NIEPAMIĘĆ Świeża i zaskakująca opowieść o umierającej ziemi NASZA RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Twórcy „Niepamięć” czerpią garściami ze znanych nam filmów s-fi. Odnajdziemy więc elementy z „Pamięci absolutnej”, „Matrixa” czy „Jestem Legendą”. Jest to jednak robione w tak dobrym stylu, i z takim wyczuciem, że można śmiało powiedzieć, iż mamy do czynienia z jednym z lepszych filmów s-fi ostatnich lat.

Rok 2077. Jack Harper ( Tom Cruise) wraz z partnerką (Andrea Riseborough) stacjonują na zdewastowanej po wojnie atomowej z przybyszami z kosmosu ziemi. Co jakiś czas ich pamięć jest kasowana, by nie narażali misji, jaką wykonują. Mieszkająca w stacji ponad chmurami para to jedyni ludzie na ziemi. Reszta ludzkości mieszka na skolonizowanym Saturnie. Zadaniem Harpera jest naprawa dronów, które zwalczają niedobitki kosmitów. Wszystko po to by uciekinierzy z ziemi mogli korzystać z resztek jej zasobów naturalnych. Jack nie może się jednak pozbyć z pamięci wizerunku tajemniczej kobiety ( Olga Kurylenko) oraz wspomnień z Nowego Jorku- miasta, które zostało rzekomo zniszczone na długo przed jego narodzeniem. W pewnym momencie odkrywa on, że rzeczywistość, która go otacza może nie być tym czym się wydaje. Szczególnie, że na jednej ze swoich misji odnajduje w kapsule kobietę ze swoich snów, oraz spotyka mieszkańców ziemi, którym przewodzi Malcolm Beach ( Morgan Freeman).

Przyznam, że opisy akcji filmu wydawały mi się znajome. No tak- pomyślałem czytając je przed pokazem- przecież podobny schemat mieliśmy w „Pamięci Absolutnej” Philipa Dicka czy nawet „Łowcy Androidów”. A „Matrix” z wizją totalnie wykreowanej rzeczywistości? A co z motywem ostatniego człowieka na ziemi w „Jestem legendą”? Obowiązek recenzenta filmowego kazał mi jednak na film do kina się wybrać. Przyznaje się bez bicia, że była to cholernie słuszna decyzja, bowiem dowiedziałem się, że można dziś robić ciekawe, wciągające, trzymające w napięciu i zaskakujące kino s-fi. Wszystko, co nie udało się Ridleyowi Scottowi w „Prometeuszu”, osiągnął Joseph Kosiński- twórca pamiętnego „Tronu. Dziedzictwo” w „Niepamięci”. Scenariusz Josepha Kosinskiego i Karla Gajduska mimo wykorzystania kilku ogranych klisz i schematów, jest świeży oraz emocjonujący. Kosinskiemu udaje się zaskoczyć widza nie tylko masą efektów specjalnych, ale również zwrotami akcji, których nie powstydziłby się twórca zapomnianych już dziś trochę „Dzikich żądz”.

Trailer filmu zapowiada rollercoaster efektów specjalnych, które pozwolą opowiedzieć historię dla dużych dzieciaków. Kosiński o dziwo przez kilkanaście pierwszych minut filmu oszczędza nam nie tylko popisów najnowszej techniki filmowej, ale również rezygnuje z typowego dla kina s-fi wybuchowego otwarcia. „Niepamięć” przypomina więc przez pewien czas bardziej „Solaris” Stevena Soderbergha niż „Raport mniejszości” Stevena Spielberga. Przyznam, że obawiałem się takiego rozgrywania fabuły. Pamiętałem swoje rozczarowanie genialnie się rozpoczynającą „Wyspą” Michaela Baya, która skończyła się jak film akcji klasy B. Kosinski zupełnie nas natomiast zaskakuje. Oczywiście kilka „strzelanek” w filmie zadowoli każdego fana męskiego kina, a fani „Mad Maxa” również będą zachwyceni wizją podziemnego świata walczących z najeźdźcą ludzi. Jednak nie to zostaje głównie w pamięci widza po seansie „Niepamięci”.

W ostatnich latach pojawiło się w Hollywood kilka postapokaliptycznych filmów. Wizja Kosinskiego jest jedną z ciekawszych pod względem wizualnym. Zniszczenia ziemi w historii twórców „Niepamięci” nastąpiło nie tylko na skutek nuklearnej wojny, ale zniszczenia przez przybyszów z kosmosu księżyca, które spowodowało klęski żywiołowe. Widok niszczących na pustyni wielkich statków, albo przysypana piachem stolica USA, którą można poznać jedynie dzięki Obeliskowi Waszyngtona, czy wystająca niewiele ponad ziemię wieża widokowa Empire State Building kojarzą się z najlepszymi filmami postkatastroficznymi z historii kina. Nawet jeżeli nie do końca kupimy narracyjną stronę „Niepamięci”, to w warstwie wizualnej film z pewnością zostanie z nami na długo.

Ja jednak mimo kilku mankamentów dałem się opowieści Kosinskiego porwać. Sprawność realizacji ponurej wizji zagłady ziemi, umiejętne granie na znanych z kina s-fi schematach, zaskakujący scenariusz i, jak zwykle w przypadku Morgana Freemana oraz Toma Cruisa, solidne kreacje aktorskie sprawiają, że „Niepamięć” jest idealną rozrywką na zbliżający się sezon na blockusterowe kino. Szczególnie, że jest to jeden z tych filmów, które ma nietuzinkowe zakończenie.

Łukasz Adamski

„Niepamięć”, reż: Joseph Kosinski, wyst: Tom Cruise, Olga Kurylenko, Morgan Freeman.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych