OCN świeża fala rockowej muzyki NASZA RECENZJA

Polak Węgier dwa bratanki… Od koncertowej wizyty na węgierskim Sziget Festival rozpoczął się nowy rozdział w karierze zespołu OCN. W 2012 roku zaprezentowali się tam w anglojęzycznym repertuarze i to był strzał w dziesiątkę. Teraz pojawia się ich szósta płyta „Waterfall”, która przenosi zespół w nowe muzyczne przestrzenie.

Szósta w dyskografii i pierwsza w całości anglojęzyczna, wrocławskiego tria OCN (dawniej Ocean). „Waterfall” wypełnia 10 piosenek, które OCN nagrał w gdańskim Custom Studio. Za produkcję i miksy odpowiada laureat Grammy, Vance Powell (m.in. The White Stripes, The Raconteurs, Kings Of Leon, The Dead Weather), który przyleciał do Polski, by osobiście nadzorować proces powstawania albumu. Mastering płyty jest dziełem także laureata Grammy, Richarda Dodda (m.in. Tom Petty, Green Day, Dave Stewart). W proces rejestracji zaangażowani byli także czołowi polscy producenci i realizatorzy, Marcin Bors (m.in. Hey) i Piotr Łukaszewski (m.in. Patrycja Markowska). Jako pierwsza płytę „Waterfall” promowała piosenka tytułowa. Na drugiego singla wybrano kawałek „The First Cut”.

_OCN - The First Cut_

W 2001 roku we Wrocławiu, z inicjatywy wokalisty i gitarzysty Maćka Wasio, powstał zespół Ocean. Pod taką nazwą funkcjonował przez kilkanaście lat, by w 2013 roku zmienić ją na OCN. Zespół ma na swoim koncie solidny materiał, który każe poważnie traktować muzyków. „Depresyjne piosenki o niczym” (2004), „Niecierpliwy dostaje mniej” (2006), „Cztery” (2009) oraz „Wojna świń” (2011) są dowodem na rozwój zespołu.

Choć wydali kilka płyt, to przełom w karierze zespołu nastąpił latem 2012 roku. Ocean wygrał pierwszą edycję konkursu „Sziget Poland Talent Contest”, dzięki czemu miało okazję wystąpić na Sziget Festival 7 sierpnia 2012. Na Węgrzech Maciek Wasio, Piotr „Quentin” Wojtanowski (gitara basowa) i Bolek Wilczek (perkusja) zaprezentowali zupełnie nowe, śpiewane po angielsku piosenki, jak i starsze kompozycje z angielskimi tekstami. Krótko po koncercie na Sziget Festival zespół udał się do studia, w którym zarejestrował nowy singel „Waterfall”.

_OCN - Waterfall_

Materiał z płyty „Waterfall” określany jest mianem rockowego, jednak jest to zbyt powierzchowne określenie. Muzyka zespołu OCN nie daje się ot tak sobie definiować. Muzycy mają to szczęście, że nagrywają dla dużej wytwórni, która jednak nie dorobiła się polskiego katalogu. Anglojęzyczny materiał pozwala jednak wejść grupie w tryby promocyjne labela, który w tym samym czasie co OCN wypuszcza „wymagające” w promocji perełki, jak Sheepdogs i Illion. OCN pojawiają się w doborowym towarzystwie i nie muszą się wstydzić. „Waterfall” dzięki różnorodnym nawiązaniom ( muzyka i teksty ) jest dobry w odbiorze - nie nuży, a zaciekawia.

Muzycznie nie uderzają jedną stylistyką, a czerpią z każdej po trochu. Układanie muzycznych puzzli z OCN jest wciągające. Zaczniemy od pierwszego skojarzenia, które narzuca okładka płyty. Żywioł. Natura i jej nieobliczalność, ujęte trochę jak w „Beautiful Lie”, czy ‘Hurricane” 30 Seconds To Mars. Zresztą utwór „Muddy Water”, idealny na zakończenie, najbardziej kojarzy się z grupą Jareda Leto. Być może nawiązanie do 30 Seconds, jest dobrym magnesem w zachęceniu stacji radiowych do emisji utworów OCN. Ułożony wokal Macieja Wasio, przy poszarpanej, rwanej rytmicznie, ale melodyjnej muzyce zespołu, nadaje przebojowość kompozycjom. „Lost in Something”, „Lean On Me”, „Somehow”, „Sparks” czy ” Muddy Water” to solidna dawka dobrej, progrorockowej, metalizowanej, z elementami rocka, indie i grunge, muzyki. Słychać echa Mudhoney, Nirvany, Stone Temple Pilots, 30 Seconds To Mars, Porcupine Tree, Soundgarden, Bush, a nawet Riverside… Jednak dobry riff, wprowadzający w ciekawe refreny, opatrzone ciepłym brzmieniem wokalu, to już tylko OCN.

Po podpisaniu kontraktu z Warner Music zespół podjął decyzję o skróceniu nazwy Ocean do OCN. Premiera płyty „Waterfall” zapowiedziana jest na 8 kwietnia 2013.

Grzegorz kasjaniuk