Miłośnicy twórczości Johna R. R. Tolkiena i filmowych adaptacji jego dzieł w reżyserii Petera Jacksona nie mogą narzekać na brak niespodzianek. Ledwie podano datę premiery DVD/Blu-ray filmu "Hobbit: Niezwykła podróż", a już światło dzienne ujrzały fragmenty drugiej części trylogii o przygodach Bilbo Bagginsa.
Wszystko za sprawą wirtualnego spotkania z Jacksonem i aktorem Jamesem Nesbittem (filmowy Bofur), którzy oprowdziwili widzów po studiu w którym odbywa się postprodukcja nowego "Hobbita". Wśród "oprowadzanych" byli również dziennikarze portalu stopklatka.pl. Jak relacjonuje Artur Zaborski, reżyser filmu pokusił się o zaprezentowanie krótkiego fragmentu w którym wystąpili niezastąpiony Ian McKellen (filmowy Gandalf Szary) i znakomity Sylvester McCoy (Radagast Bury).
Gandalf samotnie penetruje wnętrze grobowca. Jest ciemno i strasznie, co potęguje niepokojąca muzyka. Nagle pojawia się Radagast, zaskakując Gandalfa. „Dlaczego tu jestem?" - pyta czarodziej. „To nie jest miejsce dla mnie" - dodaje. Następnie pyta Gandalfa, kto jest tu pochowany. Czarodziej odpowiada, że jeśli ma jakieś imię, od dawna jest zapomniane. Następnie dodaje, że w grobowcu pochowanych jest więcej osób – dziewięć. Na koniec dodaje tajemniczo: „Te grobowce otwiera się od środka"
czytamy na portalu stopklatka.pl.
Niestety Peter Jackson nie chciał zdradzić, co oznacza zaprezentowana scena (kinomanom pozostaje czekać do grudnia). W końcu twórca monumentalnej filmowej trylogii "Władcy Pierścieni" dał się poznać nie tylko jako mistrz kina, który do perfekcji opanował wynalazek braci Lumiere i przenoszenie na duży ekran twórczości Tolkiena, ale również jako znakomity spec od marketingu. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że już dwa filmy nowozelandzkiego reżysera ("Władca Pierścieni: Powrót Króla" i właśnie "Hobbit: Niezwykła Podróż") znalazły się na liście najbardziej kasowych filmów w historii kina, które zarobiły ponad miliard dolarów.
Na zakończenie pokazano natomiast materiał z planu – zobaczyliśmy scenę z beczkami, krasnoludy w pajęczynie, a na zakończenie wypowiedział się Thorin słowami: „Jesteśmy krasnoludami z Erebor. Przybyliśmy odzyskać naszą ojczyznę". Spotkanie uwieńczył wywołujący ciarki na plecach ryk Smauga. Oczywiście, nie dane było go nam zobaczyć
pisze Zaborski.
Na tym nie koniec. Już wiadomo, że trailer nowego obrazu Petera Jacksona będzie można zobaczyć już latem (jakkolwiek nie zabrzmiałoby to dziwnie, biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne w Polsce - przyp. AM).
Wiele wskazuje na to, że "Hobbit: Pustkowie Smauga" powtórzy sukces "Niezwykłej podróży". Jackson doskonale wie, jak podgrzać atmosferę wokół własnych produkcji.
Premiera pierwszej części filmu w czasach dominacji nowoczesnych technologii, niosła obawy, że baśniowa konwencja straci na rzecz przekombinowanych efektów specjalnych. Rzeczywiście, momentami sceny walki, bezbolesne upadki z dużych wysokości, odbijanie się od twardych skał jak od trampoliny, może budzić uśmiech politowania, jaki towarzyszy czasem delektowaniu się nowymi przygodami Jamesa Bonda. Tyle, że to po prostu baśń! Baśń, która w połączeniu z techniką 3D i zastosowaniem techniki 48 klatek na sekundę (krytykowanej przez część dziennikarzy), daje piorunujący efekt, który sprawia, że widz staje się uczestnikiem tytułowej niezwykłej podróży.
Być może w dobie zaawansowanych technologii to jedyne wyjście? W końcu i Gandalf Szary wzbudzał zainteresowanie hobbitów fajerwerkami...
Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247596-sceny-z-filmu-hobbit-pustkowie-smauga-ujrzaly-swiatlo-dzienne