VARGA: większość narodu polskiego ma taki gust, jak zespół WEEKEND

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Krzysztof Varga na łamach „Newsweeka” przekonuje, że Polacy mają disco-polowy gust. Na przykładzie sukcesu piosenki „Ona tańczy dla mnie” pisarz określa poziom kultury Polaków. Jego zdaniem Polacy skłaniają się do piosenek disco polo typu "Ona tańczy dla mnie", bo nie rozumieją innej muzyki.

Bijące wielkie rekordy w Internecie piosenka „Ona tańczy dla mnie” zespołu „Weekend” ( 40 mln. wejść na You Tube!) spowodował, że „Newsweek” postanowił przyjrzeć się duszy współczesnego Polaka, i ocenić jego gust kulturalny. W tym celu tygodnik przeprowadził wywiad z pisarzem Krzysztofem Vargą, który uważa hit „Weekendu” za dobrze sformatowany produkt.

To jest produkt przemyślanej strategii marketingowej, za którą pewnie już nie stoi menago rozwożący polonezem kasety po bazarach. Profesjonalny teledysk, możliwość ściągnięcia empetrójki, dzwonka na telefon. Ale oczywiście te 40 milionów odtworzeń na YouTube to fenomen: jak ktoś nie słyszał tej piosenki, to znaczy, że nie mieszka w Polsce!

mówi Varga. Zdaniem pisarza w Internecie największy idiotyzm może osiągnąć gigantyczny sukces, a zespół ma swoje pięć minut sławy, które miną za rok, albo dwa. Varga odnosi się też do dużej liczby koncertów zespołu „Weekend”. Wielką część miejsc, w których grają, stanowią lokale studenckie. Zdaniem Vargi kiedyś te lokale kojarzyły się z Kazikiem Staszewskim lub Grabażem, dawnym wokalistą Pidżamy Porno. Teraz panują tam inne klimaty.

Ale elitarność kultury studenckiej to już dawno mit. Ludzie, którzy przyjeżdżają na studia do Warszawy czy Krakowa np. z kwitnącego kulturą disco polo Podlasia, po prostu mają taki gust. I go importują do środowisk studenckich. Kultura nam się zdemokratyzowała. Zamiast podziału na wysoką i niską mamy podział na kulturę dobrze i źle się sprzedającą. I wartościowa jest ta, która się dobrze sprzedaje. Dzisiaj już nie jest obciachem słuchanie disco polo. Zaproszenie Weekendu na koncert sylwestrowy w Warszawie to przecież też jest dowód nobilitacji tej muzyki przez popkulturowy mainstream. Zespół discopolowy występuje na tej samej scenie co uznawany przez wielu za rockowego poetę Maciej Maleńczuk. Kiedyś te światy były nie do pogodzenia ze sobą!

mówi Varga. Pisarz uważa, że muzyka z remiz nie jest już przeznaczona tylko dla wiejskiej młodzieży. Jego zdaniem Polacy skłaniają się do piosenek disco polo typu "Ona tańczy dla mnie", bo nie rozumieją innej muzyki. W ten sposób tłumaczy znacznie większą popularność Weekendu od np. T-Love.

Płyta T. Love jest za trudna! Tak jest – płyta T. Love, mającego etykietkę grającego prostą muzykę bandu rockowego, jest dziś za trudna. To są poważne piosenki o Polsce. A większość narodu ma proste potrzeby: ona tańczy dla mnie i to jest OK. Jasny przekaz, proste wzruszenia i proste emocje.

Varga uważa, że nasze społeczeństwo jest społeczeństwem postchłopskim.

Uważam, że nasz coraz bardziej katastrofalny poziom czytelnictwa wynika z braku mieszczaństwa w Polsce. Mieszczaństwo miewa aspiracje kulturowe, bo tak wypada. A poza tym my przeszliśmy od początku lat 90. strasznie przyspieszony kurs adaptacji do kultury telewizyjnej i masowej. To nie był proces rozłożony na lata, tylko terapia szokowa, równie szokowa jak ekonomiczna terapia Balcerowicza. Nagle zostaliśmy wrzuceni w świat kultury masowej, tabloidów, który obnażył wszystkie nasze słabości.

Według Vargi w Polsce polityka "stała się formą masowej rozrywki". Jako przykład pisarz podaje posła Roberta Biedronia, który "w programie Kilerskie karaoke odśpiewał piosenkę Birtney Spears chodząc po obsranych pieluchach". Varga zauważa też, że nie mamy w Polsce aspiracji kulturowych. Wolimy zastąpić je rozrywką na niskim poziomie, co jest całkowicie odmienne w porównaniu do innych krajów Europy. Tej sytuacji po części winne są media, które ogłupiają społeczeństwo, lecz "ludzie u nas tego właśnie chcą".

Ł.A/Newsweek

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych