Niezwykłe wyznanie Jana Jakuba Kolskiego - nie wierzy już w film, wierzy w słowo

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Z okazji premiery swojej powieści "Egzamin z oddychania" reżyser Jan Jakub Kolski udzielił "Polska The Times" zaskakującego wywiadu. Jeden z najbardziej osobnych i utalentowanych polskich filmowców ("Historia kina w Popielawach", "Szabla od komendanta", "Pornografia") przyznaje się w nim do utraty wiary w kino. Co w takim razie pozostaje artyście w czasach, które ponoć są całkowicie "obrazkowe"? Odpowiedź jest zaskakująco staromodna: słowo.

Jak mówi Kolski:

Dziś każdy może sięgnąć po kamerę. To rzecz powszechna. Kreatorzy życia to urządzenie montują w zegarku, zębie, nosie. Można je znaleźć w sypialni, pod spódnicą. Film utracił zdolność wyrażania rzeczy ważnych albo inaczej - jest na granicy tej utraty. Dziś jeżeli obrazem chce się opowiedzieć o miłości, to dostępna jest co najwyżej komedia romantyczna. Jeżeli o przyjaźni, to mamy do czynienia z zapisem np. "Kac Wawa". A jak wyrazić prawdę o rzeczach najważniejszych? Ani obraz, ani dźwięk nie dają rady stanąć naprzeciw tej potrzeby. Słowo jest matecznikiem. To w nim można odkryć na nowo świat. Powołać do życia wszechświat nowych znaczeń. Naprawić wszelkie deficyty.

Co złego stało się z kinem?

Film, przybierając znamiona artystyczne, otrzymał zdolność, na którą wcześniej nie zasługiwał. Obraz mógł mówić o rzeczach istotnych, używając przy tym języka ciszy. I ja takiego głosu do pewnego momentu w filmie używałem. Ale film tę zdolność stopniowo marnował. Dziś w kinie wszystko jest dopuszczalne. Wynika to z uproszczeń i potrzeby podobania się.

O modzie na skandal w sztuce:

Odwaga ostatnio bardzo potaniała. Jest teraz łatwa i nie ma wymiaru. To tchórzostwo zyskało na wadze. Napisanie rzeczy półpornograficznej pod pozorem obyczajowej odwagi byłoby zwykłym tchórzostwem. Za pomocą pięciu palców jednej ręki można teraz bez trudu wyklikać dziesiątki stron pornograficznych, stron, na których naprawdę się zabija, kamienuje i zarzyna.

Bardzo depresyjnie brzmi odpowiedź na ostatnie pytanie wywiadu "Co najbardziej boli w tym świecie Jana Jakuba Kolskiego? Jest coś, czegoś Pan żałuje?":

Zasadniczo nic, bowiem tego świata już nie ma. Nic mnie tu już nie boli, bo wszystko jest zewnętrzne i przeszłe. Egzystujemy w rzeczywistości, której - w istocie - nie ma. Bierzemy udział w pościgu za nowocześniejszymi narzędziami, które coraz bardziej oddalają nas od siebie. Takiego świata, którym jestem zainteresowany, już nie ma. On się skończył. Dziś szukam świętego spokoju. To substancja najdroższa i warta wysiłku.

Więcej w rozmowie Eweliny Nowakowskiej z Janem Jakubem Kolskim w "Polska The Times".

Poniżej: zwiastun filmu Jana Jakuba kolskiego "Wenecja".

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych