MACIEJ STUHR przeprasza za Cedynię i broni POKŁOSIA choć przyznaje: to jednostronny film

Maciej Stuhr w najnowszym numerze tygodnika "Uważam Rze" przeprasza za Cedynię i broni "Pokłosia". Rozmowę zatytułowaną "Nie chcę być nauczycielem Polaków" przeprowadzili Piotr Pałka i Mariusz Majewski.

Aktor zaczął od przeproszenia za swą wypowiedź o tym, jak Polacy przywiązywali dzieci do tarcz w bitwie pod Cedynią.

Co do Cedyni to przede wszystkim czuję się zawstydzony swoją wpadką. Nie ma dla niej usprawiedliwienia. Chciałbym jedynie, żebyście panowie sobie wyobrazili, że od dwóch miesięcy nic innego nie robię, tylko udzielam wywiadów. Ponieważ w ciągu ostatniego miesiąca weszły na ekrany dwa filmy z moim udziałem – „Pokłosie" i „Obława" – zostałem w pewnym sensie porwany przez mechanizm promocji ekranizacji, co jest procesem żmudnym i nudnym. Zdarzyło się, że w dwóch z tych wielu wywiadów miałem tę koszmarną wpadkę z Cedynią. Stałem się obiektem zasłużonych żartów. Jest mi wstyd. Tyle mogę powiedzieć.

Z jednej strony Stuhr mówi, że jest tylko aktorem i nie chce nikogo pouczać, z drugiej strony film "Pokłosie" odebrany został jako ostry i jednostronny głos w dyskusji o polskiej historii.

Nie miałem poczucia, że wypowiadam się o narodzie. Miałem poczucie, że zrobiliśmy film o dwóch braciach, którzy dotykając pewnych tematów, mają z tym ogromny problem.

Choć po premierze linia producenta i twórców była jasna: to jest film pokazujący prawdziwą historię, teraz Maciej Stuhr zmienia interpretację:

Sam Pasikowski mówi, że to western. Nie ma Niemców, nie ma też Żydów. Ale wszyscy mają tego świadomość, że nie ma w tym filmie wielu niuansów. Tylko ja się nie zgadzam, że to obniża wartość tego filmu. Ja uważam, że on jest bardzo wartościowy, nie tylko artystycznie. Dobrze, że rozmawiamy, ale pewnie nasza rozmowa niewiele zmieni w panów i moim światopoglądzie.

A co z tymi, którzy uważają, że film jest jednostronny?

Zgodzę się, że „Pokłosie" jest grą do jednej bramki. Weźmy pod uwagę, że do tej drugiej bramki też się gra.

To jest szerszy problem. Nie tylko „Pokłosia", ale także dyskusji społeczno-politycznych ostatnich lat. Nikt nikogo za bardzo nie przekona. Jesteśmy okopani na swoich pozycjach. Tymczasem trzeba rozmawiać bez rzucania się sobie do gardeł. Dlatego zgodziłem się do was przyjść mimo swoich zapowiedzi, że wystarczy już tego mówienia o filmie. Na Facebooku napisałem, że mimo umiarkowanych poglądów społeczno- -politycznych nagle z powodu „Pokłosia" czuję się mocno spychany w radykalizm lewicowy. Nagle stałem się twarzą żydokomuny i chcąc jakoś brać w tym udział, muszę się okopywać z tamtymi argumentami. Dzwoni do mnie Hołdys, dzwoni Palikot i mówią: „Stary super, chodź z nami". Nie wiem, czy to jestem ja, nie jestem radykalnym lewicowcem, ale nagle się nim staję wbrew własnej woli. Jestem spychany na lewą stronę.

W takim razie jakie są sympatie polityczne Macieja Stuhra?

Aktor nie jest od trąbienia o swoich poglądach politycznych. Jeśli wyłączymy dyktafon, to mogę panom powiedzieć, na kogo głosowałem. Ale czuję się zażenowany aktorami w komitetach poparcia jakichś polityków i nigdy mnie panowie w takim komitecie nie zobaczycie.

Jaki sens miało kręcenie tak jednostronnego filmu?

Pamiętajmy, że jest to pierwszy głos filmowy o tych wydarzeniach i warto było walnąć, jak to panowie określili, siekierą. Choćby po to, żeby powstał film mówiący o tym z innej perspektywy. Są argumenty, które dają mi do myślenia – np. że film jest zbyt deklaratywny, że scena ukrzyżowania jest może przesadzona i nie na miejscu. Słyszę te głosy, niektóre rozumiem i myślę o tym nadal.

Czy "Pokłosie" to uczciwy film?

Myślę, że jest to film czarno-biały. Jednostronny, nieprzedstawiający wszystkich racji, ale uczciwy.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Uważam Rze".

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.