Producent filmu POKŁOSIE bliski bankructwa. Polacy nie chcą oglądać dzieła Pasikowskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W najnowszym numerze tygodnika "Polityka" tekst o kłopotach finansowych firmy Apple Film Production, producenta najnowszego filmu Władysława Pasikowskiego "Pokłosie". Jak się okazuje choć obraz wzbudził olbrzymie kontrowersje, a co za tym idzie pisano o nim w prasie niezwykle często, to szum medialny nie przełożył się na zainteresowanie widzów.

Po dwóch tygodniach wyświetlania „Pokłosie” obejrzało 175 tys. widzów. Ale Dariusz Jabłoński, prezes firmy Apple Film Production, która wyprodukowała ten film (…), twierdzi, że jest bliski bankructwa. " Może to brzmi śmiesznie, gdyby nie było tragiczne" mówi.

Jak mogło do tego dojść?

film jest na ekranach, ale tzw. proces produkcji jest niezakończony, choć powinno to nastąpić przed rozpoczęciem zdjęć. Wciąż czeka na ponad 1 mln zł przyznanego unijnego dofinansowania dla europejskich koprodukcji. Pieniądze przyznano jeszcze w ubiegłym roku, ale od dziewięciu miesięcy Polski Instytut Sztuki Filmowej zwleka z biurokratycznymi formalnościami. Jeśli do 10 stycznia ich nie dopełni, pieniądze przepadną.

Co ciekawe, producenci filmu zamiast martwić się niechęcią widzów, wolą krzyczeć o dotacje i obwiniać Polski Instytut Sztuki Filmowej:

Z powodu oporu Instytutu Jabłoński latami nie mógł „Pokłosia” rozpocząć. Pod koniec 2005 r. wystąpił o dotację na pokrycie części produkcji (budżet filmu to 9 mln zł). Scenariusz został wysoko oceniony przez ekspertów PISF. Mimo to decyzji o dofinansowaniu nie było – ani pozytywnej, ani odmownej. Ani żadnego uzasadnienia. W końcu Jabłoński napisał emocjonalny list do dyrektor Agnieszki Odorowicz, razem z reżyserem Władysławem Pasikowskim spotkali się z nią, by usłyszeć: „Chcecie zrobić antypolski film”. Ostatecznie dofinansowanie udało się wywalczyć dopiero w 2011 r. – w wysokości 3,5 mln zł.Jabłoński tymczasem szukał pieniędzy za granicą.

Jak wiadomo 3,5 mln złotych wyłożył koproducent rosyjski.

Przypomnijmy słowa samej Agnieszki Odorowicz, szefowej PISF na temat dotacji dla "Pokłosia" (wywiad z ostatniego "Wprost"):

Dariusz Jabłoński jako doświadczony producent doskonale zdawał sobie sprawę, że ten sam reżyser w tym samym czasie może uzyskać dofinansowanie na jeden film, nie na dwa. A Władysław Pasikowski otrzymał wtedy już dofinansowanie na film „Stankiewicz”. „Kadisz” (roboczy tytuł „Pokłosia”) dotacji więc nie mógł uzyskać. […] Nie było żadnego „zapisu” na Pasikowskiego. […] Dariusz Jabłoński jest osobą bardzo doświadczoną. Jeśli chodzi o filmy fabularne jego firma jest piąta na liście beneficjentów PISF. Zrealizował z udziałem Instytutu
wiele projektów, w tym dwa które sam wyreżyserował.

Więcej w najnowszej "Polityce".

cis

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych