Poważna książka o „życiu po życiu”? Tak, jeżeli autorem jest naukowiec z Harvardu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z filmu YouTube
screenshot z filmu YouTube

Dzisiejszy „Plus minus” opisuje jedną z najgorętszych premier książkowych w USA. Wydaje się, że nie przez przypadek pojawiła się on tuż przez Halloween, gdy cała Ameryka zatapia się w zabawę w duchy. Książek o przejściu „na drugą stronę” jest wiele. Jednak tym razem dotyczy on znanego neurochirurga z Harvardu. I dlatego nie przejdzie ona bez echa.

Dr. Eben Alexander przez 15 lat pracował na wydziale medycznym Harvardu. Przez 25 lat przeprowadził też wiele setek operacji mózgu. Wie, że w wypadku jego choroby po siedmiodniowej śpiączce miał minimalne szanse na przeżycie – ledwie 3 procent – i w najlepszym razie jako inwalida. Jednak się obudził siódmego dnia rześki i przytomny. Po kilku miesiącach całkowicie wrócił do zdrowia. Z przesłaniem dla świata.

Książka Aleksandra „Proof of Heaven" (Dowód nieba) została wydana przez poważne wydawnictwo Simon and Schuster. Książkę poleca na okładce Raymond A. Moody, autor głośnej przed wielu laty pozycji „Życie po życiu". Doświadczenie prawie śmierci dr. Ebena Alexandra jest najbardziej zdumiewające, o jakim słyszałem w ciągu ponad czterech dekad studiowania tego zjawiska. Jest żywym dowodem życia po życiu.

napisał Moody. Książka Aleksandra wyróżnia się na tle innych tego rodzaju pozycji, że autor przedstawia hipotezę neurologiczną swojego doświadczenia.

Można się spierać o własną wersję Nieba; ja z pewnością mogę powiedzieć tylko, że owa wspaniała sfera naprawdę istnieje. Różnice w jej opisach są wynikiem filtrującej funkcji mózgu, który zostaje skażony wspomnieniami osobistymi i kulturowym smakiem. Leżąca u ich podstaw rzeczywistość jest niezaprzeczalna.

pisze neurochirurg, który 10 listopada 2008 roku został przywieziony do szpitala z ciężkim i rzadkim u dorosłych zapaleniem opon mózgowych. W śpiączce przestała działać kora mózgowa odpowiedzialna za pamięć, mowę, uczucia, logikę oraz świadomość wizualną i słuchową. Dlatego mózg nie mógł być twórcą mistycznych doznań. Chorobę wywołała bakteria E.coli, choć do dziś nie wiadomo, w jaki sposób dr Alexander ją złapał.

Cały czas czuwali przy nim krewni, trzymali go za rękę i modlili się za niego. Ze śpiączki wydobyło go błaganie dziesięcioletniego syna, żeby nie odchodził. Aleksander pojawił się w tym miesiącu na okładce amerykańskiego „Newsweeka”, w którym opowiadał o swoich przeżyciach.

Zgodnie z obecną wiedzą medyczną, nie mogłem być wtedy w żaden sposób świadomy. A tym bardziej nie mogłem przeżyć superrealistycznej, w 100 procentach koherentnej odysei, którą przeżyłem .

podkreślał Alexander w „Newsweeku”, gdzie neurochirurg opisuje, jak czuł, że unosi się ponad chmurami, a potem zobaczył na niebie "przezroczyste, lśniące istoty, pozostawiające za sobą długie, promieniste linie". Aleksander dodawał, że w wędrówce eskortowała go nieznana kobieta. Inne istoty mówiły do niego: "Nie ma się czego bać" i "Będziesz kochany na zawsze". Lekarz twierdzi, że później trafił do wielkiej, ciemnej, nieskończonej pustki, która - jak pisze - jest domem boga.

Ł.A/Plus Minus/Newsweek

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych