Ona by chciała by nie było niczego prawego. Niemal jak inna gwiazda popkultury internetowej

Profesorka Magdalena Środa w celebryfannie? A dlaczego nie? W końcu jej teorie nie odbiegają znaczenie od wynurzeń Dody Elektrody. Tym razem profesorka podzieliła się tym, czego by chciała przed śmiercią. A chciałaby by nie było niczego…niczego prawicowego rzecz jasna.

„Magazyn świąteczny” Gazety Wyborczej zapytał celebrytów, dziennikarzy i profesorów ( coraz częściej wszyscy mogą być umieszczeni w szufladce z napisem celebryta), czego by chcieli przed śmiercią. Większość pytanych daje poprawne, lekko patetyczne odpowiedzi na temat swojego spełnienia, miłości, pragnień. Jednak celebrytka profesorka Magdalena Środa chce czegoś innego. Ona chce by nie było pewnych hultajów.

...chciałabym żyć w takim kraju, w którym można swobodnie oddychać. Jak w Berlinie, Londynie, Paryżu. Bez zideologizowanych, konserwatywnych partii, bez oszołomów, którzy każą kobietom rodzić niepełnosprawne dzieci. W którym wykluczenie społeczne przestałoby być problemem, a osoby płci niezidentyfikowanej czułyby się równie dobrze jak tradycyjni macho. Marzy mi się kraj - polityczny raj: otwarty, radosny, zróżnicowany. Chciałabym też, żeby Europa była silną wspólnotą. Ale nie wiem, czy tego doczekam.

pisze gwiazda salonów, świecąca blaskiem pięknego umysłu profesorka. Taaaak, to piękny kraj się rodzi w marzeniach profesorki. Bez prawicy, bez niepełnosprawnych dzieci. Za to z berlińską wrażliwością. Ale chodzi o tą dzisiejszą? Czy tą z sprzed kilkudziesięciu lat, gdzie tez lewica narodowa też nie chciała konserwatystów i niepełnosprawnych? A może chodzi o to by po prostu nie było niczego poza Środą i jej funfelkami. Mieszko szykuj mikrofon! Potrzeba nowego hitu!

Trzy świnki