Zmarł znakomity rosyjski pisarz BORYS STRUGACKI pozostały wielkie książki

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. rosyjska Wikipedia
fot. rosyjska Wikipedia

19 listopada w Sankt Petersburgu zmarł Borys Strugacki, tworzący swego czasu, jeszcze z bratem Arkadijem (zmarłym w roku 1991) najbardziej znany i najwybitniejszy duet w dziejach rosyjskiej literatury - nie tylko fantastycznej. Miał 79 lat.

Depesza Informacyjnej Agencji Radiowej na ten temat razi powierzchownością. Czytamy w niej "napisał między innymi "Drugi najazd Marsjan" i "Piknik na skraju drogi". Ta ostatnia książka posłużyła jako inspiracja do scenariusza filmu i gry komputerowej "Stalker"."

Takie stwierdzenie nawet w jednej dziesiątej nie oddaje wagi straty, jaką poniosła rosyjska i światowa literatura.

Bracia Strugaccy debiutowali w 1959 dwukrotnie wydaną i w Polsce powieścią "W krainie purpurowych obłoków", o wyprawie kosmolotu "Hius" na planetę Wenus. W książce słychać było echa "Astronautów" Stanisława Lema.

Jak pisał rosyjski krytyk Władimir Gakow:

Zaczęto się wszystko wyjątkowo niepoważnie, od najzwyklejszego zakładu. W toku pewnej burzliwej dyskusji na temat science fiction (. . . ) pod adresem dwóch uczestniczących w dyskusji braci ( . . . ) ktoś krzyknął rozgniewany: „Krytykować to każdy potrafi, a spróbujcie sami napisać”. Bracia spróbowali

Po nich przyszły utwory pobrzmiewające jeszcze nieco duchem socrealistycznym, takie jak "Stażyści", "Południe. XXII wiek" czy "Daleka tęcza".

Wkrótce jednak Strugaccy znaleźli własny niepowtarzalny ton i napisali serię znakomitych powieści które odmieniły oblicze rosyjskiej fantastyki. "Trudno być bogiem", "Poniedziałek zaczyna się w sobotę", "Ślimak na zboczu", "Przyjaciel z piekła", a przede wszystkim "Piknik na skraju drogi" i "Przenicowany świat" okazały się być prozą o wielkich walorach literackich, znakomitą literaturą popularną, dobrą fantastyką, a jednocześnie literaturą zmuszającą do myślenia. "Piknik na skraju drogi" został przeniesiony na ekran przez Andrieja Tarkowskiego jako słynny "Stalker".

W latach 1979-1985 powstaje chyba najciekawsza jeśli idzie o koncepty kosmologiczne nieformalna trylogia "Żuk w mrowisku", "Fale tłumią wiatr" i "Na miliard lat przed końcem świata". Lata 80. XX wieku to także powieści "Niedoskonali", "Kulawy los", "Miasto skazane". Potem ukazują się jeszcze powieści pisane już przez samego Borysa Strugackiego: "Poszukiwanie przeznaczenia albo 27 twierdzenie etyki" (1994) i "Bezsilni tego świata" (2003).

Strugaccy byli pisarzami, o których śmiało można napisać, że byli moralistami. W ich niemal wszystkich powieściach pojawia się kwestia odpowiedzialności - zarówno człowieka za los własny i innych, jak i władzy za los społeczeństwa. Rozpoczynając od radosnych komunistycznych utopii Strugaccy szybko przeszli do ponurych powieści antyutopijnych, w których trudno było szukać łatwych odpowiedzi na ich ulubione pytanie: "jaki człowiek jest, wiadomo od dawna. Pozostaje kwestia - co z nim dalej zrobić?".

Jak mówił w jednym z wywiadów Borys Strugacki:

Zawsze wychodziliśmy z założenia, że człowiek — to zwierzę, lecz rozumne. A jeśli jest rozumne — to znaczy, że powinno odróżniać dobro od zła. I właśnie w związku z rozumnością tego typu w świecie pojawia się coraz więcej tego, co pomyślne i dobre. . . (co oznacza termin rozumny - przyp red.) Dla mnie ten termin ma najprostsze, prymitywne znaczenie: rozumny — czyli mający możność analizy świata, który go otacza. Mówiąc krótko: rozumny - to znaczy uczony. (...) Serce i dusza zawsze były dla nas funkcjami rozumu. Przyjmowaliśmy, że jeśli człowiek jest rozumny, to znaczy, że i z resztą jest u niego w porządku. Dlatego że jeśli człowiek jest rozumny, to wie, iż dobrze jest zachowywać się porządnie, a niesłusznie — nieporządnie. Że szkodzić ludziom jest źle, a nieść im dobro — dobrze. Że to jest m ą d r e — rozumiecie? Takie właśnie było nasze główne założenie. Następne zaś — że człowiek nie zmienia się zasadniczo z upływem historii. Pitagoras i Newton, choć dzielą ich tysiąclecia, mądrzy są jednakowo. I człowiek, który pojawi się za następne tysiąc lat, będzie — jeśli o to chodzi — na tymże poziomie. Czy więc ludzie w ogóle jakoś ewoluują? — Wysunęliśmy hipotezę, że wszystkie cechy człowieczeństwa (dobroć, uczuciowość itd.) rozkładają się wedle krzywej Gaussa - to taka krzywa w kształcie dzwonu. Znaczy to, że w każdym danym momencie czasu zupełnie złych ludzi jest mało. I bardzo dobrych ludzi — również jest mało. Większość się mieści gdzieś pośrodku.

Załóżmy teraz, że wszystkie właściwości ludzi z czasem — na skutek ogólnego polepszenia warunków życia — stają się coraz lepsze. Nauka rozwija się coraz potężniej, poziom życia wzrasta, ludzie stają się coraz lepsi, bardziej wykształceni, mądrzejsi itp. Krzywa podnosi się — i człowiek, który wczoraj, ze względu na swą dobroć, był czymś zgoła wyjątkowym, za sto lat będzie pospolitym zjawiskiem. A dobroć wyjątkowa będzie wówczas — analogicznie — czymś takim, czego dziś sobie nawet wyobrazić nie możemy. Wynika z tego, że za sto, dwieście lat rzeczywiście nastąpi czas, kiedy od każdego wymagać będą wedle jego zdolności, dawać każdemu wedle potrzeb; kiedy nastąpi materialny dobrobyt i nie będzie potrzeby nawzajem się chwytać za gardło; kiedy opracowana zostanie teoria wychowania i od dzieciństwa człowiek wyrastać będzie dobry i wspaniały, co znaczy, iż świat zapełniać stopniowo będą tylko dobrzy i wspaniali ludzie, że na koniec zrealizuje się kwestie, które wydawały się mądre już tysiące lat temu. Mniej więcej w ten sposób, jako pewien schemat, wyobrażaliśmy sobie drogę ludzkości w przyszłość. I te właśnie poglądy odbiły się na naszych wczesnych utworach. Całe zło, cała obrzydliwość, wszyscy niegodziwcy, podli i tchórze — sądziliśmy — wymrą z czasem z racji nieprzystosowania. Nie trzeba przecież będzie dzielić kawałka chleba, rozdzielać stanowisk, mieszkań z oknami na południe. . . I im dalej, tym więcej będzie dobrych i wspaniałych ludzi na świecie, a później ci dobrzy i wspaniali staną się przytłaczającą większością i nastąpi komunizm — jasna przyszłość całej ludzkości.

(...) Bardzo szybko zrozumieliśmy, że ten problem wcale nie jest tak prosty, jak się nam wydaje. Znikąd na przykład nie wynika, że krzywa Gaussa ma się wznosić, znikąd nie wynika, że z biegiem czasu człowiek będzie koniecznie coraz lepszy, znikąd nie wynika na koniec i to, co najważniejsze — że powiększenie się ilości dóbr materialnych na głowę ludności ma prowadzić ku ulepszeniu człowieka. Wszędzie i ciągle mogliśmy zaobserwować proces akurat odwrotny. I w naszym kraju, i w innych. Ilość materialnych dóbr na głowę rośnie, a głowa mądrzejsza być nie chce. Im dalej, tym bardziej musieliśmy się zastanawiać nad tym, że choćby wszystkiego było w bród, to i tak znajdą się ludzie, którym ciągle będzie czegoś brakować. W szczególności dlatego, przygotowując drugie wydanie "Południa" w 1965 roku (utopijna, komunistyczna powieść - przyp.red.), opatrzyliśmy je specjalnym przedsłowiem, w którym zastrzegliśmy się, że społeczeństwo przedstawione w tej opowieści to niekoniecznie przyszłość całej ludzkości. Że jest to po prostu społeczeństwo, w którym chcielibyśmy żyć. Wszystko okazało się bardziej złożone i straszniejsze. Człowiek okazał się o wiele bardziej skomplikowaną niż „zwierzę rozumne” konstrukcją. (...)

Okazało się zupełnie niezrozumiałe, jakim sposobem z otaczającego nas świata miałby wyrosnąć świat "Południa". Gdzie miałyby się podziać miliony, miliony ludzi wokół nas, którzy do życia w świecie "Południa" w najmniejszym stopniu się nie nadają? A potem spytaliśmy samych siebie: o Boże, a co stanie się z ludźmi, którzy ogólnie nie są źli, ale nie są i bez skazy? I nie potrafiliśmy sobie na to odpowiedzieć. Tak więc rzeczywiście Strugaccy dzisiejsi są w tym sensie na pewno o wiele bardziej sceptyczni od Strugackich lat pięćdziesiątych. (przekład Wojciech Kajtoch)

Pod koniec swej twórczości Strugaccy padli ofiarą czegoś, co poeta Josif Brodski nazwał "niemożnością oderwania się od przeciwnika". Chodziło mu o wpływ, jaki na artystów wywiera opresyjny ustrój komunistyczny, nawet jeśli występują przeciw niemu. Ważna uwaga - Strugaccy nie byli zdeklarowanymi dysydentami, choć bywały w ich życiorysach okresy kłopotów z cenzurą. Jednak po upadku Związku Sowieckiego nie potrafili się artystycznie (potem już sam Borys) odnaleźć. Późnym utworom brakuje dawnej siły, zamieniają się w dygresyjne eksperymenty literackie o rozmytej zawartości myślowej.

Strugaccy byli nieodrodnymi dziećmi myślenia o świecie przez pryzmat inżynierii społecznej - owszem, wiedzieli, że są ustroje (zwłaszcza jeden), który stosuje ją do złych celów, ale dopuszczali możliwość jej stosowania do celów dobrych. Koncept społeczeństwa całkowicie wolnego wprawiał ich, jak się wydaje podczas lektury ostatnich powieści, w lekki popłoch.

Nie zmienia to faktu, że ich najlepsze książki to literatura klasy światowej, a ich rozważania na temat relacji obywatel - państwo oraz zakresu odpowiedzialności jednostki i zbiorowości za wspólny los, nadal fascynują, zaskakują trafnością i pobudzają do myślenia. I nie mam wątpliwości, że będą robić to nadal, mimo że żadnego z braci Strugackich nie ma już na świecie.

Piotr Gociek

Poniżej: zwiastun filmu "Przenicowany świat" na podstawie powieści Arkadija i Borysa Strugackich.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych