MIŁOŚĆ Błyskotliwa i przeszywająca opowieść o upadku NASZA RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
materiały prasowe
materiały prasowe

Zainspirowana jedną z najgłośniejszych afer seksualnych w Polsce „Miłość” jest czymś o wiele więcej niż filmem o dramacie zgwałconej kobiety. Film Sławomira Fabickiego to głębokie, przenikliwe i błyskotliwe studium rozpadającej się rodziny. Wielowarstwowa perełka jest jednak przede wszystkim pozbawioną taniego sentymentalizmu opowieścią o miłości.

Nowy film nominowanego do Oscara za „Męską sprawę” Sławomira Fabickiego został zainspirowany dramatycznymi wydarzeniami, jakie kilka lat temu miały miejsce w Olsztynie. Dzięki serii artykułów w jednej z gazet niezwykle popularny prezydent Czesław Jerzy Małkowski został oskarżony o gwałt na ciężarnej urzędniczce i molestowanie kilku innych pracownic. Sprawa byłego prezydenta do dziś ciągnie się w sądzie. Fabicki opowiadał w jednym z wywiadów, że w olsztyńskiej sprawie interesowało go nie tylko wejście w psychikę zgwałconej kobiety, ale również jej męża.

Co takiego się może dziać z mężczyzną, kiedy taki problem dotyka jego żony i jego. I od tego właściwie wyszedłem.

mówił reżyser. Gdy pojawiły się pierwsze informacje o tym, że Fabicki pracuje nad filmem, w Olsztynie ( jestem mieszkańcem tego miasta) pojawiły się głosy, że film relacjonujący seks aferę jest niepotrzebny i będzie stronniczy. Tak oczywiście uważali stronnicy postkomunistycznego prezydenta ( a wciąż jest ich zaskakująco wielu), który obawiają się jak film wpłynie na życie ich idola. Na szczęście Fabicki nie poszedł w stronę publicystycznego kina, które byłoby jedynie ekranizacją tego co stało się w stolicy Warmii i Mazur. Każdy, kto spodziewa się, że reżyser wprowadzi go w kulisy sprawy, którą relacjonowały wszystkie media w kraju będzie więc zawiedziony. Gwałt na urzędniczce jest jedynie pretekstem do opowiedzenia o uniwersalnej historii na temat rozpadu rodziny, zwątpienia, tajemnicy i najróżniej rozumianej miłości. Choć Adam Woronowicz, który gra prezydenta zapewniał w rozmowie z portalem wNas.pl, że twórcom nie chodziło o kwestie polityczne, to nie można oczywiście zupełnie odrywać filmu o rzeczywistych wydarzeń.

Maria (Julia Kijowska) i Tomek (Marcin Dorociński) są młodym, ale w pewnym stopniu doświadczonym małżeństwem. Ona- prawa ręka prezydenta średniej wielkości miasta ( nie Olsztyna). On- architekt korzystający na kontaktach żony w swojej pracy. Oboje spodziewają się dziecka. Ich małżeństwo wydaje się być szczęśliwe i poukładane. Na drodze do szczęścia niespodziewanie staje prezydent, który od dawna kocha się w Marii. Jego niespodziewana wizyta w domu kobiety zamienia się w koszmar. Życie Marii i Tomka bezpowrotnie traci swój z trudem osiągnięty smak. Następne decyzje Marii i Tomka powodują, że z pozoru poukładana egzystencja sypie się, przepraszam za banał, ale pasuje w tym miejscu, jak domek z kart.

W tym miejscy zakończę opis fabuły obrazu Sławomira Fabickiego. Żadne pisane słowa przeciętnego recenzenta nie oddadzą tego, co reżyser serwuje nam na ekranie. Fabickiemu udaje się jednak nie lada sztuka. Wchodzi on nie tylko w psychikę zgwałconej kobiety, która cierpi nie tylko na traumę typową dla potwornie skrzywdzonej osoby. W przeszywający, błyskotliwy i bardzo przekonujący sposób rozbija on w pył prostackie argumenty tych, którzy uważają, że łatwo jest kobiecie przyznać się do takiego poniżenia jak gwałt. Fabicki bardzo subtelnie potrafi również nakreślić obraz małego miasta, gdzie lokalny polityk potrafi pleść sieć utrudniającą funkcjonowanie swoich ofiar. Jako mieszkaniec Olsztyna będę się więc upierał, że Fabicki o wiele mocniej skupił się na wielu aspektach olsztyńskiej seksafery niż zdaje się mówić Woronowicz. Nie podejrzewałem, że człowiek z Warszawy tak przenikliwie będzie potrafił w jednej scenie uchwycić wszystkie patologie prowincjonalnej Polski. Jak już jednak wspominałem, nie to jest istotą obrazu twórcy „Z odzysku”. Jedna z recenzentek zatytułowała swój tekst o „Miłości” jednym słowem- „Nieodwracalne?”. Nawiązała tym samym do słynnego i wstrząsającego obrazu Gaspar Noé ze słynną sceną analnego gwałtu na Monice Belluci.

