Kazimierz Kutz, były reżyser, a od lat polityk, w rozmowie z Marcinem Mellerem w najnowszym „Newsweeku” ostro atakuje plany filmu o tragedii smoleńskiej oraz reżysera Antoniego Krauze. Widocznie zapomniał w starczym zacietrzewieniu, opanowany długotrwałą twórczą niemocą i filmową demencją, że kiedyś sam nakręcił ze społecznie zebranych pieniędzy „Śmierć jak kromka chleba” o tragedii górników z kopalni „Wujek”.
Kutz komentując oburzenie prawicowej opinii społecznej na Macieja Stuhra za zagranie w „Pokłosiu” i Mariana Opanię za odmowę udziału w „Smoleńsku”, odkrywa nowy teren działań wojennych wojny PO-PiS:
„W ten sposób wojna polsko-polska weszła na teren kinematografii. W gruncie rzeczy chodzi o to, że oni nie mają ani pieniędzy, ani scenariusza”.
Następnie zdradza już zaczynającej się bać czytającej gawiedzi straszny plan pisowców (nie tylko filmowców):
„To jest genialny chwyt PR-owski ze strony PiS. Wie pan, co się teraz stanie? Oni zaczną zbierać pieniądze.
Przypomnijmy, bo najwidoczniej sam Kutz zapomniał, albo nie chce pamiętać, że reżyser na początku lat 90. miał bardzo wielkie problemy, natury finansowej i politycznej, z nakręceniem „Śmierci jak kromki chleba”, opowiadającej o tragedii zamordowanych górników z kopalni „Wujek”.
W tym celu powołano Społeczny Komitet Realizacji Filmu Fabularnego o Tragedii w Kopalni „Wujek”, a film współfinansowała Agencja Produkcji Filmowej, dawniej obok Komitetu Kinematografii główny płatnik filmowy, dziś zastąpione przez PISF.
Kutz nie miał jakoś oporu ani przed wzięciem społecznych pieniędzy, ani przed chwaleniem się dziełem nakręconym za składkowe złotówki. „Śmierć jak kromka chleba" była pokazywana na dzień przed katastrofą smoleńską w śląskich Pyskowicach.
Dawny szef śląskiego zespołu filmowego „Silesia”, powstałego z myślą specjalnie o nim w latach 70. za ery innego wielkiego Ślązaka Edwarda Gierka, ostrzega przed dwoma strasznymi demiurgami:
„Włączy się w to Rydzyk. Można zrobić z tego wehikuł polityczny, medialny, bo to jest walka o ekran, telewizję, istnienie. Ten wehikuł będzie wiózł Kaczyńskiego do władzy i na trzy miesiące przed wyborami film będzie gotowy. Na Jasnej Górze będzie prapremiera i pięć milionów pielgrzymów przeżyje to jako cud. I tak to będzie wyglądało. Tu nie chodzi o kino. Zresztą ten reżyser nie ma specjalnego dorobku...”
Meller broni reżysera Antoniego Krauze stwierdzając, że jego „Czarny Czwartek” to bardzo dobry film. Pan Kazimierz, który od patosu w „Śmierci jak kromka chleba” nie uciekał uważa jednak, że „on [Krauze -przyp. red.] przez ostatnie 15 lat zrobił dwa filmy”.
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście, w tym czasie Antoni Krauze zrobił dwie fabuły (ta druga, po "Czarnym czwartku", to film i serial „Akwarium” na podstawie Suworowa), ale nakręcił też dwanaście filmów dokumentalnych. W tym pokazywane ostatnio dwie opowieści o zmarłych Wisławie Szymborskiej i Januszu Morgensternie.
W tym samym czasie Kutz nakręcił pięć spektaklów teatru telewizji, a jego dorobek filmowy i serialowy wyniósł zero. Zresztą Kutz w wywiadach mówił, że on nie będzie współpracował z niekompetentnymi producentami i... prosił o pieniądze (jak rozumiem - państwowe). A Krauze, jak inni filmowcy, jednak wywalczył fundusze z PISF i korona mu z głowy nie spadła.
Kutz ujawnia również, że twórcy "Smoleńska" mają inny, ukryty cel:
„Chodzi o to, i tu jest problem natury głębszej, że oni dlatego ogłosili ten „Smoleńsk”, by wyeliminować zajmowanie się „Pokłosiem”.
Kolejny raz i chyba nieodwołalnie, natura polityka Kutza wzięła górę nad Kutzem artystą. Zapomniał wół, jak cielęciem był.
Marcin Kuberka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246820-kazimierz-kutz-straszy-filmem-smolensk-to-wehikul-rydzyka-i-kaczynskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.
