Historię niezwykłej kolekcji przypomina w „Polsce The Times” Witold Głowacki.
W 1947 r. Norma Jeane Baker zagrała pierwsze - nic jeszcze nieznaczące - role w Hollywood. Wtedy też jednak obrała swój pseudonim sceniczny - Marilyn Monroe - który miał znaczyć wiele. W tym samym mniej więcej czasie Polska na rozkaz Stalina odmówiła udziału w planie Marshalla, co przypieczętowało jej niezbyt ciekawy ekonomiczny los na pół wieku. Właśnie wtedy powoli zaczynały się dwie historie, których wspólny finał miał nastąpić dopiero po 65 latach.
pisze autor. W 1949 roku Marylin Monroe pozowała młodemu fotografowi Miltonowi Greene, który staje się najbliższym przyjaciele gwiazdy i, prawdopodobnie, jej kochankiem.
Przez cały ten czas Greene dokumentuje życie MM. Powstają tysiące zdjęć. Okazje są - momentami Marilyn wręcz mieszka u Miltona w domu. Ten ma dostęp do jej buduaru, uwiecznia ją w zalotnych szlafroczkach, piżamach, bieliźnie. Piekielnie zazdrosna o Monroe, co zdaje się dość zrozumiałe, bywa Amy, była modelka, piękna żona Greene'a. Ale potem przez lata właśnie Amy Greene zaprzecza konsekwentnie plotkom o romansie łączącym jej męża z gwiazdą. Sama Monroe też woli pokazywać się w towarzystwie innych niż fotograf mężczyzn - w trakcie relacji z Greene'em dwukrotnie wychodzi za mąż - najpierw za bejsbolistę Joego di Mallio (małżeństwo przetrwało zaledwie kilka miesięcy), potem za słynnego dramatopisarza Artura Millera. Właśnie Miller wymusza w 1957 r. na Monroe zerwanie relacji z Greene'em. Fotograf żegna się z Marilyn. Jej zdjęcia zamyka pod kluczem. Za jego życia nie będą publikowane ani wystawiane. Greene w ogóle rzadko komukolwiek je pokazuje.
czytamy w dzienniku. Marylin Monroe została znaleziona martwa w swoim domu w 1962 roku. W tym czasie Greene jest już jednym z najbardziej wziętych fotografów modowych świata. Jego zdjęcia i sesje kupują "Life", "Look", "Harper's Bazaar", "Town & Country" i "Vogue". Głowacki pisze, że starzejący się Milton Greene wypada z obiegu. Pojawiają się w jego życiu kłopoty z narkotykami i alkoholem. Greene stopniowo wyprzedaje majątek. Jednak nie rusza skrzyń ze zdjęciami Marylin, które są dla niego świętością. O ich zawartości i wartości krążyły w tym czasie legendy. Po śmierci zadłużonego Greeena w 1985 roku skrzynie ze zdjęciami trafiają do banku Citi - głównego wierzyciela zmarłego Greene'a. W skarbcu ląduje ponad 4 tys. zdjęć i aż 300 tys. negatywów. W ogromnej większości przedstawiają one Marylin Monroe. Ale są wśród nich także fotografie innych celebrytów. Wtedy właśnie losy zdjęć przecinają się z losami Grzegorza Żemka, znanego z jednej z największych afer zwaną Aferą Fozz, którego karierę opisuje w tym samym tekście „Polska The Times”. Skrzynie Greene'a z Citi wykupuje znajomy Grzegorza Żemka z Luksemburga Dino Matingas. Biznesmen liczy na zysk, to dla niego rodzaj długoterminowej inwestycji w sztukę.
Skrzynie Greene'a czekają na lepsze czasy u Dino Matingasa. Za to do ich obecnego właściciela odzywa się były polski kolega. Ma do zaproponowania świetny interes. Trzeba założyć parę spółek i za ich pomocą kupić tyle polskich zobowiązań, ile tylko się da. Matingas ochoczo na to przystaje. Zakłada liczne firmy o nazwie American Business Invest - odróżniają je tylko kolejne numery towarzyszące nazwie. Polski Bank Handlowy przelewa na ich konta kilkanaście milionów dolarów. Wszystko jest gotowe do wykupu zadłużenia. Tyle tylko, że moment wykupu nie następuje. A pieniądze znikają.
czytamy w tekście. Głowacki pisze, że PRL-owska nielegalna wunderwaffe na długi Gierka - tak zwany drugi FOZZ - rusza na początku 1989 r. Na jej czele staje Żemek. W końcu za sprawą inspektora NIK Michała Falzmanna - opinia publiczna dowiaduje się o "matce wszystkich afer". FOZZ bowiem dysponując łączną kwotą około 1,5 mld dol., wydał na swoje statutowe cele zaledwie 69 mln. Ogromne pieniądze trafiły zaś na konta rozmaitych firm, które szybko okazały się niewypłacalne - jak choćby te Matingasa, który ma kłopoty przez inne przestępstwa w USA. W końcu idzie na współprace z FBI.
Głównym zajęciem siedmiorga kolejnych likwidatorów FOZZ były od początku próby odzyskania choć części straconych pieniędzy funduszu. Przez 20 lat procesu likwidacyjnego udało im się wyegzekwować około 50 mln. Oraz nieco fantów rzeczowych - w tym za sprawą wymuszonej skruchy Matingasa - kolekcję Greene'a. 8 listopada Desa Unicum w imieniu likwidatora FOZZ przeprowadzi aukcję partii fotografii z kolekcji Greene'a. Wystawiono 280 spośród zdjęć Monroe. Ceny wywoławcze wahają się od 500 do nawet 8 tys. zł za jedną fotografię.
Cała niesamowita historii w „Polska The Times”
Ł.A
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246479-dzieki-aferze-fozz-mamy-unikatowe-zdjecia-marylin-monroe-czytaj-niesamowita-historie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.