Mogłoby się wydawać, że umizgi zachodnich celebrytów (kiedyś: gwiazd srebrnego ekranu) wobec komunistów przeszły do lamusa razem z epoką "dzieci kwiatów". Nic bardziej mylnego. Były koszykarz Dennis Rodman, choć hipisem nie jest, odwiedził Koreę Północną i jej przywódcę Kim Dzong Una.
Jak widać na fotografiach, między panami coś zaiskrzyło, bowiem szybko znaleźli się w swoich ramionach, a według doniesień medialnych Rodman miał zapewnić dyktatora, że ma w nim "przyjaciela na całe życie". Deklaracja żywcem wyjęta z ckliwego amerykańskiego melodramatu klasy B, nieprawdaż?
Pytanie, dlaczego gwiazda amerykańskiej koszówki zdecydowała się właśnie teraz na podróż do komunistycznej Korei?
Znany z niepokornego charakteru oraz zamiłowania do tatuaży i kolczyków koszykarz przyleciał niedawno do Phenianu wraz z pokazową drużyną Harlem Globetrotters. W Korei Północnej kręcony był bowiem specjalny program HBO.
czytamy na portalu Wirtualna Polska.
I tak, Rodman wraz z Kimem, jak starzy dobrzy kumple obejrzeli mecz zawodników amerykańskich i reprezentantów Korei Północnej. Dziwnym trafem spotkanie zakończyło się remisem... Cóż, w końcu Rodmanowi nie odmówiono nawet symbolu przebrzydłego, zgniłego kapitalizmu - puszeczki coca-coli.
Na tym nie koniec ciekawostek.
Ten zaskakujący moment miał miejsce zaledwie dwa tygodnie po tym, jak władze w Phenianie zdecydowały się na podziemną próbę jądrową. Za co zostały mocno skrytykowane przez społeczność międzynarodową.
przypomina wp.pl.
Jak widać, nie zrobiło to wrażenia na Rodmanie, który świetnie bawił się w otoczeniu dygnitarzy państwa w którym ludzie umierają z głodu. Były koszykarz miał również w głębokim poważaniu fakt, że to właśnie "przyjaciel na całe życie" groził jego rodakom z amerykańskiej armii.
Dennis Rodman woli widocznie być bardziej kojarzony z tatuaży i kolczyków, a teraz gorącej przyjaźni z przywódcą zbrodniczego reżimu, niż swojej kariery sportowej. W końcu dała nam przykład Jane Fonda, jak swoich zdradzać mamy i czerwonych bandytów podziwiać możemy. Widocznie Jean Claude Van Damme wystarczająco mocno nie wykopał Rodmanowi miłości do dyktatorów. Ups, przepraszam aktora. W końcu sam niedawno brał kasę od jednego za występ na urodzinach... Do akcji musi więc wkroczyć Arnie Schwarzenegger, który w swojej biografii pisze, że od dziecka nienawidził komunistów.
Aleksander Majewski
PS. Po kropce duży łyk coca-coli - symbolu wolności i kapitalizmu. Na pohybel czerwonym zbrodniarzom! Ładny toast.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247413-dennis-rodman-przyjacielem-czerwonego-dyktatora
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.