Rodzina to zaplecze do walki o wolność. To reduta – mówi lider Lao Che NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Najnowsza płyta zespołu Lao Che "Soundtrack" już w sprzedaży! Specjalnie do wNas.pl lider zespołu Hubert Dobaczewski opowiada o muzyce, wolności, polityce i rodzinie.

Paweł Przychodzeń Przez lata Lao Che uczciwie zapracowało na wizerunek formacji oryginalnej, mającej swój niepowtarzalny przekaz dla słuchaczy. Ale czy nagrywając płytę „Soundtrack” - ścieżkę dźwiękową do filmu, bez filmu, to jednak nie zafundowaliście nam ciut za bardzo oryginalną koncepcję?

Hubert Dobaczewski Kultura soundtracku to dziedzina bardzo wdzięczna. Poszukując oryginalnego patentu na piąte wydawnictwo, zdecydowaliśmy się odwołać do jej spuścizny. Wyszliśmy z założenia, że właściwie zawsze tworzyliśmy muzykę ilustracyjną i taki zabieg uzasadnia nasz pomysł. Sama płyta, nie jest jedną historią jednego bohatera, czy generalnie jednego scenariusza. Treść jest otwarta i może sugerować bardziej, niż narzucać obrazy. W projektorze przepaliła się żarówka, ale taśma się kręci. :-) Rzecz się dzieje, choć nie ma obrazu.

To czym albo raczej o czym, Twoim zdaniem, jest ta płyta? Dotąd, wbrew temu co sami twierdzicie, każda Wasza płyta była jednak skończoną opowieścią, prawdziwym albumem, który trzeba było wysłuchać od pierwszego do ostatniego dźwięku? Bo i „Prąd stały, prąd zmienny” będący takim patchworkiem muzycznym podlega tej regule.

Płyta Soundtrack jest również formą konceptu. Teksty, nie układają się w jedną, realną opowieść, ale mają pewien wspólny stan emocjonalny. Jednakowa jest w nich temperatura napięcia. Wszechobecny suspens, oczekiwanie na prawdopodobny koniec jednych rzeczy, będących jednoczesnym początkiem dla innych. Idzie wiatr jako symbol zmian. Zmian na lepsze lub na lepsze nie koniecznie... Pytanie zawisa w powietrzu. ???

Płytę poprzedza krótki 100-sekundowy film z piosenką z „Idzie wiatr” w tle. Las, jakaś sadzawka, bagno i Wy z twarzami objawiającymi jakiś niepokój. Pierwszy raz, kiedy to obejrzałem, pomyślałem sobie, czyżby Zespół uderzył w modny temat ekologii? Ale wiem, że wam wszelkie mody etc. nie są potrzebne do szczęścia. Czemu więc taki akurat wybór?

Miejsce zdjęć i formę teasera wybrał reżyser. Treść piosenki sugerowała mu, by w zgiełku cywilizacyjnym i pewnym jego zawirowaniu (bądź zmierzchu wręcz) odwołać się do fundamentalnych energii. Natura jako powrót do początku, do źródła, do Stwórcy...

Myślę, że wielu waszych wiernych słuchaczy, zadaje sobie pytanie, czy i na tej płycie pojawią się, charakterystyczne dla was, ale i dla Ciebie, zabawy słowem i dźwiękiem. Te niezliczone ilości cytatów i luźnych myśli: ptysiów miętowych, barykad na Rejtana?

Płyta dźwiękowo jest chyba najspokojniejsza w naszym dorobku. Dźwięków jednak jest sporo, a te mają różnorodną stylistykę. W słowie odszedłem nieznacznie od ironii (nieznacznie podkreślam). Dałem wyraz większemu niepokojowi, a w natrętnych pytaniach, które rzucam w wersach więcej już jest powagi, a niżeli zabawy formą. Postawiłem na treść.

Producentem płyty jest Eddie Stevens, który znany jest m.in. ze współpracy z Moloko. To już klasa światowa. Ale zastanawiam się czym taka decyzja była spowodowana, czy tak po prostu podoba się Wam jego praca (brzmienie jakie jest w stanie nadać współpracującym z nim artystom), czy może uznaliście, że nadszedł czas, by wasze na kompozycje spojrzał ktoś zupełnie nowy, najlepiej kto nie słyszał was wcześniej?

Dystans do tego co robiliśmy wcześniej był w osobie producenta rzeczą niesłychanie cenną. Jesteśmy grupą, która owszem – poszukuje nowych dla siebie artystycznych rozwiązań, ale czyni to już od kilku albumów. Przyszedł czas na odważną decyzję, by zespół hermetyczny w pewien sposób, otworzył się na sugestię kogoś z zewnątrz. Wpuściliśmy Ediego do naszego Domu. Zaufaliśmy, daliśmy się prowadzić, osobie, która w zamierzeniu miała stać się siódmym członkiem Lao Che, a wręcz liderem tego przedsięwzięcia. Nie żałujemy podjętego ryzyka.

Jesteście fenomenem jeszcze z innego powodu: choć uciekacie jak najdalej od „bieżączki” politycznej, to czerpią w Waszej twórczości inspirację ludzie o wrażliwości lewicowej, jak i osoby o przekonaniach konserwatywnych. W naszym niezwykle spolaryzowanym społeczeństwie, gdzie emocje rozhuśtano do niebotycznego poziomu to ewenement. Jak myślisz z czego to się bierze?

Tematy, które podejmujemy są uniwersalne i mogą pasować do rozterek każdego – bez względu na pogląd polityczny, religijny, czy generalnie społeczny.

Ale zastanawiam się czy to właśnie Wy nie znaleźliście klucza to posklejania tego co wydaje się czasem na trwałe popękało. Może właśnie kultura powinna być elementem łączącym tak podzielnych Polaków?

Kultura, jeśli uprawiana jest szczerze i z zaangażowaniem zawsze buduje. A jeśli czasem uda się jej coś zburzyć, to chyba tylko w intencji budowy nowej wartość. Sztuka jest więc w służbie naprawy.

Coraz więcej artystów głośno mówi o potrzebie Pana Boga, dostrzegając pustkę i iluzję fundowanych nam coraz intensywniej „wartości zamiennych”. W twórczości Lao Che też wielokrotnie pojawia się wątek Boga, choć przecież nigdy nie utożsamiano was z nurtem muzyki chrześcijańskiej, a i Ty sam kilkukrotnie wspominałeś o swojej niełatwej drodze w obszar duchowości chrześcijańskiej.

Cierpię na deficyt Stwórcy, ale absolutnie nie powątpiewam w jego istnienie. Problemem jest jego milczenie. Zdecydowanie wychodzi On z założenia, by w ramach każdego jestestwa stosować zasadę „zrób to sam”. Nie mniej czasem przerywa milczenie, by szeptać. Zmusza nas tym samym by się wsłuchać...

Masz wspaniałą żonę, dwie cudowne córeczki jesteś tatą i mężem „pełną gębą”. Powiedz czy, ewentualnie jak bardzo rodzina zmienia sposób postrzegania i opisywania przez artystę otaczającej go rzeczywistości?

Zmienia niewątpliwie, ale brak mi dystansu by ocenić w prostej wypowiedzi jak bardzo i w jaki sposób. Zmienia po prostu. Głowę porzucają jedne sprawy, a drugie zaczynają zaprzątać.

Ale może te przyziemne dla niektórych sprawy odbierają, a przynajmniej ograniczają wolność tworzenia?

Rodzina nie jest w stanie zabrać ci wolności. Nikt nie jest w stanie tego zrobić, poza tobą samym. Rodzina to zaplecze do walki o swoją wolność. To reduta.

Rozmawiał Paweł Przychodzeń

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych