7 PSYCHOPATÓW Bezczelny Irlandczyk lepszy niż Tarantino RECENZJA DVD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Długo musieliśmy czekać na godnego następcę Guya Ritchiego, który po doskonałych „Porachunkach” i „Przekręcie” padł w objęcia Madonny, i skompromitował się kabalistycznym „Revolverem”. Podczas, gdy angielski twórca czarnych jak smoła komedii odcina dziś kupony od sławy w nowej wersji Sherlocka Holmesa, na jego miejsce wskoczył Martin McDonagh. Irlandczyk dał się poznać jako przedstawiciel nowej fali w brytyjskim kinie dzięki swojemu oscarowemu krótkometrażowemu filmowi „Sześciostrzałowiec”, oraz głośnemu „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj”. Zbierający znakomite recenzję na świecie film „7 psychopatów” jest zwieńczeniem jego totalnie oryginalnego stylu.

Naprawdę wkurzające jest tanie reklamowanie „7 psychopatów” nazwiskiem Quentina Tarantino. Film McDonagha nie ma wiele wspólnego ze złotym dzieckiem amerykańskiego kina. Ba, ona się nawet nie ociera o styl twórcy „Pulp Fiction”. McDonagh daje nam coś zupełnie nowego, ale ulepionego z znanych nam schematów. Nie jest to żaden zarzut do brytyjskiego reżysera. Popkultura polega właśnie na umiejętnym pichceniu potrawy z wypróbowanych składników. Jak najbardziej wypada więc porównać film McDonagha do innych produktów masowej rozrywki. Oglądając „7 psychopatów” miałem wrażenie, że zatapiam się w świat będący połączeniem „Przekrętu” z humorem Setha McFarlane. Do tego wyczuwałem w nim klimat z niebezpiecznie pociągającego „Californication”, przemieszanego z„Adaptacją” Jonzego. Gdyby nie kunszt i młodzieńcza bezczelność McDonagha, podejrzewam, że wyszłaby z tego filmu nieznośna komedyjka.

Zblazowany alkoholik Marty (Colin Farrell), próbuje napisać scenariusz filmu pt. "Siedmiu psychopatów". Z pomocą przychodzi mu bezrobotny aktor ( Sam Rockwell), który zajmuje się, wraz z podstarzałym Polakiem Kieślowskim ( Christopher Walken), kradzieżą psów, które następnie oddają właścicielom za ich dobrowolną opłatą. Niestety pewnego razu wspólnicy porywają ukochanego pasa gangstera ( Woody Harrelson), dla którego stanowi zwierze stanowi obiekt największych westchnień. Nie mam najmniejszego zamiaru streszczać dalej akcji „ 7 psychopatów”. Każda próba będzie skazana na niepowiedzenie. Spróbujcie streścić „Adaptację” albo „South Park”…

Największą siłą filmu McDonagha jest jego fenomenalna obsada i dialogi. Jestem przekonany, że kilka powiedzonek wejdzie do potocznej angielszczyzny. McDonagh dowiódł, że można w erze przeżucia wszystkiego przez mass media, tworzyć błyskotliwe riposty. Zepsuję zresztą państwu przyjemność, i zacytuje jeden z typowych dla tego filmów dialogów. W jednej ze scen gangster widzi ściganego przez siebie Kieślowskiego. Wyciąga półautomatyczny karabin i mówi: „Łapy do góry”. „Nie. Nie mam ochoty.” – odpowiada Kieślowski. „Jak to nie? Ale ja mam pistolet”- odpowiada gangster. „I co z tego?.”- ripostuje grany przez Walkena bohater. Jest to kwintesencja stylu następcy Ritchego, który towarzyszy nam przez cały seans.

„7 psychopatów” mogłoby łatwo popaść w parodię znaną z filmów Zuckera. Twórcy filmu umiejętnie jednak balansują na bandzie, dokonując na dodatek takiego majstersztyku, że widz nawet przez chwilę nie ma wrażenia, że z niej spadną. Jest to bez wątpienia zasługa świetnych kreacji aktorskich. O ile Sam Rockwell dał się już poznać jako idealny „psychol” kina, o tyle znakomicie w swojej roli wypada często nabzdyczony w innych filmach Colin Farrel. Najmocniej w parodię poszedł Woody Harrelson, który nawet w scenie na wózku inwalidzkim wygląda jak komediowa imitacja Larry Flynta. Jednak największą perełką w obsadzie jest Christopher Walken, który stworzył najbardziej złożoną, dramatyczną i zarazem najzabawniejszą postać. Nawet same jego spojrzenia wywołują salwy śmiechu. Z drugiej strony jako jedynej z filmowych postaci szczerze współczujemy, patrząc na jej cierpienie. Walken mógłby pójść w stronę parodii gangstera z „Prawdziwego romansu”. On jednak decyduje się na zbudowanie wielowarstwowej postaci w szalonej czarnej komedii. Jest to nie lada wyczyn. „Czapki z głów”- jak pisze często znany recenzent. Ja dodaję do tego "dwa kciuki do góry” i ubolewam, że Walken nie dostał nawet nominacji do Oscara. Zestawiając zresztą ze sobą „Django” Quentina Tarantino, który dostał Oscara za najlepszą rolę drugoplanową oraz scenariusz oryginalny i „7 Psychopatów” wiele przemawia za nagrodami dla drugiego filmu. Nie odmawiam „Django” oryginalności. Jednak McDonagha pokazał światu zupełnie nowy styl. Q powielił stworzone już dawno przez siebie schematy.

Na deser wyśmienitej filmowej kolacji dostajemy jeszcze dawno niewidzianego Harry’ego Deana Stantona i muzyka Toma Waitsa, który jest równie charyzmatyczny jak u Jarmusha czy Coppoli.

Nie będę dłużej zanudzał swoją recenzją. W tym miejscu przydałyby się po prostu gwiazdki, których nie stosujemy na tym portalu. Tym razem zrobię wyjątek, bowiem rzadko uznaję jakąś komedia za wybitną. Ten film dostaje w zestawieniu Adamskiego szóstkę z plusem. Za co plus? Zobaczycie sami. Gwarantuje, ze go znajdziecie. W końcu to nie jest film o normalnych ludziach.

Łukasz Adamski

„7 psychopatów”, Wielka Brytania 2012, reżyseria: Martin McDonagh, wyst: Collin Farrel, Christopher Walken, Sam Rockwell, Woody Harrelson. Dyst. Best Film.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych