To byłby klasyczny film o miłości i rodzinnym życiu na amerykańskich przedmieściach. Jednak tym razem rodzina jest nietypowa. On ma dwubiegunową depresję i problem z agresją, ona ma depresję i problem z nimfomanią, jego tata to zaś uzależniony od hazardu dziadek z manią natręctw. Film dostał 8 nominacji do Oscara. Słusznie. Takiego De Niro nie widzieliście od lat.
Nie dajcie się nabrać na reklamy filmu w telewizji. Nie jest to żadna komedia romantyczna czerpiąca garściami z „Kiedy Harry poznał Sally”. Nie jest to też slapstickowa opowieść z męczącym Robertem de Niro, który dokucza swoim dzieciom ( to straszne, że ten gigant kina stał się symbolem komediowego bezguścia). Mimo wszystko odnajdziecie w filmie schematy, które widzieliście już w innych romantycznych filmach. Film Davida O. Russela(„Złoto pustyni”, „Fighter”) który dał się poznać jako jeden z oryginalniejszych amerykańskich reżyserów ostatniej dekady jest obrazem jednak nietypowym. Russelowi udało się z powieści Matthew Quicka wyciągnąć ulubione przez nas motywy i włożyć je zupełnie na nowe opakowanie. Film Russela jest komedią z elementami dramatu, jakich widzieliśmy wiele. Jest to jednak komedia inteligenta i, pisząc w oklepany sposób, po prostu mądra. Takie pojawiają się zaś niezwykle rzadko. „Poradnik pozytywnego myślenia” można postawić na jednej półce z takimi filmami jak „Mała Miss” czy „Juno”. Trudno również nie odnieść go do innej komedii, która zawojowała kilkanaście lat temu galę oscarową- „Lepiej być nie może” z oscarowymi Jackiem Nicholsonem i Helen Hunt. W filmie Jamesa L. Brooksa mieliśmy do czynienia z cierpiącym na manię natręctw pisarzem mizantropem, którego ratuje twardo stąpająca po ziemi barmanka. W filmie Russela wszyscy bohaterowie są dysfunkcjonalni i muszą uratować się nawzajem, co z pewnością nie ułatwia im zadania.
Pat Solitano ( Bradley Cooper) wraca do domu po pobycie w szpitalu psychiatrycznym. Wylądował tam z powodu nieopanowanej agresji i depresji, które były wywołane wstrząsem, po tym jak zastał żonę pod prysznicem z jej kolegą z pracy. Teraz pragnie on odbudować relację z kobietą, choć sąd dał mu zakaz zbliżania się do niej na 150 metrów. Pat poznaje Tiffani ( Jennifer Lawrence)- nimfomankę, która nie może poradzić sobie ze śmiercią męża policjanta. Kobieta ma mu pomóc nawiązać kontakt z żoną. Patowi nie jest na dodatek łatwo wyjść z dwubiegunowej depresji ( na którą cierpi syn reżysera stojący za decyzją Russela o realizacji tego filmu), bowiem jego rodzinny dom jest daleki od normalności. Ojciec Pata- Pat senior ( Robert de Niro) jest cierpiącym na ciężką manię natręctw, uzależnionym od hazardu facetem, który tłumi w sobie wyrzuty sumienia z powodu zaniedbania w wychowaniu syna. W życiu Pata pojawia się też Danny ( Chris Tucker nie do poznania), ciągle uciekający ze szpitala dobry duszek. Jedyną racjonalną osobą w życiu rodziny Solitano jest jego matka Dolores ( Jacki Weaver), starająca się nie tylko zapanować nad synem, ale również odbudować jego relacje z ojcem. Kobieta potrafi na dodatek w subtelny sposób pociągnąć za odpowiedni sznurek by nie dopuścić do katastrofy w życiu swoich ukochanych mężczyzn.
Wielu filmowców w takiej historii widziałoby szansę albo na ciężki dramat obyczajowy, który niczym "Pożegnania z bronią" Hemingwaya, wprawiające w szał Pata, pokazałby bezsens życia. Woody Allen mógłby z tego filmu zrobić kolejną wersję swoich „Wnętrz”. Inni zapewne puściliby wodzy dziecinnej fantazji i pokazaliby kretyńskie miny łykającej prochy rodzinki. David O. Russel znalazł wypośrodkowanie między tymi drogami. Jest to zasługa nie tylko świetnego, wyważonego i subtelnego scenariusza Russela, ale przede wszystkim poruszającego i zachwycającego aktorstwa. Zarówno Cooper jak i Lawrence ( oboje nominowani do Oscara i Lawrence ze Złotym Globem) tworzą głębokie role potłuczonych przez życie samotników. Nieczęsto widuje się takie kreacje w komediach- ostatni raz dostaliśmy taki koncert w „Czułych słówkach” albo przywołanym już „Lepiej być nie może”. Widać, że Cooper wyleczył się z „Kacu Vegas” i wchodzi do pierwszej ligi aktorskiej.
Na deser zostawiam sobie Roberta de Niro. Niedawno pisałem na tym portalu tekst, w którym pytałem czy ten geniusz kina, największy aktor XX wieku, podniesie się z desek, na które padł z własnej woli. Zastanawiałem się czy aktor stworzy rolę na miarę „Przebudzenia” albo „Wściekłego byka”. Właśnie to zrobił. Nie wiem czy de Niro tym filmem wróci do wielkiego aktorstwa, czy może było to jedynie przypomnienie o jego wielkości. Jednak nawet jeżeli nie przekonuje nas zrobiona w duchu Reitmana albo Brooksa opowieść o szukających szczęścia rozbitków życiowych, to warto film zobaczyć tylko z uwagi na de Niro. Za każdym razem, gdy pojawia się on na ekranie przenosimy się w magiczny świat Bobbiego, jaki oglądaliśmy u Cimino, Scorsese czy Coppoli. De Niro potrafi przejść w ciągu kilku sekund ze stanu euforii do złości, z załamania do uspokojenia. Nikt na dodatek od czasu Jacka Nicholsona nie pokazał na czym polega mania natręctw. Przede wszystkim warto dać się porwać jednak światełku w tunelu, jakiego możemy doświadczyć dzięki Russelowi i jego ekipie. Na naszych oczach rodzi się jeden z filmów, który w przyszłości będzie można nazwać kultowym.
Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247238-poradnik-pozytywnego-myslenia-blyskotliwa-historia-rozbitkow-recenzja