NIEDZIELNE KAZANIE O POPKULTURZE. Przyjaźń, ofiara, wolność SUCKER PUNCH

Lata 60-te. Młoda kobieta umieszczona w psychiatrycznym szpitalu przez własnego ojczyma. Jest oskarżona o zamordowanie swojej młodszej siostry. Ojczym umieszczając dziewczynę w odizolowaniu pragnie ukryć prawdę, która dla niego jest rujnująca. Chce aby lekarz dokonał na niej zabiegu lobotomii. Dziewczyna ucieka w świat fantazji. Wraz ze swoimi przyjaciółkami poprzez taniec ucieka z świat tak mocno nierealny, że dla widza staje się rzeczywistym. Babydool - tak nazywana jest główna bohaterka inspiruje swoje koleżanki Amber, Blondie, Rocket i jej siostrę Sweet Pea do ucieczki w świat wolności...

Chodzi o „Sucker Punch”- film Zacka Snyder`a autora m.in. „300” oraz „Strażników”. Jedna z aktorek obrazu Abbie Cornish powiedziała, że ten film „dzieje się” w trzech wymiarach: realnym, ponadrealnym i świecie marzeń. Amanda Seyfriend recenzując film nazwała go „Alicją w Krainie Czarów z karabinem maszynowy”.

Obraz niezwykle przypomina swoją fabułą gry komputerowe, i bez odrobiny chęci poszukania czegoś więcej w tym dziele, pozostajemy na płaszczyźnie „levelowego” oglądania typowego filmu fantasy. Współczesna bajka pełna smoków, samurajów i broni maszynowej. Cóż więc godnego polecenia?

Swoistym sukcesem tego filmu jest jego trójwymiarowość, i wcale nie chodzi o sam obraz, ale o przekaz „Sucker Punch”. Fani gier komputerowych z zachwyceniem będą towarzyszyć bohaterom w zdobywaniu klucza do wolności. Miłośnicy dramatu będą przypatrywać się jak scena po scenie nieuchronnie fabuła brnie ku zagładzie całkowitej przyjaciół. Najbardziej zaskoczeni będą ci widzowie, którzy ani nie lubą gier komputerowych ani dramatycznego rozwoju akcji...Cóż więc w tym filmie fascynuje?

Obejrzałem film głównie ze względu na główną bohaterkę, którą zagrała australijska aktorka Emily Browning. Australijscy aktorzy mają coś szczególnego w sposobie wyrażania emocji na ekranie. Osobowość Australijki doskonale oddaje klimat sytuacji w jakiej znajduje się bohaterka filmu.

Odzyskanie wolności poprzedzone ma być odnalezieniem 5 przedmiotów: mapę, ogień, nóż, klucz oraz piąty tajemniczy element, który będzie wymagał ofiary, ale przyniesie doskonałe zwycięstwo. To właśnie ten piąty element zainteresował mnie i sprawił, że owa tajemniczość poprowadziła do końca filmu.

Całość historii jest mieszanką rzeczywistości i wyobraźni z mocną dozą efektów specjalnych. Zdobywanie poszczególnych przedmiotów „idzie” dość sprawnie. Nie wszyscy jednak przechodzą do kolejnego poziomu. Widz czeka na upragnioną wolność głównej bohaterki, która mocną w to wierzy...Finał filmu jest zaskakujący. Napiszę tylko tyle, że pokazuje ono doskonałe zwycięstwo, które jest niemożliwe bez przyjaźni.

A piąty element? W każdym z nas jest przecież pragnienie wolności i w każdym z nas może tkwić ten brakujący element. Prawdziwe zwycięstwo nie jest w braniu ale w dawaniu...

Marcin Radomski OFMCap

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych