Z Irlandii obserwuję ze zdumieniem „polskie znaki czasu". Przygnębienie podszyte jest irytacją, bezradność przemienia się w krzyk woli zmiany. Po wydarzeniach ostatnich tygodni raz jeszcze sięgnąłem więc po powieść Bronisława Wildsteina „Czas niedokonany”.
My Polacy, dumny okruch romantycznej materii, wciąż mamy problem z umiejscowieniem siebie na mapie serca, ducha i pragnień. Powieść Bronisława Widsteina „Czas niedokonany” może posłużyć za kompas, dzięki któremu być może uda się odnaleźć przeczucie właściwego azymutu. Polacy AD 2012, wciąż na dwóch biegunach: traumy Smoleńska i konotacji związanych z tą tragedią i hurraoptymistycznej wizji Polski nowoczesnej, europejskiej, z okrzykami, by „strząsnąć z siebie odium polskości” (cytat jednego z populistycznych polityków mainstreamu).
Nie zamierzam, pisząc o powieści Bronisława Wildsteina, wchodzić w spory polityczne. Według mojego rozeznania, zaledwie pięć procent polskiego społeczeństwa aktywnie bierze udział w społecznym dialogu polityczno – kulturowym. Reszta jest skupiona na pokonywaniu przeszkód na parkurze życia, gdzie widmo bezrobocia, świt nowego kryzysu, kredyty oraz rachunki do zapłacenia stają się modlitwą codzienną. Naród wrzucony w objęcia niepewności jutra uczynki miłosierne względem ducha spycha na plan dalszy. To przecież od mądrych polityków, oraz inżynierów dusz, pisarzy, poetów, dziennikarzy, zależeć powinien stan ducha Polaków. Autor powieści wywiązuje się z tego obowiązku. „Czas niedokonany” dostarcza bowiem czytelnikom intelektualnej podniety do przemyśleń i snucia refleksji na temat, czym jest tak naprawdę Polska. W skrytości serca i ducha, każdy z nas powinien sobie na to pytanie odpowiedzieć. Wtedy okaże się, czy Polska to tylko miejsce na mapie, ściany domu rodzinnego i twarze najbliższych, czy także stan umysłu i harmonijmy ciąg ważnych idei, które warunkują ducha narodu.
Moralitet czyli saga Polski
„Czas niedokonany” to epicka saga, która przedstawia losy ludzi wrzuconych w tryby historii dwudziestego wieku. Od pierwszych stron powieści, gdzie czytamy o pogromie Żydów w Kurowie pod Pińskiem, w burzliwym czasie rewolucji, po ostatni jej fragment dotyczący wymazywania cieniów III RP z IPN w tle, Bronisław Wildstein wiedzie nas wielką górzystą ścieżką, która raz po raz plącze się w odmętach czasu, tyglach różnych krajów i europejskich kultur na tle wciąż zmieniającej się epoki. Przez pięćset osiemdziesiąt cztery strony z wypiekami na twarzy śledzimy koleje losu rodziny Broków. Każde jej pokolenie dźwiga swój krzyż rasy, miejsca i momentu dziejowego, cytując filozofa Dawida Hume’a. Wieczny, choć nie do ujarzmienia, jak Heideggerowski horyzont, czas zesłał na Broków plagę kłamstw, w imię złudnych idei, cierpień i zdrad, nadziei i straconych złudzeń, wreszcie bolszewickiego zakalca i naiwnej dziecięcej wiary, że można żyć „po prostu” i „normalnie”.
Głównym spoiwem powieści jest burzliwy związek Bendykta i Zuzanny, zatwardziałego członka PZPR i zaangażowanej opozycjonistki. Ich miłość to nieustanna sinusoida, którą z zapartym tchem śledzi czytelnik. Wielka miłość Żyda i Polki poddana jest wielkiej próbie kofliktu światopoglądów. Ogień i woda w tym przypadku wytwarzają parę, która napędza fabułę powieści, ale jednocześnie kreśli na szybie dziejów Polski mały obraz utkany z nadziei, marzeń, obaw i rozczarowań. Sympatia czytelnika, jak balon emocji, przerzucana jest pomiędzy Zuzannę i Benedykta, aby pod koniec powieści zamienić ją w bukiet współczucia dla obu postaci. Bronisław Wildstein opisał ten marsz po równi pochyłej w sposób mistrzowski. Ile takich ludzkich dramatów działo się obok nas, za ścianami, drzwiami, może nawet w domu rodzinnym? „Czas niedokonany” traktuję jak współczesny, polski moralitet, który opowiada o nierównej walce rodzaju ludzkiego z blichtrem, ułudą i pokusami poprzedniego stulecia, których macki sięgają do dziś. Proza Bronisława Widsteina jest jednocześnie opisem rezultatów doświadczeń, które miały wpływ na ideowy i społeczny kształt współczesnej Polski. Doświadczenia zawiedzionych nadziei i budowania okopów polsko – polskich w czasach po-nowoczesnych.
Powieść Wildsteina zachęca do przeczytania swoim wielowątkowym układem fabuły. Śmiało książkę można nazwać epicką sagą, która pretenduje do miana syntezy losów Polski i Polaków. Użyłem celowo słowa „pretenduje”, ponieważ autor skupił się głównie na bardzo dokładnym opisie, z portretowym wręcz zacięciem, środowiska polskiej opozycycji zakorzenionej w duchu pierwszej Solidarności.
Pisarskie zapasy z materią
Od pierwszych stron jesteśmy świadkami zmagań Wildsteina – publicysty z pisarzem – Wildsteinem. Sposób prowadzenia narracji przez pierwsze siedem rozdziałów każe przyznać zwycięstwo publicyście, z emocjonalnym zacięciem, swoim – li tylko widzeniem świata i oceną rzeczywistości. Jeszcze przed lekturą „Czasu niedokonanego” słyszałem opinie, że jest to polityczny manifest Bronisława Wildsteina, opozycjonisty, dziennikarza i komentatora politycznego, które serce ma zdecydowanie po prawej stronie. Nie byłem tym zaskoczony, ale w miarę pokonywania kolejnych rodziałów musiałem oddać już laur zwycięstwa Wildsteinowi – pisarzowi, z obiektywnym narratorem, dobrym obrazowaniem czasoprzestrzeni, nakreśleniem ram dyskursów ideologicznych.
Wielkie słowa pochwały należą sie Bronisławowi Wildsteinowi za sposób ukazania postaci i ich psychologicznych motywacji, zwłaszcza w targanej emocjami i ideowymi dajmonionami Zuzanny. Widać także wielkie zafascynowanie pisarza prozą naturalistycznych francuskich mistrzów, jak Zola czy Flaubert, gdzie dbałość o każdy dźwięk myśli i szeptu ducha bohatera jest ważny, bo tworzy całość polifonicznego utworu. Nie zgadzam się z opinią Krzysztofa Lubczyńskiego, który napisał w recenzji, że „[Ta] proza jest dyskursywna, spekulacyjna, intelektualna, brak w niej zapachu, koloru i smaku rzeczywistości, brak soczystych, wielowymiarowych postaci”. W „Czasie niedokonanym” znajdziemy wiele fragmentów, które podczas czytania automatycznie uruchamiają oczy naszej duszy. Przypomnę tylko retrospekcyjne powroty do czasów dzieciństwa Adama, zwłaszcza ustęp o czytaniu na głosy z matką książek historycznych. Małym majstersztykiem jest opis zdarzeń 11 września 2001 roku, których świadkiem był Adam.
Książka ujęła mnie świetnymi dialogi, oraz intelektualną głębią przedstawionych w niej problemów. Odnośniki do filozofii, wielkiej literatury światowej, historii ostatnich stu lat Polski i Rosji sprawiają, że „Czas niedokonany” jest wielkim wydarzeniem intelektualnym. Podczas lektury sięgałem wielokrotnie do dzieł filozoficznych i historycznych kronik. Trzeba także dodać, że dla Wildsteina – pisarza nie istnieją tematy tabu. Na kartach powieści zetkniemy się z kwestią lustracji, cieniami UB i SB odciskających piętno na życiu, tych co zawierzyli, cytując Miłosza, „nowej wierze”. Nie brakuje odgłosów holokaustu (postać Benedykta, cudem ocalonego przez dobrych ludzi). Wildstein pisze także o pogromie Żydów w przededniu odzyskania przez Polski niepodległości w 1918 roku, ale w pewnej kontrze do tego obrazu, umieszcza także przejmujące wyznanie Żyda, który zaprzedał duszę radzieckiej CzeKa:
„Tyle spraw przypomina mi się jeszcze. Tyle grzechów, których nie próbowałem nawet sobie przypomnieć, tyle zbrodni, tyle straszliwych rzeczy, które popełniłem osobiście. Nie jestem w stanie ich opisać. /.../ Może Bóg przeklął nas? Tak jak w liturgii Jom Kipur. Bóg chce wygubić zdradziecki lud i tylko Mojżesz go ratuje. Ale teraz nie ma Mojżesza. Może nie ma ratunku? Muszę skończyć. Nie wiem co pisać. Nie wiem co myśleć”.
Klamrą spinającą powieść jest osoba Adama, najmłodszego z rodu, który przylatuje zza „Wielkiej Wody”, aby spotkać się z umierającym ojcem. Podświadomie wierzy, że odchodząc na drugą stronę ojciec powierzy mu ważną tajemnicę. Jaką? Tego nie zdradzę. Jeśli ktoś jeszcze nie zdążył przeczytać, to szczerze zachęcam do lektury.
Tomasz Wybranowski
Bronisław Wildstein, „Czas niedokonany”, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2011
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246821-czego-nas-uczy-bronislaw-wildstein-wracajac-do-powiesci-czas-niedokonany