednak nie jest największy zarzut do parodiopodobnego produktu pazernych producentów z Hollywood. Wydaje się, że dowcipy pisał w tym filmie koleś od „skeczu” z papieża z kabaretu w dwójce. Nieświeżość gagów w „Strasznym filmie” jest jak twarz Mickeya Rourke na początku tej dekady. Niestety w przeciwieństwie do Rourke, kolejne części „Strasznego filmu” nie będą z pewnością wyglądać lepiej. Oglądając ten „shit” pomyślałem, że John Doe z „Siedem” miał powody by ukarać jednego człowieka za pazerność. Producentów „Strasznego filmu” raczej bym nie żałował. Przynajmniej tyle nawiązania do horroru seans tego filmu spowodował w mojej głowie.

Łukasz Adamski

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych