Piosenki Nicka Drake śpiewa GRAŻYNA AUGUŚCIK Man Behind The Sun NASZA RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Amerykanie nie mogąc poradzić sobie z polskim nazwiskiem, mówią o niej: Aw-goose-chick. Grażyna Auguścik, bo o nią chodzi, to z pewnością jedna z najlepszych polskich wokalistek jazzowych. Z czystym sumieniem można stawiać ją obok Urszuli Dudziak (obie panie zresztą ze sobą współpracowały), ale należy zastrzec, że Auguścik w szerszych kręgach słuchaczy nigdy nie doczekała się dużej popularności.

Nasza wokalistka, mieszkająca na stałe w Chicago, sięgnęła tym razem po dorobek Nicka Drake'a, gitarzysty i poety współpracującego w latach siedemdziesiątych z muzykami słynnego Fairport Convention. Na „Man Behind The Sun” Grażynie Auguścik sekundują: John McLean (gitary), Rob Clearfield (instrumenty klawiszowe i syntezatory), Matt Ulery (kontrabas) i Jon Deitemyer (perkusja).

Kompozycje zebrane na krążku odznaczają się duża różnorodnością, ale najbardziej widoczne są jednak wpływu nurtu fusion. Rob Clearfield do spółki z McLeanem nasycają utwory niepokojącymi plamami dźwiękowymi syntezatorów i gitar. Widać to już w otwierającym „Fruit Tree”, gdzie niezwykle subtelne wokalizy Auguścik zostają wzmocnione grą sekcji smyczkowej złożonej ze skrzypiec i wiolonczeli. Natomiast mocno zaskakują nawiązania do muzyki country (sic!) w „Time Has Told Me” i „From The Morning”. Są one zaserwowane jednak w taki sposób, że nie rozbijają w żadnym razie wewnętrznej spoistości całego albumu.

Ten niuans daje też wyobrażenie o umiejętnościach kompozytorsko-arranżacyjnych całego zespołu i wyczuciu Grażyny Auguścik. Spośród wszystkich utworów zamieszczonych na płycie trudno wybrać faworyta, ale – moim zdaniem - do tego miana mógłby pretendować znakomity, rozpędzony „Road”. Partie perkusji Deitemyera skutecznie wkraczają na pierwszy plan, a w tle pojawiają się jazz-rockowe, czy nawet post-rockowe wtręty. Liderka zostawia swoim muzykom sporo miejsca, a ci skrzętnie to wykorzystują.

Grażyna Auguścik potrafi skutecznie zaintrygować słuchacza, przekonać go, że i tym razem ma do zaproponowania coś unikalnego. I nie powinno to nikogo dziwić, gdyż cała kariera wokalistki – począwszy od debiutanckiego albumu „Sunrise Sunset”, aż po dzisiejsze dokonania - jest tego wystarczającym dowodem. W czasach, gdy muzykom (również jazzowym) często zdarza się blefować, powinna być promowana marka „Aw-goose-chick”.

Błażej Gębura

Grażyna Auguścik "Man Behind The Sun", GMA Records 2012

Poniżej: Grażyna Auguścik w 2007 roku na Przystanku Niepodległość

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych