OPOWIEŚCI AFRYKAŃSKIE według Williama Szekspira WARLIKOWSKI i kastrowanie alfy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Na “Opowieści afrykańskie według Szekspira” składają się trzy dramaty - i można wyróżnić trzy poziomy spektaklu. Po pierwsze, obcujemy z typowym teatrem postkolonialnym. Warlikowski wprowadza na scenę kategorię obcości, trzech bohaterów - granych przez jednego aktorka, Adama Ferencego - którzy przez swoją tożsamość etniczną lub wiek, podlegają wykluczeniu.

Żyd Shylock żyje z lichwiarstwa. Kiedy młody człowiek, Antonio, zaciąga u niego dług na trzy tysiące, hipoteką staje się funt jego własnego ciała. W momencie, w którym dłużnik nie ma jak zapłacić, wierzyciel sięga po nóż. Shylock staje się postacią, która trafia na margines - przez pochodzenie - ale z drugiej strony ten margines i odrzucenie wywołuje sam.

Czarnoskóry Otello staje się przedmiotem okrutnych żartów. Pożąda swojej kobiety a zarazem popada w paranoję na punkcie jej wierności. Ślepe pożądanie prowadzi do katastrofy, na którą - znów - skazany jest przez pochodzenie, ale którą - również - sam wywołuje.

Podobnie dzieje się królem Learem, który domaga się miłości i, jednocześnie, tę miłość zabija. Za każdym razem, postać wyobcowywana, sama siebie wyobcowuje. Jest to swoisty dialog z pustką, w którą się wpada, lecz i do której się samoistnie dąży.

Pojawia się też kwestia ciała. U Warlikowskiego gra ono niebagatelną rolę. Przede wszystkim dlatego, że - niczym za pomocą rzeźnickiego noża Shylocka - zostaje wytyczona ostra linia demarkacyjna między umysłem (wolą) a ciałem (chucią). Ciało symbolizowane jest przez mięso. I tak, jak Shylock pożąda kawałka mięsa drugiego mężczyzny (podtekst homoseksualny staje się jawny, w momencie, gdy lichwiarz sam przyznaje, że chce ów fragment ciała zjeść po to, by zjednoczyć się z obiektem pożądania), tak symbolem szumnej męskości staje się monstrualny penis Otella. Natomiast król Lear, człowiek wykluczony i wykluczający przez starość, zostaje wykastrowany przez nowotwór krtani - w jego gardle pojawia się dziura - staje się symbolem waginy. Na scenie trwa walka o władzę, władzę nad ciałem drugiego człowieka, które zostaje uniesione do rangi bóstwa. Shylock pożąda Antonia, Cassio zmaga się z zalotami Jaga - jedynie Lear jest heteroseksualny. Świat cielesny to świat, w którym silniejszy pożera słabszego. Warlikowski epatuje cielesnością, kobiety obwąchują krocza swoich mężczyzn, ci zaś wiją się w zalotach, które bardziej jednak przypominają walkę o dominację. Ciało jako mięso, jako penis i jako wagina staje się czymś niemalże obcym, budzącym zgrozę. Istota ludzka, odarta z umysłu, może tylko kierować się instynktem. A ten zarysowany jest zgoła freudowsko: śmierć i seks.

Warlikowski atakuje pewien mit. Rzuca się na mężczyznę, który w jego oczach staje się tym, który wyklucza i alienuje. Mężczyzna to także bóstwo. Chciwe ciała, pożądliwe i okrutne, które na wszelkie sposoby niszczy i tłamsi otaczające go kobiety. Lear odtrąca córkę, Otello morduje żonę a Shylock domaga się ofiar z krwi. Świat mężczyzn to świat, który należy zatem wykastrować. Kastrowanie odbywa się, oczywiście, w wymiarze symbolicznym. Król Lear - który jednocześnie jest Shylockiem i Otellem - przeżywa ostatnie chwile swej męskości, siejąc zamęt w wymiarach równoległych. Raz jako żyd, innym razem jako dyktator junty dopełnia dzieła zniszczenia. Karą, jaką zsyła nań Warlikowski (abstrahując już od choroby i starości), jest właśnie owa kastracja gardła. Po raz pierwszy mężczyzna musi milczeć, gdy kobieta mówi. A ta wykorzystuje sytuacje, by wyśmiać i zdegradować niemego samca.

Całość rozgrywa się w szklanej klatce. Raz na jakiś czas ktoś wyrywa się na zewnątrz - poza nawiasem ze szkła rozgrywa się prawdziwe życie, tam jest świat kobiet, których domeną staje się łóżko a towarzyszem wierny pies. Klatka ta jest i pałacem weneckim, i więzieniem, i farmą, i szpitalem. Jest tak samo proteiczna, jak Lear - a zarazem dość nachalnie przypomina nam o odizolowaniu postaci. Każdy krąży w ramach jej czterech kantów, dramaty rozgrywają się niejako wewnątrz - każda sytuacja staje się natychmiastowo bez wyjścia.

Warlikowski jednocześnie wpada w stereotypy i tworzy nowe mity. Jego samiec przypomina okrutną drwinę ze starotestamentowego Boga. Jest to niemalże krzyk apostazji: odejdźmy, bo Stwórca tylko domaga się miłości i odrzuca. Natomiast wyzwolenie ma przynieść dewiacja: anoreksja, bulimia, kanibalizm. Homoseksualizm to coś dobrego - jest bezpłodny, wiec nie przyniesie nowego życia w świat targany żywiołami.

Podstawowym problemem spektaklu jest jego długość. Może można było to skrócić. Pięciogodzinny maraton samczego bestializmu i stopniowe kastrowanie alfy nad alfami trochę ciężko wytrzymać. Obładowany symbolami, ciężki od refleksji filozoficznych, spektakl przypomina trochę pingwina: nie może polecieć. I stara się, i macha skrzydłami - i ma momenty takie, gdy chce się krzyknąć "o, arcydzieło" - ale jednak jakoś w powietrze wzbić się nie może.

Ola Koehler

"Opowieści afrykańskie według Szekspira". Reżyseria: Krzysztof Warlikowski, adaptacja: Krzysztof Warlikowski, Piotr Gruszczyński. Muzyka: Paweł Mykietyn, scenografia: Małgorzata Szczęśniak, światło: Felice Ross, animacje: Kamil Polak. Obsada: Stanisława Celińska, Ewa Dałkowska, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Maja Ostaszewska, Magdalena Popławska, Adam Ferency, Wojciech Kalarus, Marek Kalita, Zygmunt Malanowicz, Piotr Polak, Jacek Poniedziałek.

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych