„Dopóki piłka w grze” jest podróżą sentymentalną do starego, dobrego, utkanego ze schematów hollywoodzkiego kina, gdzie wyższe wartości i przyzwoitość wygrywają. W eksplozji nihilistycznego kina taka dawka optymizmu jest widzom potrzebna. Na dodatek pierwszy raz ok. 4 lat na ekran powraca Clint Eastwood.
Gus Lobel (Clint Eastwood) jest legendarnym basebollowym łowcą talentów. Jego intuicja i zmysł pozwoliły odkryć wielu wybitnych sportowców. Lobel swój niebywały sukces okupił jednak złymi relacjami z córką Mickey (Amy Adams), którą samotnie wychowywał po śmierci żony. Dziewczyna jest odnoszącą sukcesy prawniczką, jednak w głębi duszy pobrzmiewa w niej miłość do baseballu, którą wpoił jej ojciec. Teraz kariera Gusa może runąć w gruzach. Wiekowy łowca talentów cierpi na szybko rozwijającą się jaskrę i traci wzrok. Mimo to chce udowodnić, że jego klub nie powinien odstawiać go na boczny tor. Jedyną osobą, która go wspiera jest inny przedstawiciel starej gwardii- Pete ( John Goodman). Gus wyrusza w podróż by ocenić gracza, o którego zabiega też słynne Red Sox. W podróż z Gusem Pete wysyła Amy. Dziewczyna chce przy okazji nie tylko naprawić relację z ojcem, ale również zadbać o jego nagle pogarszające się zdrowie. Na swojej drodze Gus i Mickey spotykają Johnny’ego Flanagana (Justin Timberlake) konkurencyjnego łowcę talentów, który niegdyś był świetne zapowiadającym się graczem odkrytym przez Gusa.
Fabuła „Dopóki piłka w grze” jest już na pierwszy rzut oka schematyczna. Surowy i twardy ojciec, który nie potrafi uzewnętrznić swoich uczuć do córki. Dziewczyna biorąca udział w wyścigu szczurów, choć wolałaby być na stadionie z tatą i hod dogiem w ręku. Niespełniony sportowiec, który padł ofiarą chciwości klubów sportowych oraz misiowany kumpel, który jako jedyny rozumie głównego bohatera filmu. Klisza wręcz goni kliszę. Fabuła zdaje się być nakręcona według jakiegoś podręcznika dla filmowców. Ba, nawet postacie są utkane z elementów znanych nam w kinie sprzed kilkunastu lat. Oglądając film można mieć wrażenie, że przenosimy się do lat 80-tych, gdy Clint Eastwood realizował serię filmów o twardzielu z blondyną przy boku. Paradoksalnie nie jest to jednak zarzut do filmu. „Dopóki piłka w grze” jest podróżą sentymentalną do starego, dobrego, utkanego ze schematów hollywoodzkiego kina, gdzie wyższe wartości i przyzwoitość wygrywają. W eksplozji nihilistycznego kina taki rodzaj dawki optymizmu jest widzom potrzebna.
Cieszyć musi szczególnie mocno powrót do aktorstwa Clinta Eastwooda. Ostatni raz widzieliśmy legendarnego filmowca na ekranie 4 lata temu w „Gran Torino”, gdzie również zagrał niemogącego poradzić sobie ze starością szorstkiego dinozaura. Gus ma w sobie elementy wielu postaci granych przez Eastwooda. Najbliżej mu do Frankiego Dunna z oscarowego „Za wszelką cenę”, gdzie aktor grał trenera boksu, który poświęca się dla zdolnej zawodniczki. Zarówno Gus jak i Frankie nie mogą poradzić sobie ze zmieniającym się światem i brakiem zasad jakie w nim panują. Gus ma też wiele w sobie z Terrela z „Krwawej profesji”. Obaj bohaterowie mimo postępującej choroby chcą udowodnić swoją przydatność dla świata. Nie można jednak sprowadzić oceny roli Eastwooda do stwierdzenia, że jest ona kompilacją jego poprzednich wcieleń. Eastwood przygotowując się do niej wiele godzin spędził w towarzystwie prawdziwych łowców baseballowych talentów: Jima Bryanta związanego z drużyną New York Mets czy Jima Rougha z Detroit Tigers. Widać to na ekranie.
Rola Gusa jest wyjątkowa z jeszcze jednego powodu. Eastwood pierwszy raz od 20 lat zagrał w filmie reżyserowanym nie przez siebie. Historię łowcy talentów i jego córki wyreżyserował długoletni współpracownik Eastwooda Robert Lorenz, który do tej pory był znany jako producent. Bez wątpienia chęć pomocy w debiucie reżyserskim koledze była powodem, że Eastwood złamał swoje postanowienie i powrócił do grania. Zrobił to w dobrym stylu. 82 letni aktor dowiódł, że i tak każdy będzie traktował „Dopóki piłka w grze” jako film Eastwooda. Dokładnie to samo miało miejsce w filmie „Na linii ognia”. Czy ktokolwiek pamięta, że film zrealizował Wolfgang Petersen?
„Dopóki piłka w grze” jest wprowadzany do Polski od razu na DVD. To samo spotkało dwa inne filmy Clinta Eastwooda- „Medium” i „J.Edgar”. Trudno zrozumieć decyzje dystrybutorów, bowiem żaden z obrazów nie miał druzgocących recenzji za oceanem i żaden z nich nie był porażką finansową. Krytycy filmowi kręcą jednak nosem na baseballowy film Eastwooda, zarzucając mu głównie schematyczność. Jak już pisałem nie powinno się jej traktować jako zarzut. Jeżeli chcecie spędzić miło niemal dwie godziny przed telewizorem, zatapiając się w prostą historię walki z wyzwaniami, grzechami z przeszłości i zawiedzionymi marzeniami, to „Dopóki piłka w grze” jest do tego idealna. Warto również zobaczyć w akcji starzejącego się z niebywałą (jak na przesiąknięty kultem młodości i piękna Hollywood) godnością Clinta Eastwooda. Nie wiele już będziemy mieli do tego okazji choć patrząc na nieśmiertelnego Callahana można podejrzewać, że zaskoczy nas jeszcze czymś w wielu 100 lat.
Łukasz Adamski
„Dopóki piłka w grze”, reż. Robert Lorenz, wyst: Clint Eastwood, Amy Adams, Justin Timberlake, John Goodman. Dystr: Galapagos
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247470-dopoki-pilka-w-grze-dobry-stary-hollywoodzki-styl-nasza-recenzja