"Z zimną krwią" Trumana Capote'a to genialny mariaż dziennikarstwa i literatury. Jednak książka, którą autor nazywał nieskazitelną prawdą, okazała się literacką fikcją - pisze Ben Macintyre w „The Times”
Taką szokującą dla fanów Trumana Capote tezę stawia Ben Macintyre w „The Times”. Jego arcyciekawy tekst publikuje „Polska The Times”. „Z zimną krwią”- książka, która zmieniła literaturę i spowodowała, że Truman Capote w końcu trafił na szczyt pisarzy amerykańskich opowiada o zabójstwie jakie miało miejsce w 1959 roku w Kansas. Kilka dni po niewyjaśnionym zabójstwie pisarz Truman Capote przeczytał na stronie 39 "New York Timesa" krótki artykuł zatytułowany: "Bogaty farmer i troje z jego rodziny zabici". Następne pięć lat spędził na rekonstrukcji przebiegu zbrodni oraz jej następstw. Detal po detalu, jak detektyw śledczy gromadził i badał każdą najmniejszą grudkę faktów. Podczas pracy nad książką nawiązał nawet specyficzną relację z jednym z morderców (niektórzy podejrzewają, że miała ona podtekst seksualny). W końcu obaj mordercy zawiści na szubienicy.
Rezultatem tego śledztwa była powieść non-fiction "Z zimną krwią" - książka, którą się czyta jak pasjonującą wymyśloną powieść, która jednak - jak zapewniał autor - była nieskazitelnie dokumentalna.
zauważa w swoim tekście Macintyre.
Miała to być relacja o "czterech wystrzałach z pistoletu, które - w sumie - zakończyły sześć istnień ludzkich" - czworo członków rodziny Clutter oraz dwóch zabójców, którzy później zakończyli żywot na szubienicy. Fraza "w sumie" jest kluczowa: żaden pisarz wcześniej nie wyraził tego w taki sposób. "Z zimną krwią" wywarła na mnie głębokie wrażenie, kiedy po raz pierwszy przeczytałem tę książkę jakieś 35 lat temu. Oto miałem do czynienia z książką, która opisywała przeszłość w sposób niesłychanie wciągający, chwytliwy emocjonalnie, a ponad wszystko - dokładnie. Wydawała się wręcz idealnym mariażem dziennikarstwa śledczego, uczciwości historycznej oraz sztuki literackiej. Dowodziła, że prawda może być nie tylko bardziej zadziwiająca od fikcji, ale też przemawiająca silniej. Od tamtej pory próbuję pisać książki takie jak tamta.
- czytamy w „The Times”. Autor tekstu dodaje, że wracał cyklicznie do książki przez następne lata. Macintyre za każdym razem zastanawiał się „czy pisarz, który niemal samodzielnie wymyślił to, co się dziś nazywa narracyjną non-fikcją, przypadkiem nie sprzedał nam wielkiego, genialnego kłamstwa.”
Przez lata inni pisarze przekopywali się przez relacje i dokumenty i stwierdzali, że pisarz był daleki od nieskazitelnej prawdy. Capote był oskarżany o przeinaczanie wypowiedzi niektórych osób, celowe umniejszanie innych, tworzenie wielowarstwowych postaci oraz wymyślanie dialogów. Finałowa scena, w której detektyw Alvin Dewey Jr odwiedza groby rodziny Clutterów została, jak się okazuje, zmyślona. Capote napisał, że jeden z zabójców, Perry Smith, przed egzekucją miał przepraszać za popełnienie zbrodni. Przynajmniej dwóch świadków zaprzecza, by tak było.
zauważa autor i dodaje, że:
Wiele z tych zarzutów można uznać za typowe utarczki literatów. Jednak na początku lutego na światło dzienne wydobyto pakiet dokumentów Kansaskiego Biura Śledczego, które pokazują, jak pobieżnie i dość luźno Capote traktował fakty: zmieniając chronologię wydarzeń, pomniejszając znaczenie Dewey, głównej postaci, czy po prostu usuwając inne osoby z tej historii. Okazuje się, że surowa prawda została pokryta grubą warstwą lakieru.
Zdaniem Bena Macintyre Capote raczej byłby przerażony niż zakłopotany tymi kontrowersjami pojawiającymi się 50 lat po napisaniu książki i prawie 30 lat po jego śmierci.
Całkowicie zakochany we własnej sławie - jak go opisywał Philip Seymour Hoffman w filmie "Capote" albo jeszcze genialniej przedstawiony w "Zniesławionym" Toby'ego Jonesa - mógłby argumentować, jak to robią inni, że prawda emocjonalna jest w sztuce ważniejsza niż zgodność faktograficzna.
-dodaje publicysta i kończy:
"Z zimną krwią" pozostaje jednym z największych dzieł literatury XX wieku, inspirującym i pionierskim eksperymentem, który pomógł znieść barierę pomiędzy dziennikarstwem a literaturą. Truman Capote zmienił na zawsze zasady i był twórcą gatunku literackiego "prawdziwej zbrodni". Tyle że nie napisał powieści non-fiction. Napisał powieść.
Cały tekst w dzisiejszym wydaniu dziennika „Polska The Times”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247340-arcydzielo-trumana-capote-ktore-go-wynioslo-na-piedestal-i-ostatecznie-zabilo-jest-fikcja-literacka