Nastolatki lubią książki „zakręcone”. Taką właśnie: świetną, dowcipną, zapraszającą do krytycznego myślenia (o czym? a, to niespodzianka, nie powiem) napisała Maryna Miklaszewska, współautorka libretta do musicalu „Metro”. Autorka rozumie mentalność dzisiejszego klienta galerii handlowych: liczy się marka. Życiowym punktem orientacyjnym, zasadą, której nie wolno przekroczyć stała się wierność metce. Jasne, nie dla każdego, lecz tym, którzy samodzielnie poszukują prawdziwych informacji nie trzeba wiele tłumaczyć. Wychowano ich w domu. Obok nich błąkają po sklepach bezdomne dorosłe dzieci, dla których galeria handlowa stała się kościołem.
Pomysł na opowiedzenie kompulsywnym konsumentom, że istnieje inne aspekt rzeczywistości niż handel, polega na odwołaniu się do ich pojęć: kultu markowej odzieży, estetyzacji doświadczenia egzystencjalnego, egocentryzmu, przygody, magii. Zamiast czarodziejskiej różdżki mamy jednak cudowny medalik, a poza tym wszystko się zgadza z oczekiwaniami przeciętnej czytelniczki: bohaterowie należą do środowisk, w których nie liczy się każdego grosza na brudny autobus, lecz frunie się luksusowym sleepingiem w jedwabnej bieliźnie na spotkanie z przygodą i dochowuje się wierności marce. Armani! Dzięki niemu odnajduje się swoją drugą połówkę. Jak w starożytnej tragedii anagnorismos, rozpoznanie rozłączonego rodzeństwa następowało dzięki sekretnym znakom lub znamionom, tak w powieści z życia klienta rozpoznaje się przeznaczonego sobie mężczyznę po marce jego płaszcza, mając na sobie marynarkę z identycznym logo.
Autorka w ten sposób buduje porozumienie z czytelniczką, ale nie poprzestaje – inaczej niż w „czytadłach” – na schlebianiu jej gustom. Nie pozostawia jej w oswojonym świecie sklepów, klubów, szmateksów i blogów modowych. Gadżety ogłupionego świata jak gdyby ożywają pod wpływem tajemniczej mocy medalika. Rzeczy zaczynają działać na ludzi w ten sposób, że na nowo ukazują się zapomniane wymiary rzeczywistości: dobro i prawda, do których prowadzi piękno, choćby to było najpierw tylko piękno sztuki krawieckiej.
Życie i twórczość? W takich kategoriach opisywano wielką literaturę pisaną przez eleganckich panów: Juliusza Słowackiego, Henryka Sienkiewicza, Stefana Żeromskiego. Tymczasem przyszła moda na piszące kobiety. Na życie i twórczość brakuje im czasu. Wychowują dzieci, chodzą do kościoła i nigdy nie mają się w co ubrać. Dzięki temu potrafią tak ładnie zawołać „Król jest nagi!”, że ktoś, kto w bajki Andersena nie wierzy, ma szansę na przekór modnym filozofom uwierzyć w prawdę. W czasach przewartościowania wszystkich wartości non fiction zamienia się w fikcję, fantastyka w realizm, a literatura znów, jak dwieście lat temu, z wolna przyjmuje na siebie społeczne obowiązki.
Maryna Miklaszewska – „Spotkałam kiedyś prawdziwego hipstera”, Wydawnictwo TRIO, Warszawa 2012.
Maria Tarczyńska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247559-zakrecone-szafiarki-wychodza-z-siebie-nasza-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.