Gwiazda „EDIEGO” pracuje na budowie. Szkoda, że polskie kino nie potrafi wykorzystać tego naturszczyka

Szukam każdej pracy, nie tylko na planie, bo chcę się jakoś utrzymać. Teraz dziecko jest w przedszkolu- mówi Henryk Gołębiewski. Czy nie ma w Polsce miejsca dla charakterystycznych aktorów?

Henryk Gołębiewski pierwsze kroki na planie filmowym stawiał jako dziecko. Wszyscy go pamiętają z "Podróży za jeden uśmiech" czy "Wakacji z duchami". Dziecięca gwiazda jednaka nie świeciła długo. Gołębiewski powrócił dopiero w „Edim” Piotra Trzaskalkiego. Za główną rolę w tym filmie dostał Złotą Kaczkę. Jednak i tym razem nie udało się aktorowi na dłużej utrzymać na szczycie. Już więcej nie powtórzył sukcesu z „Ediego” i można go było oglądać jedynie w epizodycznych rolach w filmach i serialach. Mimo uporządkowania spraw osobistych aktor znów znalazł się w poważnych tarapatach.

W "Pytaniu na śniadanie", musi chwytać się różnych prac, by utrzymać siebie i rodzinę:

Dawniej na castingi przychodziły dwie osoby na jedną rolę, a teraz przychodzi pięć, czyli nastąpiło nasycenie rynku. Jest ciężko, ale nie czekam na gwiazdkę z nieba. W sierpniu i we wrześniu z kolegą pracowaliśmy na umowę zlecenie na budowie. Szukam każdej pracy, nie tylko na planie, bo chcę się jakoś utrzymać. Teraz dziecko jest w przedszkolu. Myślę, że żona też poszuka .

powiedział Henryk Gołębiewski.

Czy to oznacza, że polskie kino nie chce charakterystycznych aktorów? W USA aktorzy o specyficznej urodzie, głosie, sposobie gry przez lata funkcjonują na drugim planie wielu produkcji. Można podejrzewać, że Henryk Gołębiewski ze swoją Himilsbachową umiejętnością amatorskiej gry odnalazłby się znakomicie za Oceanem. Dlaczego polskie kino nie korzysta z jego osobowości? Nawet w epizodzie w „Drogówce” aktor pokazał, że potrafi charyzmą opanować ekran. To wielka umiejętność. Szkoda, że nie doceniona w Polsce.

Ł.A