Czy to last minutes VEGI? Co się stało z reżyserem “Pitbulla”?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Do kin wchodzi nowy film Patryka Vegi. „Last minute” już jest miażdżony przez krytyków. Jego poprzednia „komedia” „Ciacho” jest uznana za jeden z najgorszych filmów ostatnich lat. Patryk Vega zadebiutował genialnym serialem o policji. Czy kiedyś wróci do formy?

„Last minute” opowiada o Tomku, który wygrywa wycieczkę do Egiptu. Zabiera ze sobą całą rodzinę. Na miejscu dochodzi do wielu niefortunnych zdarzeń, które zamieniają jego podróż w koszmar. Zgrany schemat? Mogłoby być zabawnie, gdyby film robił wytrawny filmowiec umiejący grać konwencją. A jak wyszło? Zanosi się na to, że tak jak w przypadku 90 proc. polskich komedii ostatnich lat. Film nie ma jeszcze zbyt wielu recenzji. Jednak z tych, które się pojawiły można wysnuć jeden wniosek. Zgadnijcie jaki?

Cały film sprawia wrażenie sklejonego w pośpiechu, robionego faktycznie na "last minute". Amerykanie mówią co prawda "last but not least" ("ostatni nie znaczy najgorszy") - ale akurat w tym wypadku nie mieliby racji.

pisze Jakub Popielecki z filmweb.pl. Jeszcze ostrzejszy jest recenzent portalfilmowy.pl.

„Last minute” zdecydowanie bliżej do, znanego z telewizji, paradokumentalnego serialu „Pamiętniki z wakacji”, który rozsławiony został dzięki opowieści o mięsnym jeżu. Oglądając obraz, sfotografowany z telenowelową manierą przez Mirosława Kubę Brożka, mamy wrażenie jakbyśmy podglądali uczestników wycieczki. Tym bardziej, że reżyser stara się ośmieszyć swoich bohaterów, każąc Tomkowi podczas skoku do basenu zgubić bokserki i stać się w ten sposób pośmiewiskiem youtube’a.

pisze Rafał Pawłowski i dodaje:

Zarówno ekranowe próby silenia się na żarty, jak i sami bohaterowie filmu, nie wywołują żadnych emocji. Ponieważ w żaden sposób nie zaskarbili sobie naszej sympatii, niespecjalnie przejmujemy się ich losem. Jednocześnie zaś patrzenie na ich perypetie, miast śmieszyć, skłania raczej do ziewania. Jednak najsłabszą stroną tej produkcji jest jej realizacja – począwszy od czołówki rodem z produkcji VHS z lat 80. po plenerowe zdjęcia Egiptu.

Pawłowski pisze, że „Last minute” wydaje się być filmem robionym przy okazji wylegiwania się Patryka Vegi na plaży w Egipcie. Czy Vega totalnie spoczął na laurach? Trudno jest uwierzyć w to, że zapomniał on jak się robi filmy. Vega jest autorem najlepszego serialu policyjnego w historii polskiej kinematografii. Swoim „Pitbullem” wprowadził on kino policyjne w Polsce na zupełnie nowe tory. Dwie pierwsze serie serialu pokazały, że Vega jest zarówno ekranowym drapieżnikiem, jak i potrafi się delikatnie usunąć w cień, pozwalając by widz nie widział jego ręki na ekranie. Po serialu, który podbił serca Polaków wydawało się, że Vega będzie odkryciem w polskim kinie na miarę Wojtka Smarzowskiego.

Niestety nie dobrnął on w swoim kinie nawet do poziomu innej niespełnionej gwiazdy reżyserii Kondrada Niewolskiego, który po świetnej „Symetrii” zrobił bełkotliwy „Palimpsest” i słabą komedię „Job, czyli ostatnia szara komórka”. Vega po sukcesie „Pitbulla” od razu rzucił się w wir dennego, komercyjnego chłamu, jaki zalewa od lat nasze kina. „Ciacho” nie miało nawet pokazu prasowego, a scena penetracji odbytu Karolaka, która była szczytowym punktem „satyrycznym” filmu do dziś jest przypominana reżyserowi.

Następnie Vega wyreżyserował scenariusz Władysława Pasikowskiego „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”. Nie można napisać, że jest to film fatalny. Vega dowiódł, że czuje kino i potrafi bawić się nim. Jednak mimo łagodnego spojrzenia na przygodowy film dla dużych chłopców, nie można było zapominać, że mamy do czynienia z reżyserem, który w debiucie postawił sobie bardzo wysoką poprzeczkę. Dlatego wydawało się, że po przymierzaniu się do funkcjonowania w kinie Vega w końcu odnajdzie swoje miejsce. Decyzja o reżyserowania kolejnej głupiutkiej komedii musi być wielkim zaskoczeniem dla fanów „Pitbulla”. W USA Vega byłby zapewne skończony już po czymś takim jak „Ciacho”. A w Polsce? W naszym kraju Vega dostał jeszcze dwie szanse. Obie zmarnował. Zobaczymy czy producenci w Polsce zaufają jeszcze jego talentowi. Czy Vega pozostanie twórcą jednego serialu? Czy to last minutes od Patryk Vega? Na to się zanosi.

Łukasz Adamski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych