W najnowszej "Polityce" Adam Krzemiński recenzuje nową książkę noblisty Güntera Grassa. Tom wierszy "Jętki jednodniówki" ukazał się właśnie w Niemczech. O tym, czy to dobra książka czy nie czas będzie podyskutować kiedy ukaże się także po polsku, natomiast już dziś warto zauważyć kilka ciekawych rzeczy, o których wspomina Krzemiński ("Drzazga w oku Europy", "Polityka 43/2012).
Przede wszystkim publikując "Jętki..." Grass składa w pewnym sensie samokrytykę i... poprawia własny utwór, żeby był bardziej (w oczach niemieckiej prasy) politycznie poprawny. Chodzi o głośny wiersz "Co musi być powiedziane" (Was gesagt werden muss), który ukazał się 4 kwietnia tego roku w dzienniku „Süddeutsche Zeitung". Grass atakował w nim niemieckie władze za sprzedaż Izraelowi okrętów podwodnych zdolnych przenosić rakiety z głowicami jądrowymi.
Jak pisze Krzemiński:
Tamten wiersz Grass z lekka skorygował, nie krytykuje już "mocarstwa atomowego Izrael" lecz "obecny rząd atomowego mocarstwa Izrael".
No i okazuje się, że wolność wypowiedzi artystycznej nie jest już fetyszem lewicy. Bo jak zauważa autor "Polityki":
Wiersz był rzeczywiście jednostronny, ale - o czym krytycy świadomie zapomnieli - był reakcją na alarmistyczne spekulacje na temat amerykańsko-izraelskiego ataku na irańskie reaktory atomowe.
Wypada zapytać - a czy kiedy w Izraelu zmieni się rząd na inny, bardziej się Krzemińskiemu i Grassowi podobający, będzie trzeba wydać wznowienie tomu wierszy Grassa z kolejną poprawką? Na przykład wersem brzmiącym "były, niedobry, rząd atomowego mocarstwa Izrael"?
Z omówienia wynika, że cała książka Grassa to wydarzenie przede wszystkim polityczne. Jest tu wiersz w którym autor broni Greków przed oskarżeniami o rzekome spowodowanie kryzysu strefy euro, jest i wiersz ku czci Mordechaja Vanunu, izraelskiego naukowca który ujawnił kiedyś światu, że Izrael ma bombę atomową. A także atak na przeciwników pisarza:
Grass swym adwersarzom dedykuje - na poły rozgoryczony,na poły urażony - wiersz "Moim wrogom": "Pozostańcie mi przychylni / nawet jeśli wasz zapas nienawiści pichci się już tylko na małym płomieniu (...) pobędę tu jeszcze tylko chwilę / zapewniając wam honoraria i ciepłą izbę (...)mali mistrzowie tanich złośliwoci / złączeni w gildię wspólnych interesów (...)
Przesłanie jest jasne: Grass cierpi za sprawę (Sprawę?), a ci, co go krytykują, robią to tylko dla honorariów i tanich złośliwości. A przecież Grass, jak przypomina Krzemiński:
jest dziś jednym z ostatnich - jak to się mówiło kiedyś - pisarzy zaangażowanych. Mało kto budził przez lata aż tak sprzeczne emocje.
Czyli jednak nie o sztukę, nie o literaturę tu chodzi, lecz o "zaangażowanie" i budzenie "sprzecznych emocji". Ciekawa sprawa - czy nie z tego właśnie (zaangażowania i budzenia emocji) publicyści "Polityki" nie robią zarzutów pisarzom, z którymi się ideologicznie nie zgadzają?
Piotr Gociek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/246453-poezja-i-polityka-noblista-gunter-grass-sklada-samokrytyke-i-poprawia-wiersz-o-izraelu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.