Rok 1973 był dobry dla amerykańskiej kinematografii. Na ekrany kin weszły wówczas udane filmy, takie jak „Żądło” George’a R. Hilla, „Patt Garett i Billy Kid” Sama Pakinpaha, „Rozmowa” F.F. Coppoli, „Serpico” Sidneya Lumeta, „Nędzne ulice” Martina Scorsese’a, „Syndykat zbrodni” Alana J. Pakuli czy „Egzorcysta” Williama Friedkina. Ten ostatni obraz do dziś cieszy się zasłużoną opinią najstraszniejszego horroru satanistycznego w dziejach kina. Można się o tym przekonać oglądając rozszerzoną wersję reżyserską filmu w dwupłytowym wydaniu DVD.
Horror powstał na podstawie najważniejszej w dorobku amerykańskiego pisarza Williama Petera Blatty’ego powieści. Blatty opisał autentyczne zdarzenie opętania chłopca z protestanckiej rodziny, do jakiego doszło w latach 40. Chłopiec bawiąc się planszą ouija powołał do życia kapitana Howdy’ego, a w istocie demona. Rodzica chłopca poprosili o pomoc najpierw pastora. Gdy ten stwierdził, że z chłopcem na prawdę dzieje się coś złego, wezwał na pomoc katolickiego egzorcystę, który po kilku miesiącach wyzwolił opętanego spod władzy złych mocy. Temat powieści nie był przypadkowy. Blatty jest katolikiem, wychowała go głęboko wierząca matka. Kształcił się w katolickich szkołach. Dojrzały już pisarz pragnął napisać wyjątkową i inną niż dotychczasowe w jego dorobku powieści (liczyły się też względy finansowe), w której zawarłby swoje duchowe doświadczenie. Podczas pracy nad powieścią konsultował się z jezuitą o. Thomasem Berminghamem. Ten duchowny, jak i drugi, wystąpili później w filmie Williama Friedkina w epizodycznych rolach.
Blatty ukończył „Egzorcystę” w 1970 roku i wysłał manuskrypt powieści Friedkinowi, reżyserowi, który w dorobku miał już „Francuskiego łącznika”. Z materiałów dokumentalnych zamieszczonych w dwupłytowym wydaniu „Egzorcysty” dowiadujemy się, że tekst Blatty’ego zafascynował Friedkina. Razem z pisarzem przystąpił do dzieła. Prace nad filmem trwały dwa lata. W produkcji zagrali mało znani aktorzy, z wyjątkiem Maxa von Sydowa. Nagrodzona Oscarem za rolę opętanej dziewczynki Linda Blair w chwili powstawania filmu miała 13 lat. Była dziewczynką o twarzy aniołka. Mimo że wystąpiła w tak drastycznej roli, to nic nie wskazuje na to, by rola opętanej negatywnie wpłynęła na jej życie. Film był kręcony w autentycznych plenerach, w jesiennej aurze oraz w studio w Nowym Jorku. Friedkin, który zaczynał karierę od dokumentu, w trosce o realizm użył skromnych środków wyrazu (paradokumentalny język, proste ujęcia). Posłużył się też tradycyjnymi, mechanicznymi metodami kreowania efektów specjalnych, a nie np. zdjęciami poklatkowymi. Efekt był piorunujący. Na ekranie twórcom udało się wykreować zło w czystej postaci. Gdy „Egzorcysta” wszedł na ekrany kin, co wrażliwsi widzowie wymiotowali i krzyczeli.
Wymowa dramatu jest budująca. Zły atakuje postępową, obojętną religijnie rodzinę. Matka głównej bohaterki jest aktorką, należy do pokolenia 1968 roku. Jej jedyna córka Regan jest dobrym, uśmiechniętym dzieckiem. Ale w osamotnieniu (matka żyje z mężem w separacji) bawi się planszą ouija i w tym momencie zaczynają się schody do piekła. Gdy lekarze zawodzą, do akcji wkraczają – na prośbę zdesperowanej matki - egzorcyści. Podczas rytuału wypędzania próbie zostają poddani także duchowni. Udaje się im ocalić dziewczynkę, gdy jeden z nich skład siebie w ofierze, poświęca za nią życia. O. Birmingham mówi w wywiadzie, że „Egzorcysta” paradoksalnie, mimo że epatuje potwornościami, niesie w sobie dobro, pokazuje „misterium heroicznego dobra”.
W tej edycji „Egzorcysty” dystrybutor pomieścił dziesięć minut wyciętych scen. Film trwa 127 minut. Co ciekawe, są to także ważne pod względem wymowy sceny, na których zależało scenarzyście a nie reżyserowi. Jakie sceny wróciły do tej wersji filmu? Gdy starszy egzorcysta (Max von Sydow) tłumaczy młodszemu, dlaczego zło uderzyło w dziecko:
-Chodzi o to, byśmy stracili nadzieję. Ujrzeć siebie jako brzydale i zwierzęta. Odrzucić możliwość, że Bóg mógłby nas pokochać.
Z pierwotnej wersji wypadło też optymistyczne zakończenie, mówiące o tym, że po zwycięskiej walce egzorcystów świat wrócił do normy.
Nie będzie nadużyciem, gdy dziś „Egzorcystę” porównamy do innego odważnego filmu na temat wiary – „Pasją” Gibsona. Przy świadomości wszystkich różnic dzielących te dwa obrazy (pierwszy jest horrorem, kreacją ze sfery profanum, drugi historią świętą, biblijną) nie sposób nie zauważyć, że oba dokonania – Friedkina i Gibsona – łączy radykalizm użytych środków wyrazu, zamiar wstrząśnięcia widzami i religijna wymowa. U agnostyka Friedkina nieco zamaskowana, „nie rzucająca się w oczy”, u tradycjonalisty Gibsona wyraźnie wyartykułowana.
Piotr Samolewicz (autor jest dziennikarzem Super Nowości)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247485-kino-nostalgia-pelna-wersja-egzorcysty-na-dvd-zlo-w-czystej-postaci