Drugiego sezonu „Zakazanego imperium” nie trzeba oczywiście polecać tym wszystkim, którzy, jak niżej podpisany, fascynowali się już pierwszym. Ci, którzy do tej pory nie oglądali serialu, mogą mieć natomiast kłopot z rozpoznaniem dziesiątków wątków i postaci. Ale wszystkie zaległości są do nadrobienia.
Tytuł oryginału jest znacznie skromniejszy. "Boardwalk" to po prostu promenada z desek, po której chodzą goście nadmorskiego kurortu, jakim było w latach 20. zeszłego stulecia amerykańskie Atlantic City, gdzie rozgrywa się większość akcji. W polskim tytule kryje się za to odniesienie do kontekstu historycznego. To opowieść o pieniądzach i politycznej władzy, które można było zdobyć w czasach prohibicji (1920-1933) pozostając w kolizji z prawem.
Jest to serial niezwykły. Z jednej strony wychodzący spod batuty Martina Scorsese (który reżyserował pierwszy odcinek), jest naturalnie po części filmem gangsterskim, obfitującym w drastyczne sceny i zwroty sytuacji. Z drugiej strony jest starannie nakręconym, pełnym dbałości o szczegół filmem historycznym o tamtej epoce. Nie tylko o handlu alkoholem i związanych z nim zbrodniach, ale o przemianach społecznych, obyczajowych i politycznym kontekście.
Strzelaniny są rozłożone na wiele odcinków, armia scenarzystów nie boi się komplikowania i wręcz spowalniania akcji, jakby wbrew logice współczesnej popkultury pokazując, że serial historyczny zaczyna tu wręcz otwierać nowe perspektywy. Wystarczy wspomnieć, że pierwsza seria obejmowała zaledwie kilka miesięcy roku 1920. Druga rozgrywa się w latach 1921-1922.
Główny bohater Enoch Nucky Thompson ma swój pierwowzór. Republikańskiego bossa Enoch Nucky Johnsona, który zasłynął w historii Ameryki tym, że w 1929 był gospodarzem mafijnej konferencji na szczycie, gdzie wszystkie tuzy gangsterskiego świata radziły nad podziałem wpływów. Ponieważ film pokazuje dokładnie jego życie, także prywatnie, zmieniono mu nazwisko. Ale cały zastęp innych postaci: nowojorscy gangsterzy Rothstein i Luciano czy zabijaka z Chicago Al Capone, także politycy: senator Edge, demokratyczny boss z Jersey City Frank Hague nie mówiąc o majaczącym w tle prezydencie Hardingu, występują pod własnymi nazwiskami. Autentyczne są też smaczki i konteksty, tło pulsuje życiem. Dowiadujemy się wiele o pozycji kobiety, kłopotach Murzynów, mentalności i problemach amerykańskich Irlandczyków czy o logice ówczesnej amerykańskiej polityki.
Czy można do beczki miodu dodać łyżeczkę dziegciu? Tak, nawet kilka. Po pierwsze rozmach serialu zaczyna chwilami działać przeciw niemu. Między rokiem 1920 (czyli serią pierwszą) i 1921 (seria druga) czasu upłynęło na tyle niewiele, że mechanizmy już nam przedstawione pozostają zupełnie takie same. Chwilami więc pojawia się poczucie przesytu, może pewnej monotonii. Po drugie, nad pierwszą i drugą serią dominują dwie charyzmatyczne postaci: Nucky Thompson grany przez Steve’a Buscemi, świetnego aktora charakterystycznego, ale zwykle trochę wycofanego, i jego wychowanek, a potem rywal Jim Darmody, którego kreuje młodzieńczy Michael Pitt. Trzecią jest pani Schroeder, towarzyszka życia Nucky’ego (równie świetna Kelly McDonald), ona jest jednak z trochę innego świata i wciąż pozostaje w polityczno-mafijnym gąszczu intruzem. Za to ci dwaj są chwilami zbyt fascynujący, i nie dziwota, że radni obecnego Atlantic City zaczynają już traktować prawdziwego Nucky Johnsona jako bohatera i turystyczną atrakcję.
Odwieczny problem, banalizacji zła, zaczął mi przy którymś odcinku odrobinę dokuczać. Zwłaszcza, że w przypadku serialu mamy do czynienia z dodatkowymi okolicznościami. Konwencja spokojnej, panoramicznej, można by rzec rodzinnej opowieści, ułatwia zżywanie się z bohaterami. Buscemi chyba świadomie gra na naszych emocjach, jego twarz sentymentalnego klowna wręcz zaprasza do rozumienia racji Nucky’ego. To był problem znany już choćby z „Rodziny Soprano”, w jakiejś mierze także, choć nie w tak palącej postaci, z „Ojca chrzestnego”. Gdy zaś protagonistą nie jest żaden Elliot Ness, a pokręcony gliniarz z problemami, zaczynamy też niepokojąco akceptować normy tamtego środowiska. Sprzyja temu na dokładkę niejednoznaczny kontekst samej prohibicji, eksperymentu zrodzonego ze szlachetnych, paradoksalnie reformatorskich intencji (chodziło na przykład o obronę kobiety przed zapijaczonymi mężami, tak tak, studiujcie historię Ameryki), ale de facto poronionego.
Naturalnie oglądając "Zakazne imperium" („Boardwalk Empire”) pamiętajmy też: inna była rzeczywistość Chicago, Nowego Jorku czy Atlantic City (amerykańskiego Sopotu?), a inna powiedzmy, środkowozachodniej prowincji, gdzie te rygory traktowano dużo bardziej serio. Tego drugiego świata nie widzimy, więc o nim zapominamy.
Jest coś jeszcze: druga seria w dużo większym stopniu niż pierwsza epatuje nas mrocznymi tajemnicami skrywanymi przez poszczególne postaci, zwłaszcza Jima Darmody’ego i jego matkę. Nie napiszę jakie, ale zachowam pewien dystans wobec obnażanych przed nami perwersji i pokus. To mogło się wtedy zdarzyć, ale to nie był standard ówczesnej Ameryki. Średnią dużo lepiej oddaje Al. Capone ze swoją włoską żoną szykującą spaghetti i głuchym synkiem. To połączenie drobnomieszczańskiej normalności i „pracy” polegającej czasem na zabijaniu to fenomem społecznie dużo istotniejszy. A pokazany choćby przez Mario Puzo i Coppolę, choć w historii dotyczącej sporo późniejszych czasów.
Ale ponarzekawszy odrobinę, zakończę jednak hymnem. Gdy już mam dosyć, autorzy zawsze czymś zaskoczą, coś dorzucą. Miękki sentymentalny Nucky okazuje się większym draniem niż myśleliśmy, a monotonia bytowania gangsterów z lat 20. wcale nie tak monotonna. To się po prostu ogląda, oni umieją opowiadać historie i umieją też przybliżać historię. Warto się też zastanowić nad bardziej ogólnym morałem, tym historycznym, ale to już może po wszystkich seriach. Trzecią właśnie można oglądać w telewizji HBO. A zapadła decyzja o kręceniu sezonu czwartego.
Piotr Zaremba
"Zakazane imperium" (Boardwalk Empire), sezon 2, dystr. Galapagos. Premiera 9 listopada 2012.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246607-premiera-dvd-drugi-sezon-serialu-zakazane-imperium-recenzuje-piotr-zaremba
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.