KOWAL. PRAWDZIWA HISTORIA znowu w księgarniach BYŁO WESOŁO, Z CZUPRYN DYMIŁO

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Po dziesięciu latach biografia piłkarza Wojciecha Kowalczyka wraca do księgarń. Czy dziś historia Kowala może kogokolwiek zainteresować? Powinna, bo to barwne wspomnienie o piłce, której już dzisiaj nie ma. Na szczęście? Cóż... To oczywiście dobrze, że liga nie tonie już w hektolitrach wódki, a korupcja schowała się w mysią dziurę (podobno). Z drugiej strony - czyż polskiej piłce nie brakuje jednak tej bezczelności i buńczuczności, jakie pokazywał Wojciech Kowalczyk (nawet, jeśli odpowiednio nabuzowany).

„Prawdziwa historia” Kowala zapewne nie ucieknie od porównań ze „Spalonym”, czyli autobiografią Andrzeja Iwana. Obie publikacje łączy osoba „ghostwritera”, czyli Krzysztofa Stanowskiego, ale dzieli je ciężar gatunkowy. „Spalony” jest mocną, a nawet wstrząsającą historią o człowieku walczącym z nałogami, hazardem i alkoholem, pełną bolesnych upadków i trudnych momentów. U Kowala opowieść jest o co najmniej ton lżejsza – można nawet powiedzieć, że były napastnik to bohater w grzesiukowym, warszawskim stylu. Pewny siebie chłopak z Bródna, z poczuciem humoru, choć niełatwym charakterem, szaleje z piłką przy nodze na futbolowych salonach.

A takich zawodników spotykają w karierze same ciekawe historie. Kowalczyk karierę miał naprawdę barwną. Srebrny medal na igrzyskach w Barcelonie, bramki w europejskich pucharach, bardzo ciekawy zagraniczny transfer, konflikty z selekcjonerami i trenerami – jest o czym pisać i co wspominać. Nic więc dziwnego, że w „Prawdziwej historii” nie znajdziemy żalu czy pretensji do losu, wręcz przeciwnie, z książki bije pewność siebie i przekonanie o słuszności własnych racji: "zrobiłem tak, bo ja jestem Kowal, chłopak z Bródna, nie dam sobie w kaszę dmuchać!”. „Robię sobie półtoraroczną przerwę od futbolu w wieku 27 lat? A kto mi zabroni? Jako młokos odmawiam gry w kadrze, bo PZPN zabiera kochanej Legii mistrza? Pewnie!” I tak dalej, i tak dalej.

Sporo anegdot wciąż bawi, niektóre irytują - a niektóre są mocno zaskakujące, jak „odbrązawiające” historie o Piechniczku czy Górskim. Tak, Kowal nie bał się postawić nawet legendom polskiej piłki. Choć dziś skandalem tych wydarzeń byśmy raczej nie nazwali – cóż, przez te lata zmienił się sposób patrzenia na piłkę w naszym kraju.

Krzysztof Stanowski, który spisał te wspomnienia i spowodował, że czyta się je świetnie, w króciutkim, dopisanym do nowego wydania wstępie (to jedyna, nie licząc okładki, zmiana względem oryginału) zastanawiał się, czy dzisiaj młode pokolenie będzie chciało sięgnąć po historię Kowalczyka. W końcu zna go tylko z telewizji, jako futbolowego eksperta, a nie z boiska. Nieważne, czy Kowala się szanuje, czy nie pamięta, po „Prawdziwą historię” trzeba sięgnąć. Czyta się ją świetnie, a przy okazji to nauka/wspomnienie o dawnej polskiej piłce, dalekiej od profesjonalizmu, ale w której chyba było więcej dziecinnej miłości do gry. Sam nie wiem, czy dzisiejsi piłkarze mogliby podobną książkę napisać. Pewnie nie, bo niewielu ma charakter Kowala - na dobre i na złe.

Adam Bednarek

Wojciech Kowalczyk, Robert Stanowski "Kowal. Prawdziwa historia", Buchmann 2012, wyd. II

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych