Joanna Szczepkowska opowiada o swoich odczuciach związanych z filmem Antoniego Krauze „Smoleńsk”, oraz o przyjęciu przez Gerarda Depardieu z rąk Władimira Putina rosyjskiego obywatelstwa.
To może brutalne, co powiem, ale Gérard Depardieu nie robi na mnie wrażenia człowieka o wysokim IQ. Miara talentu nie jest równoznaczna z miarą inteligencji. On ma talent organiczny, który pozwala mu się wcielać w różne postaci, ma wiele uroku osobistego. Sądzę, że jego wiedza o świecie jest na poziomie szkoły podstawowej.
mówi polska aktorka, która dodaje trudno inaczej traktować kogoś takiego jak Depardieu mówiący, że ojciec był komunistą i w związku z tym rosyjska kultura jest mu bliska.
To, co zrobił, jest po prostu głupie. Z tego, co słyszałam od ludzi, którzy z nim pracowali, to jest człowiek, który nie stroni od alkoholu, poza tym żyje w odrealnionym świecie. Ten Depardieu kroczący w rozchełstanej koszuli jest groteskowy, trochę jak postać z Witkacego.
dodaje artystka. Rozmowa w „Polsce The Times” zeszła również na kwestie filmu o Smoleńsku, który realizuje Antoni Krauze, i odmowie zagrania Lecha Kaczyńskiego przez Mariana Opanię.
Ja mam swój punkt widzenia na temat Smoleńska, więc dla mnie jest rzeczą oczywistą, że ma problem ze skompletowaniem obsady. Teoria o zamachu jest poglądem drastycznym, dla mnie także trudnym do zaakceptowania. Aktor w tym wypadku nie jest tylko aktorem. Bierze udział w pewnym politycznie prowokacyjnym przedsięwzięciu. Chcę jednak powiedzieć, że Antoni Krauze jest wybitnym reżyserem, "Czarny czwartek" uważam za jeden z najlepszych filmów, jakie powstały o tamtych czasach. Ma takie poglądy i ma do nich prawo, natomiast tutaj ten próg zawodowstwa i poglądów, nawet powierzchownych, jest zachwiany. Każdy aktor, jeżeli nie ma zdecydowanej opinii, że to był zamach, będzie się wahał. Także dlatego, że może stracić dużą część publiczności. W tej chwili aktorzy bardzo ostrożnie podchodzą nawet do zaproszeń od władzy, bo wiedzą, że ich racją bytu jest publiczność. Zajmowanie się przez aktora polityką, także tak pojętą, może się wiązać z utratą bardzo wielu "dusz".
Aktorka mówi również, że dziś dużej odwagi wymaga jawne godzenie się z rzeczywistością, nie krytykowanie.
Moim zdaniem w naszym kraju to do dzisiaj jest źle widziane. Za komuny ci, którzy zachwycali się budową nowego dworca, byli postrzegani jako siejący propagandę posłannicy aparatu władzy. Ale cały czas, do dziś, jesteśmy podzieleni na nas i ich. Na władze i poddanych. A przecież tę władze wybieramy.
Szczepkowska krytykuje też poziom kultury polskiej po 1989 roku.
Po 1989 r. w pasmo kultury wskoczyli ludzie nie tyle utalentowani, ile sprytni. To dlatego przejęliśmy najbardziej tandetne, amerykańskie wzorce. Przejęliśmy stamtąd zupełnie inną ekspresję, machanie rękami i prędkie mówienie jak Myszka Miki, podczas gdy my mamy inną motorykę, jesteśmy bardziej refleksyjni, zadumani. W tym udawaniu innych jesteśmy wtórni. I szkoda, bo gdybyśmy ten obszar wolności w Europie odważyli się wnieść siebie, nie wstydzilibyśmy się swojego temperamentu, to moglibyśmy dać Europie coś nowego.
Cały wywiad w „Polska The Times”.
Ł.A
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/247067-szczepkowska-o-filmie-smolensk-dla-mnie-jest-rzecza-oczywista-ze-ma-problem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.