Ostatnią płytę wydał w 2011 roku. Właśnie zapowiedział, ze nagrywa kolejną. Odchodzi od rockowego brzmienia, powołuje do życia projekt "Blue Room", z którym zaprezentuje nową muzyczną koncepcję.
John Porter to Walijczyk, który w połowie lat 70-tych osiadł w Polsce. Tworzył pierwszy skład Maanam, potem własnego Porter Band, nagrywał w duecie z Anitą Lipnicką. Obecnie tworzy solo.Przebywa tu, z przerwami, do dzisiaj. Choć niekoniecznie nagrywa w Polsce swoje płyty. Ostatnia "Back In Twon" została zarejestrowana w Londynie w listopadzie i grudniu 2010 roku. W marcu 2011 została wydana w Polsce. Dlaczego nagrywał w Anglii? Lepsze warunki. Z posiadanym budżetem na Londyn, nie nagrałby płyty w Polsce. Powstał rewelacyjny materiał, który zupełnie nie został w Polsce zauważony.
John Porter - Lawrence
"Back In Town" ukazuje dojrzałego muzyka, który podsumowuje swoje doświadczenia życiowe. Momentami to gorzka melancholia i refleksja, ale utrzymana w rockowym nastroju i klimacie. Wokalnie miesza Davida Bowie, Iggy Popa, Nicka Cave'a z Neilem Youngiem – unikatowy efekt. Sesja nagraniowa trwała tylko dwanaście dni. W roli współproducenta, obok Portera, wystąpił Phill Brown ( współpracował przy produkcjach min. Boba Marleya i Roberta Planta). Większość utworów została nagranych na tak zwaną setkę w analogowej technologii.
Na pewno była to odskocznia od wspólnego nagrywania płyt z Anitą Lipnicką, na co dzień żoną Portera. Choć zarzekali się, że już wspólnie nie nagrają płyty, to dzisiaj nie negują tego. Jak przestaną zajmować ich solowe projekty, to znów razem wejdą do studia. Anita Lipnicka szykuje na październik nową solową płytę, zaśpiewaną po polsku, 3 utwory skomponował na płytę John Porter.
Muzyk na fejsbuku również zapowiada kolejną solową produkcję ( zachowujemy oryginalną pisownię )
Chciałem powiedzieć, że, pracuję na nowy materiał( piosenki) bo co do tej pore pisałem wyrzucziłem do kosza bo jednak mam inne koncepcja muzyczna...odchodzę od ' rockowe' i idę do bardziej ciemniej stronę - projekt nazywa sie ' Blue Room' i chce wszystko w domu nagrywać - wiec , lo-fi na maksa ... to ryzykowne ale cóż
To oznacza, że Porter, który przez lata tworzył wartościową muzykę, postanowił ponownie zrobić coś nowego
szukanie, jak ktoś sugerowała - to nie jest problem z twórczości - wręcz przeciwnie - szukam i szukam aby poznać nowy doświadczanie w swoje kunszt - uwielbiam to!
Okazuje się, że inspiracja tkwi w fanach. Porter nie koncertuje często. Ostatnio jednak uaktywnił się i energia publiczności dała mu impuls.
Chce bardzo podziękować Was za wsparcie i cudownie komentarzy itd, mailów itd ... rzadko koncertuje przez różny powodów a Wasze udział tu mi daje naprawdę chcieć dalej tworzyć i być, chociaż ' jako muzyk'. Wiem że obciachowe pisze po polsku ale myślę, że jakoś rozumiemy. Ukłon i dziękuję!