Czy można porównać oba filmy? Tak- jeżeli spojrzymy na uniwersalizm historii Fabickiego. Maria (obie bohaterki są w ciąży) nie musiała być zgwałcona przez swojego szefa by doświadczać późniejszego dramatu, który również został przeniesiony na jej małe dziecko oraz męża. Nie- bowiem w filmie Noé mąż bierze do ręki gaśnicę i roztrzaskuję głowę gwałciciela o podłogę. Tomek z obrazu Fabickiego przeżywa natomiast katusze wewnętrznie i musi patrzeć bezradnie na wielbionego przez motłoch oprawcę oraz własny rozpadający się świat. A co czuje w tym czasie kobieta? Fabicki daje nam bardzo precyzyjną odpowiedź na to pytanie. Nie spodziewajcie się jednak banalnej odpowiedzi. W tym świecie jej nie doświadczycie. To nie jest hollywoodzka bajka o czarno-białym świecie, gdzie najróżniej wcielony szeryf zawsze postrzeli w zadek sukinsyna. Tomek i Maria żyją w świecie realnym, i doświadczają realnych uczuć, które trudno nawet oceniać.

Dlatego tak ciężko się obserwuje jak bohaterów dotyka wirus ( copyright Katarzyna Skorupska), który bezpowrotnie niszczy całe piękno, jakie spotyka na swej drodze. Jest to wirus krzywdy, bezradności i upokorzenia, który dotyka bohaterów historii Fabickiego. Upokorzenie nie dotyka jednak jedynie Marii, która wydaj się być najsilniejszą osobą dramatu. Ono przeszywa każdego bohatera historii. Trafia nawet w jej czarny charakter. Należy bowiem podkreślić, że u Fabickiego nie ma jednowymiarowych postaci. Nawet z pozoru epizodyczni ( genialni Marian Dziędziel oraz Agata Kulesza w roli żony prezydenta gwałciciela) bohaterowie nie tylko zyskują rzadko w polskim kinie widoczną głębie, ale również mają nie widoczny na pierwszy rzut oka wpływ na akcję. Bez wątpienia jeszcze mocniej wzmacnia to znakomity film Fabickiego.

Fundamentem „Miłości” są bez wątpienia role Julii Kijowskiej i Marcina Dorocińskiego. Pisałem już kilka razy, że Kijowska jest jedną z najzdolniejszych polskich aktorek i ma w sobie potencjał wczesnej Krystyny Jandy. U Fabickiego nie tylko podkreśla ona dramat zgwałconej i osaczonej przez rzeczywistość kobiety, ale również buduje jej drugą twarz- silnej i potrafiącej okazać bezwarunkową miłość osoby. Ja jednak zachwycony byłem szczególnie mocno Marcinem Dorocinskim. Naprawdę mam wielką nadzieję, że poprzez zbyt częste pojawianie się na ekranie nie znudzi się on widzom, co przez deficyt gwiazd dzieje się w naszym kraju zbyt często. Na szczęście Dorociński nie idzie drogą Borysa Szyca i wybiera uważnie filmy, w których gra. Rola w „Miłości” jest jego najdojrzalszą kreacją aktorską, która przebija nawet to, co aktor pokazał w „Lęku wysokości”.

Trudno zresztą cokolwiek innego napisać o „Miłości”. Film Sławomira Fabickiego ma taki sam tytuł jak nagradzany wszelkimi możliwymi nagrodami ( w tym Oscarem) film Michaela Haneke. Nie przesadzę pisząc, że Fabicki popełnił dzieło lepsze i głębsze od filmu Austriaka. Jego „miłość” to prawdziwy traktat psychologiczny jakiego jeszcze nie widzieliśmy w polskim kinie. Niewielu filmowców tak pięknie i zarazem bez mitów opowiedziało też o czym co napędza większość opowieści od zarania dziejów- chodzi o miłość rzecz jasna.

Łukasz Adamski

MIŁOŚĆ. Polska 2012, reż: Sławomir Fabicki, wyst: Sławomir Fabicki, wyst: Julia Kijowska, Marcin Dorociński, Marian Dziędziel, Adam Woronowicz, Agata Kulesza. dystr: Forum Film

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych