SHINE ON YOU CRAZY DIAMOND Wspomnienie: Syd Barrett i Rick Wright

Syd Barrett
Syd Barrett

Powinni nas dalej cieszyć swoim talentem. Przedstawiamy subiektywnie wybrane sylwetki muzyków, którzy odeszli w tragicznych okolicznościach. Choć otrzymali talent, to jednak zabrakło odporności. Nowy cykl, tylko w listopadzie, miesiącu modlitwy za zmarłych - przygotował Grzegorz Kasjaniuk.

Dziś Syd Barett i Richard Wright. Mieli razem utworzyć zespół. Tak się jednak nie stało. Z korzyścią dla Pink Floyd.

  • Syd Barrett. Zapomniany przez fanów z własnego wyboru, żyje w pamięci muzyków, na których ciągle wywiera wpływ. To on wymyślił nazwę Pink Floyd i stworzył większość materiału na płytę „The Piper at the Gates of Down”. Członek zespołu Pink Floyd do 1968 roku.

Syd Barrett zmarł 5 lipca 2006 roku w swoim domu w Cambridge w wieku 60 lat. Przyczyną śmierci były komplikacje związane z cukrzycą oraz rak trzustki. Jego zwłoki zostały skremowane, a prochy najprawdopodobniej przekazane siostrze i najbliższej rodzinie.

Był bliskim przyjacielem Davida Gilmoura, jeszcze z czasów szkolnych, który zajął jego miejsce w grupie. Powodem wyrzucenia z Pink Floyd było rozchwianie psychiczne Baretta, efektem którego były ekscesy tak na scenie, jak i poza nią. Paradoksalnie jego stany emocjonalne doprowadziły do powstania zachwycających albumów solowych „The Madcap Laughs” i „Barrett”, obu z 1970 roku. Zespół wspomagał go na tyle, że David Gilmour grał na jego płytach i zajmował się produkcją drugiej. W pewnym momencie obu sesji nagraniowych trzeba było Baretta siłą nakłaniać do finalizowania nagrań. Z chwilą wyalienowania się z życia publicznego, zajęcia malarstwem, poczuł niechęć do muzyki.

Po raz ostatni spotkał się z kolegami z Pink Floyd podczas nagrywania „Wish You Were Here”, w 1975 roku, kiedy niespodziewanie pojawił się w studio nagraniowym. Obserwował nagrywanie przez grupę utworu „Shine on You Crazy Diamond” - piosenki właśnie o nim.

Muzycy nie rozpoznali go, był ogolony na łyso, łącznie z brwiami. Odniesieniem do tego spotkania był element filmu „The Wall” – Bob Geldof, goli tam w pewnym momencie włosy i brwi.

Czy gdyby nie eksperymenty z narkotykami psychodelicznymi w latach 60-tych, Syd Barett byłby nadal muzykiem Pink Floyd? Wielu uważa, że cierpiał na schizofrenię maniakalno – depresyjną . W powszechnej opinii jednak to narkotyki spowodowały lub przynajmniej przyspieszyły rozwój choroby.

Poniżej: Syd Barett i Pink Floyd

Poniżej: fragment filmu z 1989 roku

Poniżej: Syd Barett tribute

  • Richard Wright. Klawiszowiec w zespole Pink Floyd do 1979 roku. Wtedy po ostrej kłótni z Rogerem Watersem został z zespołu wyrzucony. Powrócił do grupy w 1987 roku i grał już do końca. Zmarł na raka 15 września 2008 roku.

W 1968 roku ówcześni menadżerowie Pink Floyd, Peter Jenner i Andrew King, nie pogodzili się z decyzją o wyrzuceniu Syda Barretta. Zamierzali stworzyć konkurencyjną grupę, w składzie której oprócz Barretta miał się również znaleźć Richard (Rick) Wright. Wright jednak nie zdecydował się na opuszczenie zespołu. Wobec tego menedżerowie postanowili zająć się solową karierą gitarzysty i sami zrezygnowali ze współpracy z grupą. Wystąpił jednak na solowej płycie Syda "Barett". Można nawet uznać tę płytę, ze względu na udział w niej Gilmoura i Wrighta, jako świat równoległy Pink Floyd, bez Rogera Watersa - tak wyglądałaby grupa idąca tylko drogą psychodelii.

Dziś trudno sobie wyobrazić Pink Floyd bez brzmienia instrumentu Ricka - tak było np. na albumie "Ummagumma" z 1969 roku. W kompozycji "Sysyphus" zagrał na wszystkich instrumentach, otarł się o klasykę i awangardę. Z drugiej strony na płycie "Wish You Were Here" wypełnił muzykę Pink Floyd szczególnym tłem, wręcz filmowym.

Nagrał tylko dwie płyty solowe, z których pierwsza "Wet Dream" zawierała nastrojową, malowaną w ciemnych barwach muzykę. Na gitarze wspomagał go Snowy White, którego brzmienie gitary art rockowo wpasowało się w liryczny nastrój.

Jak wyglądałby wspólny projekt Barett/Wright w 1968 roku? Rodzajem odpowiedzi na to pytanie wydaje się projekt Zee, który powstał 15 lat później, w 1983 roku, jako duet z gitarzystą Dave Harrissem. Wright nagrał z nim tylko jedną płytę - "Identity".

Poniżej: wspomnienie - Rick Wright:

Poniżej: Rick Wright solo:

Grzegorz Kasjaniuk

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.