5 lat od śmierci twórcy ANGIELSKIEGO PACJENTA. Kino straciło świetnego filmowca

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Anthony Minghella zmarł 18 marca 2008 roku w wieku 54 lat. W swojej krótkiej karierze zrealizował kilka perełek kina takich jak „Wzgórze nadziei”, „Utalentowany Pan Ripley” czy „Angielski pacjent”. Warto sięgać po kino Minghelli by przekonać się jakiego filmowca straciliśmy.

Film pomaga mi otworzyć okno na świat, każe wychodzić do ludzi, dostrzegać ich problemy. Mam nadzieję, że komuś jeszcze pomoże przetrzeć oczy czy sformułować myśli.

mówił w rozmowie z Barbarą Hollender w „Rzeczpospolitej 9 lat temu. 4 lata później reżyser zmarł po z pozoru niegroźnej operacji usunięcia narośli rakowych z szyi migdałków. Reżyser nie przeżył krwotoku jaki się pojawił kilkanaście godzin po operacji. Śmierć reżysera była szokiem dla świata filmowego. Strata była tym większa, że artysta udowodnił swoimi filmami, że ma wszelkie predyspozycje do bycia wybitnym reżyserem.

Minghella studiował w University od Hull. W roku 1984 londyńscy krytycy teatralni po jego trzech sztukach teatralnych nazwali go najbardziej obiecującego dramaturga roku. Reżyser rozpoczął szybko pracę w radiu i w telewizji. Jego pierwszym światowym sukcesem była telewizyjna trylogia "What If It’s Raining?". Minghella był też autorem scenariusza do telewizyjnych filmów z wyróżnionej nagrodą Emmy serii Storyteller. Za scenariusz do Living with Dinosaurs otrzymał kolejną nagrodę Emmy. Minghella w kinie debiutował filmem „Truly, Madly, Deeply” z Juliet Stevenson i Alanem Rickmanem. Obraz zdobył prestiżową BAFTĘ za scenariusz oryginalny. Film miał bardzo dobre recenzje i zwrócił uwagę na młodego Brytyjczyka. W 1993 r. Anthony Minghella nakręcił drugi film kinowy - Mr Wonderful, z Mary Louise Parker i Mattem Dillonem w rolach głównych, który jednak nie przyniósł mu uznania jak jego debiut. Okazało się jednak, że opowieść o borykającym się z problemami rozwodniku był tylko przedsmakiem do tego, co Minghella szykował.

W 1997 roku zrealizował on na podstawie bestsellerowej książki Michaela Ondaatje obraz „Angielski pacjent”. Film otrzymał 9 Oscarów, w tym za najlepszy film roku, dla najlepszego reżysera i scenarzysty. Sukces filmu był wręcz szokujący. Film został nakręcony za stosunkowo niewielkie pieniądze i na dodatek wyreżyserował go reżyser znany głównie z teatru. Na dodatek pokonał on w oscarowym wyścigu arcydzieło braci Coen „Fargo”. „Angielski pacjent” otworzył reżyserowi drzwi w Hollywood. Dwa lat po sukcesie wojennego filmu Minghelii do kin wchodzi „Utalentowany Pan Ripley”. Do tej pory ta część słynnej sagi Mary Patricia Highsmith o psychopatycznym mordercy Tomie Ripleyu jest uznana za najwybotniejszą. Film zdobył 5 nominacji do Oscara i był jednym z objawień kina końca lat 90-tych. Do dziś żaden reżyser mocujący się z postacią Toma Ripleya nie obnażył tak gruntownie jego psychiki. Reżyser genialnie oddał też klimat Włoch lat 50-tych, i pokazał zderzenie nizin społecznych z powojenną amerykańską arystokracją przemysłową. W „Utalentowanym Pan Ripley” jedną z najlepszych ról w swojej karierze stworzył Matt Damon. Jego seksualna fascynacja Dickiem ( Jude Law) i emocjonalne eksploatowanie jego narzeczonej ( Gwyneth Paltrow) do dziś pozostaje w kanonie filmów dotykających ludzi żyjących w niebezpiecznych trójkątach.

W 2003 roku Anthony Minghella realizuje kultową dla „jankesów” powieść Charlesa Fraziera Zimna Góra. „Wzgórze nadziei” nie do końca było dobrze przyjęte w Europie z uwagi na czysto amerykański przekaz wojny secesyjnej. Film jednak można zaliczyć do sukcesów reżysera choć nie jest to wysublimowana i wysmakowana opowieść w stylu „Utalentowanego Pana Ripley”. Nominowany do siedmiu Oscarów obraz przyniósł statuetkę Renée Zellweger. W pozostałych rolach reżyser obsadził znów Jude Law i Nicole Kidman. Nawet jeżeli krytycy zarzucali filmowi nudną przewidywalność i patos, to nikt raczej nie krytykował wspaniałej realizacji filmu i widocznej ręki reżysera. „Wzgórze nadziei” potwierdziły kunszt Minghelli oraz jego wszechstronność. Nikt chyba się nie spodziewał, że będzie to przedostatni film Brytyjczyka.

„Spotkania i powroty” były powrotem reżysera do skromnego kina. Przenikliwa opowieść o kryzysu w związku znów zgromadziła przed kamerą wiele znakomitości. Oprócz ulubionego aktora Minghelli Juda Law, w filmie wystąpiła laureatka Oscara za „Angielskiego pacjenta” Juliette Binoche oraz Robin Wright Penn i Ray Winstone. Po raz ostatni reżyser raz stanął za kamerą produkowanego dla BBC "The No. 1 Ladies' Detective Agency". Serial był oparty na powieści Alexandra McCall Smitha o agencji detektywistycznej w Botswanie prowadzonej przez kobiety. Minghella będący producentem wykonawczym serialu zgodził się wyreżyserować jego epizod. Tym samym ostatnim jego dziełem była produkcja telewizyjna. Skończył zatem w miejscu, gdzie zaczynał karierę.

Przed śmiercią Minghella planował zrealizować "Shantaram" z Johnnym Deppem w roli głównej. Miała to być historia australijskiego narkomana, fałszerza i handlarza bronią, który ucieka z więzienia i ukrywa się jako lekarz w Afganistanie. Następne walczy przeciwko komunistom u boku Mudżahedinów. Film niestety nie został nigdy zrealizowany. Ostatni raz nazwisko Minghelli pojawiło się przy musicalu „Nine”. Zmarły w wieku 54 lat artysta był współscenarzystą tego arcyciekawe musicalu, który dowiódł, że Minghella był coraz bardziej wszechstronnym filmowcem. Na dodatek pragnął on powrócić do kina autorskiego.

Muszę ten łańcuch przerwać. Wielkie produkcje mnie zmęczyły. […] Może przełamię jeszcze jeden schemat i tym razem nie zaadaptuję cudzej książki, lecz napiszę własny scenariusz. Czasem, żeby pójść naprzód - trzeba się zatrzymać, a nawet zawrócić z utartych ścieżek.

mówił w wywiadzie dla Rzeczpospolitej.

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych