Nie jest to klasyczna biografia. Jednak luźne zapiski znakomitej aktorki pozwalają poznać lepiej jej życie. Dla lubiących ploteczki też się coś znajdzie. Obmawianie Woodego Allena czy Warrena Beatty, z którymi Keaton była związana są interesujące dla każdego voyerysty.
Diane Keaton pisząc „Wciąż od nowa” chciała w niekonwencjonalny sposób opowiedzieć nie tylko o swojej długiej karierze w Hollywood ( aktorka zagrała w takich perłach kinematografii jak „Ojciec chrzestny”, „Annie Hall” czy „Manhattan”), ale przede wszystkim przeżyciach. Zdecydowała się na metodę kolażu, którą fascynowała się od dziecka. W swojej książce stosuje więc połączenie swoich wspomnień, intymnej korespondencji z partnerami, dziennikami oraz wycinkami z dzienników swojej matki. Czy ta metoda opowiadania o własnej przeszłości działa? Mnie się wydaje trochę pretensjonalna i, mimo wszystko, napuszona. Jako miłośnik kina szukałem więc w „autobiografii” Keaton smaczków związanych ze światem filmu.
Skala ekshibicjonizmu Keaton w książce jest wysoka nawet jak na standardy hollywoodzkie. Dlatego nie dowiemy się z niej zbyt wiele o kulisach powstania arcydzieł Coppoli czy Allena. Natomiast dostaniemy porcję informacji o samych artystach, z którymi Kate Corleone była związana. Keaton przez długi czas była partnerką zarówno Allena jak i Beattiego, z którym zrealizowała prokomunistycznych „Czerwonych”.
Z celowo chaotycznych zapisków Keaton można wyłuskać mięsiste anegdoty z planu filmowego. Gdy na planie „Ojca chrzestnego” spotkała wielkiego Marlona Brando, ten rzucił w jej kierunku jedynie: „Fajne cycki”. Keaton z drugiej strony uchylą rąbka tajemnicy na temat swoich rozmów z wielkimi aktorami. Al Pacino uświadomił na przykład jej różnicę między "artystą" a człowiekiem "artystycznie uzdolnionym". Aktorka opisuje również wpływ jaki na jej rozwój intelektualny i duchowy miał Woody Allen. To on zainfekował ją Bergmanem czy Bunuelem.
Na Madison Avenue zaglądaliśmy w witryny galerii Serge'a Sabarsky'ego z malarstwem niemieckich ekspresjonistów.
pisze Keaton i dodaje, że ich „związek trwał nieprzerwanie, jednak nie było w nim jakiegoś szczególnego zaangażowania”. Keaton przyznaje, że nie wytrzymywała intelektualnie przy twórcy „Wnętrz”. W końcu trafiła do psychoterapeuty, a jakże, poleconego przez najsłynniejszego bywalca filmowych kozetek. Do dziś łączą ją przyjazne stosunki z artystą. Choć w książce wbija mu w kilku miejscach szpilkę.
Keaton nazywa go zakompleksionym hipochondrykiem. Aktorka cytuje również jego listy:
Nękają mnie najbardziej niewiarygodne marzenia natury erotycznej, które obracają się wokół Ciebie i dużej miseczki E, która mówi po rosyjsku". Ich związek opisuje jako porozumienie dwojga poniżających się ludzi.
Woody pomógł mi w poukładaniu życia. Dziś też lubię być aktywna, jak tylko to możliwe, by nie wpaść znów w depresyjne nastroje.
przyznaje Keaton, która zaskakująco szczerze opisuje swoje problemy z bulimią. W książce znajdziemy również trochę kulis pracy z planu „Annie Hall”. Allen kazał nosić aktorce jej własne ubrania, i naśladować kobiety z Soho. Niestety takich perełek dla kinomanów w książce jest niewiele. Keaton skupia się albo na wspomnieniach swojej matki, albo na opisie swoich związków. To Warren Beatty wprowadził ją na salony. Burzliwie wyglądał też jej związek z Alem Pacino.
Imiona się zmieniały: najpierw Dave, potem Woody, Warren i wreszcie Al. Czy mogłabym stworzyć z nimi trwały związek? Trudno orzec".
pisze Keaton. Smakowicie również brzmi jej opis pracy z Jackiem Nicholsonem w „Lepiej późno niż później” sprzed dekady. Długo po premiera Keaton niespodziewanie dostała zaskakujący czek "z dużą liczbą zer". Nie wiedziała skąd taka suma bowiem jej kontakt nie zawierał gwarancji zysków z procentów od sprzedanych biletów. Okazało się, że taki zapis miał jak zwykle Nicholson, który podzielił się z aktorką swoimi pieniędzmi.
Szkoda, że Keaton ogranicza się do zaledwie kilku opisów świata Hollywood i kulis powstanie wielkich filmów, w których miała okazję zagrać. Z drugiej strony książka miała być w założeniu rozliczeniem jej życia, i walki z własnymi demonami. Czytelnicy przyzwyczajeni do klasycznych autobiografii mogą czuć się skonfundowani sposobem narracji jaki przyjęła aktorka. Trudno jednak nie przyznać, że może on pomóc w zrozumieniu nowojorskiej elity lat 70-tych. W pewnym sensie „Wciąż od nowa” jest dodatkiem do dzieł Woodego Allena. Czy Keaton również była dodatkiem do tych filmów?
"Wciąż od nowa", Diane Keaton, 336 str. Wyd: Bukowy Las
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246982-nasza-recenzja-przedziwna-autobiografia-diane-keaton
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.