Powstaje film o liderze INXS. Dziś mija 15 lat od śmierci MICHAELA HUTCHENCE'A

Powstanie film biograficzny o życiu piosenkarza Michaela Hutchence'a, lidera australijskiego zespołu INXS. Dziś mija 15 rocznica śmierci muzyka. Nawet po tylu latach istnieje spór na temat jego śmierci. Czy było to samobójstwo?

Scenariusz filmu Roberta Galińskyego będzie oparty na książce „Just A Man: The Real Michael Hutchence", którą napisała matka i siostra gwiazdora. Reżyser przekonuje, że film będzie podobny do „Spaceru po linie” o Johnnym Cashu i „Raya” opowiadającym o życiu Raya Charlesa.

Michael Hutchence został znaleziony martwy w pokoju hotelowym w Sydney dokładnie 15 lat temu. Miał 37 lat. Jego zespół INXS znany jest z takich przebojów jak "Need You Tonight", "New Sensation" czy "Never Tear Us Apart". Łącznie płyty formacji rozeszły się w nakładzie ponad 30 milionów egzemplarzy. Charyzmatyczny Hutchence był porównywany do Jimma Morrisona, i nawet był brany pod uwagę do roli legendarnego lidera w filmie Olivera Stone’a. Hutchence miał również zagrać u samego Quentina Tarantino w „Jackie Brown”. Muzyk jako aktor zadebiutował w 1986 roku w filmie "Psy w kosmosie", wcielając się w postać punkowego wokalisty z Melbourne, który wygrał walkę z narkotykowym nałogiem.

W rzeczywistości losy Hutchence'a potoczyły się o wiele gorzej. W 1997 roku, po burzliwym rozwodzie i walce o prawo do opieki nad córeczką, muzyk został znaleziony martwy w pokoju hotelowym. Oprócz jego nagiego ciała znaleziono także zdjęcia jego córki i żony, niedokończony tekst piosenki, dwie puste butelki po alkoholu i rozsypany Prozak. Australian Broadcasting Corporation podało wówczas, że Hutchence zmarł na skutek przedawkowania narkotyku, inne radio stwierdziło, że się powiesił na pasku. Do dziś trwa spór o to, co spowodowało śmierć muzyka. Dwa lata po śmierci ukazał się solowy album Michaela Hutchence'a. W nagraniach udział wziął jego przyjaciel Bono z U2. INXS dziś, dokładnie w 15 rocznicę śmierci ma ogłosić oficjalny koniec zespołu, który działał na scenie 35 lat.

Strata Michaela w tak młodym wieku była dla nas wielką tragedią. Jednak ten zespół, jego dziedzictwo, jego muzyka, przeżyje nas wszystkich

oznajmił kilka dni temu menedżer grupy, Chris Murphy.

Ł.A