John Porter - Piece of Paradise
Co powodowało, że John Porter bogacąc twórczo polską scenę muzyczną, był jednak na jej peryferiach? Na pewno walijski upór nie pozwolił mu na drogę kompromisów. Tak było min. z odejściem od duetu Marek Jackowski - Kora. Tak było też z funkcjonowaniem Porter Bandu - opóźnienie wydania płyty "Mobilization", w dwa lata po rozwiązaniu działalności. Gdyby Porter zgodził się na zmianę tytułu płyty ( za to, że nie ugiął się należy mu się szacunek ), czego żądał cenzor, płyta wydana w odpowiednim czasie ugruntowałaby pozycję muzyka i zespołu. Nastąpiła potem muzyczna tułaczka, zakończona dopiero sukcesem piosenek wykonywanych z Anitą Lipnicką. Mógłby powrócić do szyldu Porter Band, ale nie chce odcinać kuponów - chce robić nowe rzeczy.
Ain't Got My Music - Porter Band
John Porter źle ocenia showbiznes muzyczny w Polsce.
Talentu i sprzętu tu nie brakuje, ale ciągle brak w tym kraju doświadczenia. Bo niby gdzie można je zdobyć? Nawet producenci mają tu do dyspozycji gatunkowo mniejszą powierzchnię muzyczną, bo tu się w kółko nagrywa tych samych artystów. To muzyczne błędne koło. Poza tym polski producent kosztuje do trzech razy więcej niż brytyjski... Daj, spokój, nie miałem lepszego wyboru niż Londyn! Wybacz, ale ludzie w moim wieku lubią już dokonywać świadomych wyborów i wiedzieć, co i z kim robią.
mówił w wywiadzie dla GALI przy okazji wydania płyty "Back In Town".
Ekonomicznie [ rynek muzyczny ] zmienił się na gorsze, w Polsce nikt nie dba o rozwój kultury
odpowiadał widzom na chacie po programie "Dzień dobry TVN" ( 17 lutego ) pytany, czy rynek muzyczny w Polsce bardzo się zmienił od czasu debiutu z Anitą Lipnicką.
Anita Lipnicka & John Porter - Lovesong
Wydaje się, ze to spojrzenie z "boku" nie pozwala Porterowi wpasować się w machinę kręcącą przemysłem muzycznym. Mógłby dziś być gwiazdą, jak Kora, Borysewicz, czy Grzegorz Markowski. Decyzja o rozwiązaniu Porter Band w wyniku wprowadzenia stanu wojennego, okazała się brzemienna w skutki. Protest Walijczyka nie został zrozumiany w środowisku. Sympatyzowanie nie przełożyło się na solidarność czynu. Wyłączył się z obiegu, w który późniejsza reaktywacja już go nie wciągnęła.
Wiek na pewno robi swoje. Porter ma ponad 60 lat. Gdzie i czy jest jeszcze miejsce w muzyce dla Johna Portera? Muzyk ma na ten temat swoje, specyficzne zdanie. Jak mówi w ostatnim prasowym wywiadzie dla METRA
W pewnym sensie nie istnieję w muzyce rockowej.Śpiewam nawet w jednej piosence " I Was Never Really There", czyli "nigdy mnie nie było". I gdy patrzę na polską branżę, to wrażenie się wen mnie tylko pogłębia. Ale może nie powinienem się dziwić? Przecież śpiewam w obcym języku, a polskie media promują głownie artystów władających ojczystą mową. Ogólnie to nie narzekam, no, może odrobinę, lecz mam do tego prawo, ponieważ też płacę tu horrendalne podatki.
John Porter - Back In Tow
Porter na stale zrósł się z polską sceną muzyczną, czy to się podoba, czy nie. Szkoda tylko, że muzyk czuje się w polskiej branży nadal obco, pomimo kilkudziesięcioletniego jej budowania. Gdyby miał schlebiać mediom, mógłby nadal nagrywać z żoną "nieprzyzwoite piosenki", które miały wzięcie we wszystkich mediach i owocowały ogromną dawką zazdrości ze strony branży. Woli jednak bardziej lub mniej pokrętną, ale swoją drogę, co czyni go muzykiem, a nie tylko muzykującym grajkiem.
Grzegorz Kasjaniuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247311-john-porter-w-polsce-nikt-nie-dba-o-rozwoj-kultury