Twoje czyny Cię dogonią. „ARBITRAGE” NASZA RECENZJA

Film „Arbitrage” jest reklamowany jako thriller z życia rekinów finansjery. W tej kategorii raczej się nie sprawdza. Ale warto go zobaczyć jako uniwersalną przypowieść o konsekwencjach popełnionych czynów, do tego zagraną przez świetnych aktorów.

Dobrze zrobiony Wall Street-thriller może być naprawdę dobry. Weźmy choćby klasykę czyli „Wall Street” Oliviera Stone’a czy jego mniej udany (ale zawsze) sequel „Wall Street 2. Pieniądz Nigdy Nie Śpi”. Do tej kategorii zalicza się też film „Margin Call” (polski tytuł „Chciwość”), doskonale przedstawiający jak grupa dobrze poinformowanych i bezwzględnych inwestorów z Wall Street pozbywa się „toksycznych” aktywów tuż przed załamaniem sektora rynkowego. A właściwie przyczyniając się do niego w imię ratowania własnej skóry, właśnie "w ten dzień”.

„Arbitrage” się w tej kategorii nie broni. Główny bohater, Robert Miller (w tej roli Richard Gere) to rekin finansjery – właściciel funduszu hedgingowego, którego jedynym celem jest pomnażanie środków klientów. Zawsze i za każdą cenę. Jak można się domyślić, żądza zysku powoduje, że pan Miller po prostu oszukuje. Ostatecznie jak powiedział mu jeden z rozmówcą, „dla niego nic nie ma większej wartości niż pieniądz”. I dobrze byłoby zobaczyć jak – choćby w „Chciwości” –od środka jak się produkuje oszustwa finansowe. Ale tego brak – biznesmen Miller w tej kwestii tylko opowiada o przekrętach (tak, tak, mityczne złoża w Rosji, dające super przebicie ale zablokowane przez skorumpowanych urzędników), albo kłóci z klientami, ewentualnie przegląda ciągle skomplikowane umowy.

Oprócz dość lekkiego potraktowania wsadu „przekręty na Wall Street”, debiut fabularny zaledwie 25-letniego nowojorczyka Nicka Jareckiego – nie wciska w fotel swoją dramaturgiczną konstrukcją. Film niby uderza we wszystkie wymagane struny (pierwszy, mocny punkt zwrotny prawie podręcznikowo w 24 minucie), ale niestety nie jest to montaż, do jakiego nas przyzwyczaiły amerykańskie produkcje. Jak na mój gust – film za bardzo europejski. Bohaterowie zbyt dużo chodzą, przechodzą, wychodzą, otwierają drzwi, zamykają, wsiadają do windy… Choć to wszystko ładnie komponuje się kadrze, cierpi na tym tempo opowieści.

Ale filmu bynajmniej nie przekreślam. Ponieważ nie sprawdza się „thriller z Wall Street”, można go obejrzeć jako klasyczną przypowieść o tym, że nie da się uciec od konsekwencji swoich działań. Choć dzięki pozycji, pieniądzom i dobrym prawnikom Miller unika formalnej odpowiedzialności za zdradę małżeńską, spowodowanie wypadku, wreszcie przekręty, to karze zupełnie nie uchodzi. Przychodzi ona ze strony żony, granej przez Susan Sarandon. I to nie za kochankę czy oszustwa, ale za to że Miller – kierowany żądzą pieniądza – nie waha się zdradzić własnej córki.

-Złamałeś serce naszej córeczce – wyrzuca Millerowi żona.

-To tak działa, wiesz o tym dobrze, Ellen. Dzięki temu będzie lepsza. Świat to zimne miejsce – odpowiada rekin finansjery.

-No to będziesz potrzebował naprawdę ciepłego płaszcza – odpowiada filmowa żona w przykładzie świetnie napisanego dialogu.

W filmie Jareckiego warto zwrócić uwagę na rolę Tima Rotha, który znakomicie wcielił się w rolę pozbawionego złudzeń policjanta z nowojorskiej dochodzeniówki. Choć nie mający wątpliwości, że na tym świecie są równi i równiejsi, niemniej z przysłowiową twardością gliniarza z Nowego Jorku chce doprowadzić do aresztowania i osądzenia Millera. Ostatecznie jak mówi ma „dość ulegania bogatym i ich prawnikom”. I posuwa się naprawdę daleko, aby tylko przygwoździć Millera. Inna ciekawostka to napisy końcowe, gdzie jako jeden z współproducentów występuje Stanisław Tyczyński, były założyciel radia RMF FM. Otóż jego Alwernia Productions była odpowiedzialna za efekty specjalne i postproduckję.

„Arbitrage” od swego powszechnego debiutu we wrześniu zeszłego roku zarobił w kinach jakieś 8 milionów dolarów. To kwota przyzwoita (dla porównania „Chciwość” – 5,35 mln), ale nie zwala z nóg. I tak można określić ten film. Pomimo wszystko nie ta klasa co oba filmy Oliviera Stone’a o Wall Street, które zarobiły razem ponad 100 milionów dolarów, pozostawiając nas z niezapomnianymi kreacji Michaela Dauglasa (jako Gordona Gekko z jego sentencją „Chciwość jest dobra”) czy Charliego Sheena.

Paweł Burdzy z Chicago

Arbitrage (USA, 2012) – REŻ: Nicholas Jarecki, wyst: Richard Gere, Susan Sarandon, Tim Roth

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych