Po 1 maja 2004 roku Irlandia stała się „ziemią obiecaną” dla rzeszy Polek i Polaków. Celtycki Tygrys kusił i dawał nadzieję na odnalezienie lepszej strony życia. Na Szmaragdową Wyspę przybyli także artyści, aby w cieniu średniowiecznych okrągłych wież, w aurze wszech ogarniającej zieleni ścigać swoje marzenia. W wielu wypadkach pościg za marzeniem został uwieńczony sukcesem.
Oto sylwetki muzyków, którym dane jest cieszyć się spełnieniem i radością tworzenia.
Martyna Hałas i Photosonic Orchestra
Początki Photosonic Orchestra sięgają 2005 roku, gdy dwóch Giulio „Julyo” D'Agostino i Filippo „Vika” Vicario stworzyli duet, który grał muzykę klubową w Tokio. Tak przypadli do gustu publiczności w kraju Kwitnącej Wiśni, że zaproponowano im odbycie trasy koncertowej po Azji i zakontraktowano koncerty w najlepszych europejskich klubach. W roku 2009 muzycy osiedli w Irlandii i wydali dobrze przyjęty przez krytykę i publiczność album „Anaglyph”. Do studia Giulio zaprosił wokalistkę Martynę „Moyra Noise” Hałas. Głos i jej umiejętności na tyle przypadły do gustu zespołowi, że zaproponowano jej stałą współracę. Krótko potem „Vika” postanowił kontynuować działalność solową. Kilka tygodni potem do Martyny i „Julyo” doszlusowała irlandzka sekcja: perkusista Reece Wardrop i basista Steven Conroy, tym samym zmieniając oblicze zespołu z klubowego na elektro-rockowe.
W 2010 grupa wydała singla „Drink Me”, któremu towarzyszyły remixy DJów z Irlandii, Indii i Bangladeszu. Debiutancki singel „nowego” Photosonic Orchestra zebrał pozytywne recenzje. Nowe oblicze grupy krytyce ochrzcili mianem „jazzy electronica”, zaś styl śpiewania Martyny Hałas przyrównano do PJ Harvey i samej Siouxsie. Od czasu wydania „Drink Me” grupa sporo koncertowałą. Photosonic Orchestra wystąpili na irlandzkim festiwalu „Body And Soul”. Kwartet zajął także pierwsze miejsce w finale przeglądu „Guiness Our Thursdays”, a pomimo iż koncertowe brzmienie zespołu znacznie odbiegło od szeroko rozumianego nurtu elektroniki, grupa otrzymała nominację do nagrody „Best Live Act” - IDMA Irish Dance Music Awards 2011. Obecnie formacja pracuje nad nowym materiałem, który będzie kolejną muzyczną metamorfozą. Jak podkreśla Martyna Hałas różnorodność muzycznych estetyk i pasji ucieleśnia w zespole nowe muzyczne krajobrazy.
Martyna jest córką Dariusza Hałasa, wokalisty grupy Lord Vader. Od pięciu lat mieszka, pracuje i tworzy w Irlandii. Jej głos i maniera śpiewania porównywany jest często przez dziennikarzy i krytyków muzycznych do Lisy Gerrard z grupy Dead Can Dance. Znakomicie czuje się w rockowej stylistyce, metalowym klimacie, ale i w ambientowym graniu. Jest podporą wokalną kilku zespołów. Wydała kilka singli i EPK z grupami Photosonic Orchestra, Anima Libera i Lady Maggot. Obecnie przygotowuje się do wydania materiału, który zarejestrowała z grupą Liu Cain. W zgodnej opinii fanów i krytyki płytowa premiera Liu Cain wstrząśnie polskim i irlandzkim rynkiem muzycznym.
Jest także wokalistką i autorką tekstów metalowej grupy Lady Maggot. Ukazała się już EPK „Umbra”. Pod koniec kwietnia wydany zostanie debiutancki album Lady Maggot. W planach kolejne projekty i nagrania.
Emil Madaliński – Almond Blue
Polacy, Irlandczycy i Latynosi tworzą zespół Almond Blue, który powtał w Dublinie w 2010 roku. Liderem formacji jest Emil Madaliński, który z miłości do muzyki folk i rocka, postanowił połączyć frazy znane z polskiej muzyki ludowej, z irlandzką żywiołowością i latynoamerykańską energią. W zespole, gdzie zgodnie muzykują Polacy, Irlandczyk, Brazylijczyk oraz Słowak, główną ideą jest tworzenie muzycznego mostu, który łączy serca i ducha narodów.
Zespół ma już swoje debiuty na antenach irlandzkich, polskich, austriackich i angielskich rozgłośni radiowych, które zawojował utwór „Gift”, który śmiało mógłby znaleźć się na ścieżce dźwiękowej do filmu Quentina Tarantino „Django”.
Obecnie Almond Blue pracuje nad wydaniem swojej pierwszej, dużej płyty. Z radością donoszę, że Almond Blue był objawieniem festiwalu folkowego św. Patryka, przeglądów muzycznych w Dalkey, oraz Bray Jazz Festiwal.
Muzyka ma to do siebie, że łączy i zbliża. Ważne jest to, że dźwięki to rodzaj metajęzyka, gdzie emocje i harmonia spajają w zgodnym akcie tworzenia ludzi z różnych zakątków świata.
mówi Emil Madaliński.
Fusion Trip
Irlandia to ojczyzna Fusion Trip. Polsko – irlandzko – słowacki zespół grający fusion z elementami muzyki progresywnej i jazzu, coraz śmielej sobie poczyna na muzycznym rynku, czego dowodem jest debiutancka EPK „Spreading Trip”, wydana w listopadzie 2012 roku przez PR Medio. Osiem utworów porywa. Free jazzowe „Five Mornings”, energetyczne, z niesamowitym pulsarem basu Bartka Kotowskiego i dialogami bas – gitara „Martello” i dramatyczne „Fusion Trip” z niesamowitym solo gitarowym Emila Madalińskiego to najmocniejsze momenty płyty. Skład uzupełniają: Jaro Zigo (perkusja) oraz Dave Rutheford (klawisze).
Historia grupy, jej dynamiczny rozwój oraz braterstwo jakie łączy muzyków z trzech różnych krajów jest dowodem na to, że Irlandia i atmosfera artystycznego Dublina sprzyja tego typu działaniom. 19 stycznia, w dublińskim klubie The Fibbers, zespół uroczyście rozpoczął promocję EPKi „Spreading Passion”. Podczas imprezy, której patronowała dublińska stacja Radio Nova, Fusion Trip wystąpili w charakterze gwiazdy wieczory, wspierani przez grupy Triptik Empire, The Choir Invisible i Kerouac.
Dlaczego warto zapamiętać nazwę Fusion Trip? Oto odpowiedź:
Thy Worshiper: w poszukiwaniu korzeni, nie tylko muzycznych
Zespół Thy Worshiper, którego muzyka obecnie określana jest mianem folk metalu, znana jest polskim fanom od roku 1994, kiedy ukazały sie jej pierwsze demówki: „Winter Dream” I „Tym w krainie cieni”. Po wydaniu album „Popiół” krytycy gatunku zgodnie okrzyknęli zespół nadzieją polskiego metalu. Entuzjastycznie o zespole pisali dziennikarze magazynu „Metal Hammer”. Fani i krytycy spodziewali sie ciagu dalszego, gdy tym czasem grupa zamilkła na ponad 6 lat, kiedy to ukazał się krążek „Signum”. Jak twierdzą zgodnie Marcin Gąsiorowski (jeden z założycieli zespołu i nadworny tekściarz) i Dariusz Kubala (gitarzysta) odrodzenie grupy dała im „prastara siła Celtów i przeczucie etnicznych korzeni świata”.
Wszyscy członkowie Thy Worshiper mieszkają i tworzą w Irlandii. Liderzy grupy, Marcin Gąsiorowski (na codzień redaktor prowadzący tygodnik „Nasz Głos”) i Dariusz Kubala mieszkają w pracują w Dublinie od 2005 roku. Po ukazaniu się maksisingla „Opowieść Jednej Nocy” oczekujemy premiery trzeciej dużej płyty zespołu. Nosić będzie ona tytuł „Wschód”.
Nowa płyta praktycznie już jest! Tytuł najnowszego krążka mógł być tylko jeden – „Wschód”. W zgodnej opinii wszystkich członków, to najbardziej zespołowa płyta w dorobku Thy Worshiper.
mówi Marcin Gąsiorowski. Thy Worshiper ma swoich gorących zwolenników, jak i zaprzysięgłych wrogów, którzy zbyt szybko kategoryzują i „zagrabiają na odpowiednie kupki”. Niewiele zespołów w rockowo – metalowym światku stać na to, aby napisać, zagrać i wydać „niepopularną” pieśń o Rzezi Wołyńskiej. Zresztą cała EPKa „Opowieść jednej nocy” znaczy trakt do tamtych zapomnianych i niewygodnych dla wielu zdarzeń z krwawej historii polsko – ukraińskiego „braterstwa”.
_**Zachęcam do obejrzenia teledysku w reżyserii Jaśminy Jasińskiej... Folk metal na usługach historii? Dlaczego nie!
The SuperTonic Orchestra
Supergrupa The SuperTonic Orchestra powstała w Dublinie jesienią 2011 roku, z inicjatywy muzyka i pedagoga Przemysława Łozowskiego. Grupa swoim bogatym repertuarem nawiązuje, oprócz dziedzictwa klezmerów, do tradycyjnej muzyki z terenów Europy Środkowej, głównie polskiej. We frazach czuć także powiew Bałkanów i huculskich przestrzeni., choć nie brakuje także fraz znanych z ludowej muzyki irlandzkiej.
Nie wyobrażałem sobie tego, abym mógł wziąć rozbrat z muzyką.
wspomina Przemysław Łozowski, lider grupy.
The SuperSonic Orchestra jest w pewnym stopniu kontynuacją moich muzycznych działań w dętej orkiestrze klezmerskiej „Chojezs Klezmorim”.
O sile zespołu stanowi bogate i różnorodne instrumentarium. Wystarczy popatrzeć na skład The SuperTonic Orchestra, aby się o tym przekonać: Magda Wójcicka (śpiew, skrzypce), Andrzej Krempowicz (śpiew), Marek Błaszyk (klarnet, saxofon), Przemysław Łozowski (skrzypce, akordeon, trąbka), Eryk Kunc (puzon), Krystian Szmul (gitara), Karol Kość – bas, oraz Paweł Kiełbasa (perkusja)
Bogate instrumentarium i ciekawe aranżacje tradycyjnej muzyki z Polski podbijają serca i stęsknionych za krajem Polonusów, jak też i Irlandczyków, którym nasza ludowa muzyka kojarzy się z ich muzycznym dziedzictwem.
mówi Przemysław Łozowski. Grupa zarejestrowała już kilkanaście utworów. Kilka z nich (m.in. „Szybki” i „Oj siadaj, siadaj”) regularnie pojawiają się w stacjach irlandzkich (m.in. NEAR FM i Dublin City FM), oraz rozgłośniach w Polsce, Austrii i Kanadzie. Muzycy The SuperTonic Orchestra podkreślają, że gdyby nie Irlandia, jej przychylna aura dla ludzi sztuki, a muzyków w szczególności, powodzenie zespołu stałoby pod wielkim znakiem zapytania. Jako przykład Przemysław Łozowski wskazuje współpracę (jako opiekun i dyrygent) z irlandzkim chórem „Sono Laudo Deus”. Z jego inicjatywy, w kościele Oo. Dominikanów, przy Dominic Street w Dublinie, odbywają się międzynarodowe koncerty pieśni pasyjnych przed świątami Wielkanocy, oraz międzynarodowe kolędowania tuż przed Bożym Narodzeniem.
Wkrótce na portalu wNas.pl wywiad z Przemysławem Łozowskim, ale najpierw przesłuchajcie „Szybkiego”.
Tomasz Wybranowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247138-irlandzkie-nadzieje-polskiej-muzyki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.