Alejander González Iñárritu, twórca m.in. „21 gramów” bierze się za komedię o byłym gwiazdorze filmu o super bohaterze, który chce powrócić na szczyt. W roli głównej Michael Keaton- zapomniany dziś odtwórca „Batmana”. Czytaj sylwetkę gwiazdy lat 90-tych.
Film Iñárritu będzie jego powrotem do Hollywood po realizacji przejmującego hiszpańskiego „Biutiful” NASZA RECENZJA. Na dodatek twórca „21 gramów” zrobi pierwszą w karierze komedię. W „Brdman” opowiadającym o aktorze, który niegdyś był popularnym odtwórcą roli super bohatera, a teraz próbuje wrócić na szczyt, zagra m.in. Edward Norton, Naomii Wats i Emma Stone. Główną rolę reżyser przewrotnie powierzył natomiast Michaelowi Keatonowi, którego pamiętamy jako pierwszego kinowego Batmana z filmów Tima Burtona.
Michael Keaton naprawdę nazywa się…Michael Douglas. Z uwagi na to, że nie chciał być on mylony ze wschodzącym wówczas gwiazdorem „Ulic San Francisco”, Michael przyjął nazwisko Keaton. Skąd akurat taki pomysł? Spodobało mu się po lekturze wywiadu z Diane Keaton- gwiazdą filmów Woodego Allena, Francisa Ford Coppoli czy Warrena Beatty. Od początku kariery aktor kojarzony był głownie z komediami, gdzie grał poczciwych Amerykanów o pospolitej urodzie. Przełomem w jego wizerunku była rola w zwariowanej ( dziś kultowej) komedii „Sok z żuka” Tima Burtona. Rola wyniosła aktora na szczyt w Hollywood. Pozycję ugruntował rolą zadłużonego agenta walczącego z nałogiem narkotykowym w filmie Czysty i trzeźwy. Kreacja przyniosła mu nagrodę krytyków filmowych National Society of Film Critics (NSFC).
Największy sukces aktor osiągnął jednak ponownie z Timem Burtonem, gdy ten postanowił wskrzesić w kinie postać Batmana. Gotycka wersja przygód „Człowieka nietoperza” przypadła do gustu widzom na całym świecie, choć fani nie byli pewni czy Keaton pasuje do roli Bruce Wayna. Według Burtona tylko Keaton był jednak w stanie oddać mroki duszy bohatera popularnego komiksu. Trudno się z reżyserem nie zgodzić. Każdy następny Batman był bladym cieniem Keatona. Ten stan rzeczy zmienił dopiero Christian Bale w nowej trylogii o „Człowieku nietoperzu” autorstwa Christophera Nolana. Druga część filmu „Powrót Batmana” była jeszcze mroczniejsza niż pierwszy film, i jeszcze mocniej udowodniła, że Keaton nadaje się jak nikt inny do roli mściciela- milionera. Role Batmana Keaton porzucił jednak po lekturze dziecinnego scenariusza „Batman forever”. Film miał realizować jeden z najbardziej nierównych reżyserów w Hollywood Joel Schumacher. Jego wizja Batmana tak bardzo nie podobała się Keatonowi, że ten odrzucił 15 milionów dolarów jakie mu proponowano za rolę. W latach 90-tych były to wielkie pieniądze. Znając efekt obsadzenia w roli „Człowieka nietoperza” Vala Kilmera i Georga Clooneya można zrozumieć decyzję aktora.
Można się było spodziewać, że wielki sukcesy uskrzydlą Keatona i ten pozostanie na szczycie jak hollywoodzkiej machiny. Zdawało się, że aktor na zawsze porzucił role w komediach. Najpierw zagrał diabolicznego lokatora w „Pacific Heights” oraz wystąpił w szekspirowskim „Wiele hałasu o nic” w interpretacji Kennetha Branagha. Świetne role aktor stworzył też w „Grze o życie”, gdzie wcielił się w umierającego ojca oraz w ciekawej tragikomedii „Zawód: dziennikarz”. Końcówka lat 90-tych to bardzo smakowite epizody Keatona w „Jackie Brown” Quentina Tarantino i w „Co z oczu, to z serca” Stevena Soderbergha, gdzie wcielił się on w postać detektywa Raya Nicolette, stworzonego przez pisarza Elmora Leonarda. Dobra passa Keatona skończyła się jednak wraz z latami 90-tymi.
W pierwszej dekadzie XXI wieku aktor stworzył kilka ciekawych ról w telewizji ( m.in „The Company”). Jednak w kinowych filmach trudno mu było zabłysnąć. Żaden z obrazów w jakich wziął udział nie zbliżyły się nawet w Box Office do „Batmana”. Dopiero animowane „Auta”, gdzie Keaton podkładał głos mogły być zaliczone jako komercyjny sukces aktora.
Czy teraz rola przebrzmiałej gwiazdy filmu o super bohaterze w z pewnością oryginalnym filmie Iñárritu wskrzesi Michaela Keatona? Jest to bardzo możliwe. W końcu Bill Murray przeżył nową młodość dzięki Sofii Coppoli, a John Travolta i Mickey Rourke powrócili po rolach będących w pewnym stopniu igraszką ich wizerunkiem. Keaton zasługuje na drugą szansę. Warto obejrzeć ponownie jego kreacje z lat 90-tych by przekonać się jakiego aktora straciliśmy w kinie. Najpierw zobaczymy Keatona w nowej wersji RoboCopa. Wystąpi on w roli prezesa korporacji Omnicorp, odpowiedzialnej za stworzenie słynnego policjanta-cyborga. Może sukces tego filmu przypomni nam o naszym ulubieńcu z szalonych burtnowskich wizji.
Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247458-bardzo-ciekawy-projekt-inarritu-czy-tworca-babel-wskrzesi-keatona