Jestem już zmęczony, broniąc każdego swojego filmu i przemocy w nich zawartej. Tragedie się zdarzają - powiedział Quentin Tarantino na konferencji prasowej w Nowym Jorku z okazji premiery "Django". Czy reżyser ma rację?
Najnowszy film twórcy „Pulp Fiction” czy „Kill Billa” na polskie ekrany wejdzie styczniu przyszłego roku. Nowy film Tarantino opowiada o byłym niewolniku Django, który pomaga niemieckiemu łowcy głów w schwytaniu uciekinierów. Dzięki temu Niemiec Schultz wykupuje Django i daje mu wolność. Ten musi jednak odszukać swoją żonę, którą utracił przed laty na targu niewolników. Django jest zmuszony ją odbić z rąk bezwzględnego właściciela plantacji. "Django Unchained" ma nawiązywać do obrazu "Django" Sergia Corbucciego z 1966 roku, z Franco Nero w roli głównej. Obraz ma również czerpać z japońskiej wariacji "Sukiyaki Western Django" Takashiego Miike z 2007 roku, w której sam Tarantino zagrał epizod. Obraz już zebrał 5 nominacji do Złotych Globów, i zanosi się, że będzie kolejnym arcydziełem reżysera. Jak zwykle film wzbudził kontrowersję z uwagi na przemoc jaka w nim się pojawia.
TVN24.pl informuje, że na konferencji prasowej w Nowym Jorku, reżyser odniósł się do strzelaniny w szkole w Newtown w stanie Connecticut, w której zginęło 26 osób.
Jestem już zmęczony, broniąc każdego swojego filmu i przemocy w nich zawartej. To western, dajcie mi spokój. Ja po prostu uważam, że tragedie się zdarzają, przemoc jest na świecie. Winni są zabójcy, nie filmowcy przedstawiający przemoc.
powiedział Tarantino. Innego zdania był jednak Jamie Foxx, który w filmie gra w filmie główną rolę.
Nie możemy się uchylać od odpowiedzialności i powiedzieć, że przemoc w filmach nie ma wpływu na widzów.
stwierdził aktor. Podobnego zdania była Kerry Washington, grająca w filmie jego żonę.
Ten film to okazja, by porozmawiać o przemocy, a nie tylko mieć rozrywkę. Zastanowić się nad krzywdami, niesprawiedliwością i społecznymi bolączkami.
Tarantino został wzięty w obronę jednak przez Christophera Waltza, który zdobył Oscara za rolę w poprzednim filmie Tarantino „Bękarty wojny”.**
Filmy nie inspirują przemocy. Odpowiedzialność mediów jest większa. Brutalność w naszym obrazie może wyglądać imponująco, bo po prostu jest na dużym ekranie.
stwierdził. Czy odnosił się do kultowego "Kill Bill" swojego kolegi reżysera?
Dyskusja o tym czy przemoc w kinie inspiruje prawdziwych morderców toczy się od dawna. Najczęściej pojawia się po makabrycznych wydarzeniach w amerykańskich szkołach. Zanim jednak popkultura wzięła w swoje macki ludzkość, o inspirowanie zbrodni oskarżano książki. "Buszującego w zbożu” Jerome'a D. Salingera czytał Mark Chapman, zabójca Johna Lennona. Innych do zbrodni popychają utwory muzyczne, albo komiksy. Po strzelaninie w Newtown zawieszono w amerykańskiej telewizji dwa odcinki „Family Guy” i odwołano premierę filmu "Jack Reacher: Jednym strzałem" z Tomem Cruisem. Czy jest o to przesadna reakcja decydentów w mediach? Nie, jeżeli odbieramy ją jako wyraz żałoby po ofiarach.
Nie można oczywiście zamykać oczu na fakt, że filmy mogą zainspirować chory umysł do popełnienia zbrodni. W końcu kilka miesięcy temu mieliśmy w USA do czynienia z szaleńcem, który zastrzelił widzów na premierze „Mroczny rycerz powstaje”. Czy za bestialski czyn można jednak winić twórców filmu o Batmanie? Nie. Tak samo jak nie można winić za zbrodnie Beatlesów czy Salingera, których utwory fascynowały morderców, jak Wagner Hitlera. Również wyścigi samochodowe mogą przecież zainspirować do szybkiej jeździe po mieście. Czy to oznacza, że powinniśmy ich zakazać? Nie można zapominać, że nóż służy zarówno do krojenia chleba, jak i zabijania bliźnich. Czy mamy na wszelki wypadek przestać produkować noże? Ktoś może nazwać te pytania demagogią. Jednak są one jak najbardziej zasadne. Morderstwo pojawiło się wraz z pojawieniem się na ziemi człowieka, i walka z nim jest trudniejsza i bardziej skomplikowana niż to, co proponują przeciwnicy przemocy w dziełach sztuki. Problemem jest raczej brak edukacji i powszechna demoralizacja społeczeństw. Swoje robi również nierozwiązywalna kwestia dostępności broni palnej w USA. W końcu w Europie podobne masakry są rzadkością, choć zdarzają się również w tak spokojnych krajach jak Norwegia. Czy w przypadku Brevika również winiono Tarantino? A może pokochał on innego filmowca?
Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246925-filmy-winne-przemocy-w-amerykanskiej-szkole-znow-pytaja-tarantino
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.